Cielęca IMO najlepsza.
Zamiast masmixu – olej arachidowy, sam bez zapachu i nic nie kradnie jabłkom. Reszta, identycznie jak w pańskim bistro.
Chociaż ostatnio wypróbowałem wariant beztłuszczowy (prawie) i bezglutenowy: obsuszone papierowym ręcznikiem kawałki wątróbki maluje się z obu stron oliwą z oliwek i smaży gwałtownie na patelni grillowej (takiej pofalowanej) po max. 2 minuty na stronę. Pod koniec, polewa się to-to kilkoma łyżkami wody i przykrywa na kolejną minutę pokrywką w celu wygenerowania lekkiego sosu.
W tej wersji jabłka i cebula nie występują, wątróbka jest jedynym bohaterem dania. Jak się jej nie przesmaży – niebo w gębie.
Zapomniałem. Dzień wcześniej można ją zabejcować aceto balsamico (ze średniej półki) albo japońszczyzną – marynatą Teryaki. Ale bez musu.
Panie Yayco,
Cielęca IMO najlepsza.
Zamiast masmixu – olej arachidowy, sam bez zapachu i nic nie kradnie jabłkom. Reszta, identycznie jak w pańskim bistro.
Chociaż ostatnio wypróbowałem wariant beztłuszczowy (prawie) i bezglutenowy: obsuszone papierowym ręcznikiem kawałki wątróbki maluje się z obu stron oliwą z oliwek i smaży gwałtownie na patelni grillowej (takiej pofalowanej) po max. 2 minuty na stronę. Pod koniec, polewa się to-to kilkoma łyżkami wody i przykrywa na kolejną minutę pokrywką w celu wygenerowania lekkiego sosu.
W tej wersji jabłka i cebula nie występują, wątróbka jest jedynym bohaterem dania. Jak się jej nie przesmaży – niebo w gębie.
Zapomniałem. Dzień wcześniej można ją zabejcować aceto balsamico (ze średniej półki) albo japońszczyzną – marynatą Teryaki. Ale bez musu.
Z kucharskim pozdrowieniem,
merlot
merlot -- 03.03.2008 - 20:51