Od wczoraj trwa wymiana zdań, którą – przynajmniej na forach internetowych – zapoczątkował swoim artykułem w “Rzeczpospolitej” p. Warzecha (http://www.rp.pl/artykul/9157,207601_Prezydent_silny_arogancja_premiera....), zaś na TxT p. Artur Kmieciak (http://tekstowisko.com/adw-kmieciak/56894.html).
Wymiana zdań i opinii robi się coraz gorętsza, pojawia się coraz więcej złośliwości, mniej lub bardziej uzasadnionych.
A mnie czegoś brakuje. Być może to moja naiwność (niemal kiczowata), ale brakuje mi mianowicie odpowiedzi, co ma z tej wymiany zdań wynikać. Bo przecież nie idzie o to (przynajmniej moim skromnym zdaniem), czy p. L. Kaczyński okaże się lepszym czy gorszym od swoich poprzedników. Czy mniej lub bardziej skutecznie zrobi kuku premierowi i rządowi wywodzącemu się z innej opcji. Lub czy Premier i rząd wywodzący się z innej opcji niż Prezydent skutecznie zrobią kuku Panu Prezydentowi. I czy satysfakcję będa mieli zwolennicy PO lub PiS, o pozostałych nie wspominając.
Tak naprawdę idzie o renomę naszego kraju, i to nie tylko na zewnątrz, ale i dla nas samych. Oraz satysfakcję z bycia obywatelami naszego kraju.
Jako komentarz do poruszanego problemu zadam Państwu pewne pytania. Idzie mi mianowicie o to, czy udczuwacie Państwo dumę, że mamy takiego, a nie innego Prezydenta kraju? Czy jesteście Państwo dumni z naszych polityków walczących o powodzenie naszego kraju na arenie międzynarodowej? I nie zapominajmy o tych odczuciach, gdy mówimy czy piszemy o tym, co się dzieje za ich przyczyną wewnątrz kraju.
Jeśli nie, to czy potraficie odpowiedzieć sobie na pytanie, jakim powinien być Prezydent oraz inni politycy z różnych partii, byśmy mogli być z nich dumni?
I jeszcze jedno pytanie – czy chcecie być z nich dumni? Nawet jeśli nie pochodzą z ugrupowań, które nie są z Waszej bajki.
Bo przecież tak naprawdę idzie o to – przypomnijcie sobie ten specyficzny nastrój, jaki nas ogarnia, gdy osiagamy sukces – by nasi przedstawiciele (czy to naukowcy, artyści czy sportowcy) przynosili naszemu krajowi, a więc i nam samym, chlubę. Byśmy mogli być z nich dumni. Wszyscy, a nie tylko część z nas. By zasłużyli sobie na nasz szacunek. I nie tylko nasz. By odczucia związane z nimi nie były np. tylko wyrazem satysfakcji jedynie części wyborców, cieszących się, że pozostali przegrali. I zgorzknienia pokonanych.
Jeśli będziecie znali odpowiedź na te pytania, to znaczy, że jesteście gotowi do kolejnych wyborów. I wtedy cała ta dyskusja o fatalnych przymiotach przedstawicieli całej naszej sfery politycznej nie będzie miała sensu.
Oczywiście tylko wtedy, gdy znajdą się tacy wśród nich, z których będziemy mogli być dumni.
Inaczej nic się nie zmieni, a ta i inne, podobne jej dyskusje, będą trwały wiecznie, bez żadnego widocznego rezultatu. Zaś zwycięzcy kolejnych wyborów będą składali meldunki szefom partii lub ich biurom politycznym o wykonaniu zadania, czyli po raz kolejny o zrobieniu w bambuko kilkunastu milionów wyborców. Oraz przekazywali po raz kolejny stołki następnym pokoleniom działaczy, ich rodzinom, przyjaciołom i znajomym królika.
I po co skakać sobie dzisiaj i później do oczu, nakręcając przy okazji liczniki przedstawicieli mediów rozlicznych? Sobie zaś psując skutecznie krew.
