Ale jedna, o której nie wspomniałem była szczególna, bo odnosiła się do znanego nam wszystkim profesora belwederskiego.
Otóż nadziałem się na tę osobistość na blogu jednego z totumfackich Pani RRK,
Niejakiego obserwatora z daleka, wyjątkowego bystrzachę, gdy ten usiłował drzeć łacha z nieznajomości prawa przez red. Warzechę.
Zatem wsparcie profesora prawa było tu aż nadto uzasadnione.:)
Z tym że rzeczony obserwator nie bardzo skumał o co chodziło Warzesze, co wcale nie przeszkodziło naszemu florentczykowi przyklasnąć i zadąć:
“No wlasnie.Polaczenie prawniczej ignorancji z nieustajaca potrzeba pisania pod publiczkę – a wiadomo, czego w tym miejscu wiekszosc publicznosci oczekuje – daje takie wlasnie zabawne rezultaty…”
W kontekście tekstu Warzechy całkowity bezsens…
I tu, niestety znowu dała znać ta moja nieszczęsna pamięć.:)
Jakiś czas temu pan Profesor straszył któregoś z blogerów-wolnościowców konsekwencjami płynącymi z łamania prawa autorskiego.
Co było absolutną, wytkniętą zresztą przeze mnie (cytatem z ustawy), bzdurą.
Panie Referencie,
wiadomo, co do przyczyn.:)
Ale jedna, o której nie wspomniałem była szczególna, bo odnosiła się do znanego nam wszystkim profesora belwederskiego.
Otóż nadziałem się na tę osobistość na blogu jednego z totumfackich Pani RRK,
Niejakiego obserwatora z daleka, wyjątkowego bystrzachę, gdy ten usiłował drzeć łacha z nieznajomości prawa przez red. Warzechę.
Zatem wsparcie profesora prawa było tu aż nadto uzasadnione.:)
Z tym że rzeczony obserwator nie bardzo skumał o co chodziło Warzesze, co wcale nie przeszkodziło naszemu florentczykowi przyklasnąć i zadąć:
“No wlasnie.Polaczenie prawniczej ignorancji z nieustajaca potrzeba pisania pod publiczkę – a wiadomo, czego w tym miejscu wiekszosc publicznosci oczekuje – daje takie wlasnie zabawne rezultaty…”
W kontekście tekstu Warzechy całkowity bezsens…
I tu, niestety znowu dała znać ta moja nieszczęsna pamięć.:)
Jakiś czas temu pan Profesor straszył któregoś z blogerów-wolnościowców konsekwencjami płynącymi z łamania prawa autorskiego.
Co było absolutną, wytkniętą zresztą przeze mnie (cytatem z ustawy), bzdurą.
Bowiem nikt niczego nie naruszył jedynie Pan profesor fantastycznie wykazał się połączeniem prawniczej ignorancji z nieostającą potrzeba pisania pod publiczkę...
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 07.02.2010 - 15:14