Odpowiedź brzmi tak . Ja tak . Pokaż mi kogoś, kto nie ...
To, co nazywamy życiem to przypływy i odpływy. Falowanie i spadanie.
Popatrz wstecz. Nie było już tak, albo podobnie? Ale nie mów nie było AŻ tak , spójrz tylko, czy nie było podobnie.
Co było potem? Przypływ, prawda? Jakoś lepiej, lżej, radośniej. Pojawiała się, właściwie nie wiadomo skąd, energia, niespiesznie przychodziła nadzieja.
Dlaczego tym razem ma tak nie być?
W ciemnych chwilach jesteśmy uwięzieni w tunelu, którego końca nie widać, a potem nagle błyśnie coś malutkiego i wstajesz. Sam nie wiesz jak to robisz, jeszcze kilka chwil temu uznałbyś to za niemożliwe, a jednak wstajesz. Już nie leżysz, nie jesteś powalony na kolana bólem. Nieśmiało się prostujesz i ku własnemu zaskoczeniu, stoisz.
Przypływ, ma silniejszą energię, niż odpływ. Wbrew pozorom, tak jest, choć wydaje nam się, że silniej przeżywamy ciemność. Może to kwestia zapamiętywania?
Może dobre uznajemy za naturalne, a złe za niesprawiedliwe i niepotrzebne?
Nie ma aż takiego znaczenia co mówią wszyscy, najważniejsze co sam sobie powiesz, jak spojrzysz na siebie, te ciosy, na nieustanną falę przypływów i odpływów.
Niedawno, jakieś dwa, trzy miesiące temu, wszystko się w moim życiu zawaliło. Kolejno, jak w dominie. Już myślałam, że koniec i wtedy pojawiało się coś nowego, równie beznadziejnego. Uderzenia z grubej rury, jakby ktoś chciał sprawdzić ile wytrzymam.
Wytrzymałam. Nie wiem jak. Tego się nigdy nie wie.
Nie powiem Ci, że dzisiaj jest dobrze, spokojnie i wszystko minęło, ale wstałam. Dzięki kilku ludziom, których obecności bym się nie spodziewała, dzięki iluś tam drobnym zdarzeniom, których przewidzieć nie mogłam.
Stoję.
Nie wiem co będzie dalej, ale stoję. Mocniejsza, z głową w górze rozglądam się po tym zmienionym świecie.
Pusto i pełno.
Samotnie i nie.
Boli, ale inaczej.
Już mogę coś zrobić. Odzyskałam wpływ na siebie. To znowu ja – kolejny raz odmieniona.
Może o te wszystkie zmiany chodzi?
Coś, czego dzisiaj nie widzisz wyraźnie, zobaczysz jutro, albo pojutrze, albo za rok. Przekonałam się o tym tyle razy, że nie mogę już mieć wątpliwości.
Dobrze o tym pomyśleć. O tych wszystkich zapaściach, z których wyszedłeś.
Tam tkwi Twoja siła, która nieustannie w Tobie rośnie.
Maciek
Odpowiedź brzmi tak . Ja tak . Pokaż mi kogoś, kto nie ...
To, co nazywamy życiem to przypływy i odpływy. Falowanie i spadanie.
Popatrz wstecz. Nie było już tak, albo podobnie? Ale nie mów nie było AŻ tak , spójrz tylko, czy nie było podobnie.
Co było potem? Przypływ, prawda? Jakoś lepiej, lżej, radośniej. Pojawiała się, właściwie nie wiadomo skąd, energia, niespiesznie przychodziła nadzieja.
Dlaczego tym razem ma tak nie być?
W ciemnych chwilach jesteśmy uwięzieni w tunelu, którego końca nie widać, a potem nagle błyśnie coś malutkiego i wstajesz. Sam nie wiesz jak to robisz, jeszcze kilka chwil temu uznałbyś to za niemożliwe, a jednak wstajesz. Już nie leżysz, nie jesteś powalony na kolana bólem. Nieśmiało się prostujesz i ku własnemu zaskoczeniu, stoisz.
Przypływ, ma silniejszą energię, niż odpływ. Wbrew pozorom, tak jest, choć wydaje nam się, że silniej przeżywamy ciemność. Może to kwestia zapamiętywania?
Może dobre uznajemy za naturalne, a złe za niesprawiedliwe i niepotrzebne?
Nie ma aż takiego znaczenia co mówią wszyscy, najważniejsze co sam sobie powiesz, jak spojrzysz na siebie, te ciosy, na nieustanną falę przypływów i odpływów.
Niedawno, jakieś dwa, trzy miesiące temu, wszystko się w moim życiu zawaliło. Kolejno, jak w dominie. Już myślałam, że koniec i wtedy pojawiało się coś nowego, równie beznadziejnego. Uderzenia z grubej rury, jakby ktoś chciał sprawdzić ile wytrzymam.
Wytrzymałam. Nie wiem jak. Tego się nigdy nie wie.
Nie powiem Ci, że dzisiaj jest dobrze, spokojnie i wszystko minęło, ale wstałam. Dzięki kilku ludziom, których obecności bym się nie spodziewała, dzięki iluś tam drobnym zdarzeniom, których przewidzieć nie mogłam.
Stoję.
Nie wiem co będzie dalej, ale stoję. Mocniejsza, z głową w górze rozglądam się po tym zmienionym świecie.
Pusto i pełno.
Samotnie i nie.
Boli, ale inaczej.
Już mogę coś zrobić. Odzyskałam wpływ na siebie. To znowu ja – kolejny raz odmieniona.
Może o te wszystkie zmiany chodzi?
Coś, czego dzisiaj nie widzisz wyraźnie, zobaczysz jutro, albo pojutrze, albo za rok. Przekonałam się o tym tyle razy, że nie mogę już mieć wątpliwości.
Dobrze o tym pomyśleć. O tych wszystkich zapaściach, z których wyszedłeś.
Tam tkwi Twoja siła, która nieustannie w Tobie rośnie.
Ona jest.
Gretchen -- 13.12.2009 - 01:31Wystarczy tylko jej użyć.