komentarze
Często mówimy
o politykach “oni” to automatycznie tworzy dystans, separacje. Mamy dychotomie “My” – “Oni” – gdzieś tam ponad naszymi głowami realizujący swoje polityczne wizje. Kiedy “oni” się kompromitują łatwo nam wytykać wady, pokazywać palcem. Nie poczuwamy się do odpowiedzialności. A powinniśmy. Raz, ze sami ich wybieramy, cedując tym samym część przysługującej nam wszystkim suwerennej władzy na takie a nie inne osoby. A dwa nie potrafimy, albo zwyczajnie nam się nie chce zmobilizować mechanizmu społeczeństwa obywatelskiego, zgodnie z hasłem: nie pytaj co kraj ma zrobić dla ciebie, pytaj co ty możesz zrobić dla kraju, które byłyby przeciwwagą dla “ekipy”, tych samych twarzy, zmieniających jedynie partyjne barwy. Poszerzyłoby to pole wyborczego manewru, a także wymusiło pobudzenie rozwoju ideii, koncepcji i programów. Dzis te czynniki nie mają znaczenia, bo “oni” uznają politykę za swoją sferę wpływów i okopali się za swoich pozycjach. A “my” nie zagrażamy ich pozycji, co pozwala im “bawić” się tak jak się “bawią”.
AnnPol -- 21.10.2008 - 15:57Sorry, rozpisałam się i lekko utopijnie:)
Lorenzo
taktycznie proste i znakomite:)
pozdrawiam nadal siedząc w okopie
prezes,traktor,redaktor
max -- 21.10.2008 - 18:12Panie WSP Lorenzo
To ja też mam pytanie.
Igła -- 21.10.2008 - 18:16Czy tę zależność, rozjeżdżających się oczekiwań i faktów, zauważył pan dopiero teraz, przy okazji kiedy faktycznie podłej urody prezydent wykłócał się o rządowy samolot z premierem wszystkich Polaków?
Signore Lorenzo,
to bardzo ważne pytanie, na które niełatwo zmaleźć odpowiedź. Dziwi mnie, że na tak fundamentalną kwestię nie zwaliła się lawina odpowiedz. Więc ja się ruszę z mej gawry i mruknę, że wcale nie jestem dumny z prezydenta, zupełnie nie jestem dumny z opozycji parlamentarnych, nie znajduję słów zachwytu dla rządu i premiera, więc ich nie wypowiem.
Po takim zwierzeniu pozostaje tylko olać obojętnie najbliższe wybory, dalsze też i te po dalszych również. Ale to już zupełnie nieobywatelskie zachowanie. Wybory to przecież nie tylko prawo ale i obowiązek!
Więc znowu zacznę ważyć na prywatnej szali chamstwo, butę, złośliwości, niedotrzymane obietnice, kłamstwa, małostkowość, głupotę, nieznajomość języków obcych, pazerność i nepotyzm. I tych najlżej obciążonych, mniej niż inni upapranych, tych pewnie wybiorę. Stękając, że znowu nie głosuję ZA, tylko PRZECIW...
Czarno widzę
jotesz -- 21.10.2008 - 18:21:(
Panie Joteszu
Nareszcie widzę z wspólną z panem płaszczyznę.
Otóż to, zorganizowana akcja ODMOWY udziału w wyborach też jest postawą polityczną.
Igła -- 21.10.2008 - 18:24Pewnie to pętla Moebiusa...
...
jotesz -- 21.10.2008 - 18:31Znam tylko pętlę
Na Górczewskiej.
Igła -- 21.10.2008 - 18:34Lepiej oddaje stosunki społeczne, niż pańskie mniemania.
Nieszkodzi.
Dobranoc.
Oj Monsignore
“Jeśli nie, to czy potraficie odpowiedzieć sobie na pytanie, jakim powinien być Prezydent oraz inni politycy z różnych partii, byśmy mogli być z nich dumni?”
Jeszcze sie taki nie urodził, co by kazdemu dogodził.
Jeśli będzie wysoki-to źle bo tyczka grochowa.
Jesli niski-źle, bo kurdupel
Jeśli średniego wzrostu-źle, bo nijaki i niczym się nie wyróżnia.
Jeśli będzie spokojny- żle bo fajtłapa i ciele maćkowe co to różnym ssie…
Jeśli będzie charakterny -źle, bo powoduje konflikty
Jeśli zaś będzie i taki i taki- jasne że źle, bo pewnie coś zażywa i dlatego taki rozchwiany
Jeśli będzie mądry-źle, bo mądrala, jajogłowy i wyraża się jakoś tak….
Jeśli będzie glupi- źle bo…wiadomo co
Jeśli będzie abstynentem-źle, bo kto nie pije ten donosi
Jeśli zdarzy mu się coś wypić- źle, bo alkoholik
Dalej mi się już nie chce, ale sam Pan rozumie….
Delilah -- 21.10.2008 - 18:52Pani Dellilah
Dopiszę...
Jeden się obżenił i ma córkę – obie paskudne.
Drugi się nie obżenił – no to wiadomo kto.
I tak faktycznie można bez końca.
No ale w jakim szacownym towarzystwie pochichtawszy można się oddalić?
