No właśnie w tym rzecz, że może niepotrzebnie duchowni stają na głowie. Ja zdaję sobie sprawę, że najważniejsza jest Eucharystia i samo uczestnictwo we mszy, a resztę można określić jako estetykę, ale jednak nie potrafię się od niej uwolnić.
Też lubię bywać na mszach u dominikanów w Krakowie, swego czasu byłem tam z moją byłą już dziewczyną, która jest Białorusinką wyznania prawosławnego i była zachwycona dominikańską liturgią – śpiewami, chórem, przede wszystkim kazaniem.
Ale zdarzyło mi się uczestniczyć we mszy w skromnym kościele w Neplach (nad Bugiem, niedaleko Terespola. Kościół niewielki, murowany, zabytkowy, miejscowi ludzie modlili się jakoś żarliwiej, szczerzej, nie mamrotali pod nosem, ale wyraźnie wymawiali słowa modlitw, głośno śpiewali, a nie poruszali ustami udając, że spiewają, ksiądz nie starał się sprawiać wrażenia gwiazdy parafii, czyli nie potrzeba żadnych cudów. Wystarczy skromna, szczera modlitwa. Jak się zrobi cieplej będą tam chciał jeszcze wrócić, i to nie raz.
poldek34
No właśnie w tym rzecz, że może niepotrzebnie duchowni stają na głowie. Ja zdaję sobie sprawę, że najważniejsza jest Eucharystia i samo uczestnictwo we mszy, a resztę można określić jako estetykę, ale jednak nie potrafię się od niej uwolnić.
Też lubię bywać na mszach u dominikanów w Krakowie, swego czasu byłem tam z moją byłą już dziewczyną, która jest Białorusinką wyznania prawosławnego i była zachwycona dominikańską liturgią – śpiewami, chórem, przede wszystkim kazaniem.
Ale zdarzyło mi się uczestniczyć we mszy w skromnym kościele w Neplach (nad Bugiem, niedaleko Terespola. Kościół niewielki, murowany, zabytkowy, miejscowi ludzie modlili się jakoś żarliwiej, szczerzej, nie mamrotali pod nosem, ale wyraźnie wymawiali słowa modlitw, głośno śpiewali, a nie poruszali ustami udając, że spiewają, ksiądz nie starał się sprawiać wrażenia gwiazdy parafii, czyli nie potrzeba żadnych cudów. Wystarczy skromna, szczera modlitwa. Jak się zrobi cieplej będą tam chciał jeszcze wrócić, i to nie raz.
wenhrin -- 27.12.2007 - 15:23