mnie to w ogóle nikt nie chciał nigdy zatrzymywać. Z wyjątkiem Austriaków i Czechów.
Kiedyś przejechałem szmat europy, a z paszportu (bo to czasy były przedunijne) wynikało, że granicę przekroczyłem dwa razy, wjeżdżając do Austrii. Raz wjeżdżałem z Niemiec, a drugi raz z Liechtensteinu.
A bagażnik otwierałem na granicy raz jeden w życiu. Była to granica czesko- słowacka.
Pozdrawiam, dziękując też za link
PS To jest kwestia wiarygodności, którą mam na twarzy wypisaną (co widać na zdjęciach powyżej). W zeszłym roku dałem żonie pojechać kawałek, to ją wylegitymowali we Włoszech, korzystając z korka przy bramce opłat na autostradzie. Już nie chce jeździć moim samochodem, bo ją to zdeprymowało
Wiem Panie Arturze,
mnie to w ogóle nikt nie chciał nigdy zatrzymywać. Z wyjątkiem Austriaków i Czechów.
Kiedyś przejechałem szmat europy, a z paszportu (bo to czasy były przedunijne) wynikało, że granicę przekroczyłem dwa razy, wjeżdżając do Austrii. Raz wjeżdżałem z Niemiec, a drugi raz z Liechtensteinu.
A bagażnik otwierałem na granicy raz jeden w życiu. Była to granica czesko- słowacka.
Pozdrawiam, dziękując też za link
PS To jest kwestia wiarygodności, którą mam na twarzy wypisaną (co widać na zdjęciach powyżej). W zeszłym roku dałem żonie pojechać kawałek, to ją wylegitymowali we Włoszech, korzystając z korka przy bramce opłat na autostradzie. Już nie chce jeździć moim samochodem, bo ją to zdeprymowało
yayco -- 02.07.2008 - 17:44