Igła -- 21.10.2008 - 19:01Z obrzydzeniem.
Panie Lorenzo,
sam Pan widzi, że nie na temat Pan napisał. Po prostu przenióśł Pan spór na swoje pole.
Ok.
Dla mnie jest to trochę jak ostry spór załogi cyrku, czy clown ma być dyrektorem, a magik księgowym. Przy czym jedni są za clownem, a drudzy za magikiem, specjalizowanym w wyciąganiu…
I jak z zewnątrz popatrzeć, to zdaje się, że w zasadzie nie powinni. Ale to jest jednak, kurde, cyrk.
Tylko cyrk.
I o renomę może dbać tak samo jak inne cyrki.
Pozdrowienia
PS A w dobrym cyrku powinni się clowni tortami rzucać, czyż nie tak?
yayco -- 21.10.2008 - 20:13Przepraszam, że tak późno, Panie Iglo,
ale obowiazki pozwolily dopiero teraz zasiąść przed komputerem. Więc do rzeczy.
Wstyd przyznać, ale ta prosta konstatacja pojawila się rzeczywiście dopiero teraz, gdy znużenie wywolane wzajemnymi gierkami polityków doprowadzily do tego graniczącego z kiczem romantycznym pytania. Choć echo melodii nieznanej pobrzmiewalo.
Przedtem, jeszcze za poprzednich ekip, sadzilem, że gdzieś wśród czlonków tego związku zawodowego snuje się jednak myśl o przyzwoitości i jakiejś odpowiedzialności za ten kraj. Ale nic mylnego.
Skoro jednak oni traktują nas jak dzieci, więc niech się nie dziwią, że obywatele zaczeli się zachowywać jak dzieci. A dzieci, oprócz wielu wad wynikających z niedojrzalości, lubią się jednak czymś chwalić. I szczycić. I być dumnymi.
A dzieci z czasem dorośleją. I w tym nadzieja.
Pozdrawiam Pana Panie Iglo
I nie zawsze bawic się w piaskownicy.
Lorenzo -- 21.10.2008 - 20:28Tylko jest pewna kwestia, Szanowny Panie Yayco,
cyrk nie moźe istnieć bez widzów. Bo to dla nich klowni obrzucaja się między innymi tortami. A widzowie juź z lekka znużeni i znudzeni, poza milośnikami tej sztuki. I dla zlapania równowagi obejrzeli by coś bardziej wartościowego, nie ubliżając zaslużonym artystom sztuki cyrkowej.
Więc widzowie moga wyjść z namiotu cyrkowego i udać sie w inne miejsce, czyli gdziekolwiek, byle nie tu. Albo zaslużonych artystów wyslać na dlugie wakacje do Julinka.
Cyrki radzieckie na szczęście już nas nie nawiedzają, te z zachodniej Europy nigdy nie mialy specjalnej klasy. Tylko Chińczycy trzymali wysoki poziom.
Jednakże nie ma chyba pogody dla cyrkowców. Albo już minęla.
Pozdrawiam Pana serdecznie
Lorenzo -- 21.10.2008 - 20:35Panie LOrenzo,
to jest demokratyczny cyrk. Na widowni też się obrzucają. Tortami, albo tym co słoń po sobie pozostawił.
Pozdrowienia
yayco -- 21.10.2008 - 20:42Panie Lorenzo
Być może to moja naiwność (niemal kiczowata), ale brakuje mi mianowicie odpowiedzi, co ma z tej wymiany zdań wynikać.
Chodzi o to, aby sobie ubliżali, aby się ze sobą kłócili, aby się wygryzali i wycinali, aby rzucali w siebie tortami i kopali się po kostkach, aby walczyli pod dywanem, aby nie dawali dojść do głosu i sobie przerywali, aby się nawet się wzajemnie pozabijali.
Ale chodzi o to, aby robili to z poważnych, politycznych powodów.
pozdrawiam ak
Artur Kmieciak -- 21.10.2008 - 20:56Jeśli mam być szczery, Panie Yayco,
to dla mnie cyrk nie ma wiele wspólnego z demokracją w znaczeniu wspólczesnym. Natomiast co do żródla demokracji to móglbym sie zgodzić. Szczególnie jesli idzie o schlebianie gustom.
Tyle, że w dawnej Grecji chyba nie wszyscy Grecy nie chadzali do cyrku. No i bylo jeszcze kilka innych rzeczy, które dzisiaj moglyby się nie spodobac widowni. Np. cykuta dla niepokornych. Albo Skala Tarpejska.
Uklony
Lorenzo -- 21.10.2008 - 21:00Historyczne strofy z archiwum PRL dla Drogiego Sąsiada
-Kogo wyślemy towarzysze na kongres do Paryża?
-Maliniaka!
-A to dlaczego?
-Inteligentny, zna jązyki, dobry fachowiec..
-Ale przeciez za kołnierz nie wylewa, i lubi po pijaku coś palnąć.. albo kogo!
-Poza tym ideologicznie niepewny!
-I jeszcze w dodatku kurdupel.
-A Gajewski?
-No ten piękny nie jest, chociaz chłop duży, a te Francuski wiadomo..
-Ma doktorat, habilitację zaczął.
-Ale brata ma w Ameryce!
-No tak…
-A może Pakuła?
-Co, ten osioł?!
-Nie umie nawet liczyć, a studia zrobił, bo donosił na Dziekana!
-Języka żadnego nie zna!
-Po jednym kieliszku bredzi!
-Taboret!!
-Zezowaty, i mordę ma jak tył dorożki!
-A chamidło jakie!
Wysłali Pakułę.
Słyszał sąsiad o tej hecy na Kubie?
Notka u mnie.
Dobrego wieczoru!
tarantula
tarantula -- 21.10.2008 - 21:00Tylko należaloby ustalić, Panie Arturze,
który powód jest dla kogo ważny. Bo na razie wyglada na to, że nasze poglądy (czyli polityków, ludzi mediów i obywateli) niekoniecznie się w tej mierze pokrywają.
Niektóre z nich – szczerze mówiąc – są z gatunku rozrywki (jak zauważyl Pan Yayco) raczej rodem z cyrku, i to nie ze względu na karkolomność, a raczej niskie loty, czyli dla mniej wyrobione widowni. A panowie zachowują się tak, jakby to byly rzeczy dla nich najważniejsze.
I pewnie są.
Ale dla wielu już nie.
Podoba mi się Pańskie sformulowanie aby się nawet się wzajemnie pozabijali. Jest w nim coś pocieszającego:-)
Uklony
Lorenzo -- 21.10.2008 - 21:07Od dawna, Drogi Sąsiedzie,
mialem dziwne przeczucie, że dluga droga przed nami. Pisząc nami mialem oczywiście na myśli mlodsze pokolenia. Mają odpowiedni ladunek entuzjazmu, wyksztalcenie, czystą, rzeklbym – niepokalaną – życiem w PRL przeszlość, pęd do tworzenia czegoś nowego (nic w tym zlosliwego z mojej strony nie ma).
No i odpowiednia szczypta sarkazmu. A nawet surrealizmu.
Dobrego wieczoru
PS. A o której hecy Sasiad mysli: o ropie czy cerkwi? Obie sąraczej z gatunku voodoo. Acz konsekwencje mogą być śmieszne.
Lorenzo -- 21.10.2008 - 21:15Pan Lorenzo
Podoba mi się Pańskie sformulowanie aby się nawet się wzajemnie pozabijali. Jest w nim coś pocieszającego:-)
Jak Pan widzi z tym uzgodnieniem poglądów nie pójdzie nam tak źle jak mogłoby to na pierwszy rzut oka wyglądać. ;-)
pozdrawiam ak
Artur Kmieciak -- 21.10.2008 - 21:17A czy ja, Panie Arturze,
gdzieś napisalem, że uzgadnianie poglądów między Panem a mną ma byc drogą okraszoną Blood, Sweat and Tears? Choć nieco wyboistą być już może. Choćby dla zachowania dobrej kondycji.
Dobrego samopoczucia źyczę
Lorenzo -- 21.10.2008 - 21:21A bo ja wiem panie Lorenzo
co Pan w końcu napisał? Trudno rozeznać się w meandrach pańskiego rozumowania. Coś niejasno Pan gada.
Bardzo za życzenia dziękuję.
Artur Kmieciak -- 21.10.2008 - 21:31Bo ja, Panie Arturze,
na Pana Igle się zapatrzylem i za Pytię robię. Czasami.
A Pan Igla – uprzejmie donoszę – to zle oko ma.
Spokojnego snu Panu życzę
Lorenzo -- 21.10.2008 - 21:38Panie Lorenzo
Ale dzisiaj Pan Igła jest w bardzo hmm… w krotochwilnym nastroju. Przynajmniej u mnie.
A ja idę te swoje mordercze skłonności rozładować – oglądając Dextera więc nie wiem jak to z tym spokojnym snem będzie ale za życzenia raz jeszcze dziękuję.
Artur Kmieciak -- 21.10.2008 - 22:03