Na terenie działania każdego pułku tworzono 1-2 pułkowe punkty zborne. Lokalizowano je, uwzględniając odległość od stacji załadowczej, sieć dróg oraz położenie względem wysiedlanych wsi.
O świcie wojsko otaczało wieś, aby nie dopuścić do ucieczki ludności do lasu. Gromadzono wszystkich mieszkańców w jednym miejscu i ogłaszano podjęcia akcji wysiedleńczej i jej warunki18.
Odległość od wsi do punktu zbornego ludność musiała przebyć pieszo lub własnym transportem (ze wsi wyruszano najpóźniej o 11). Była oczywiście eskortowana przez wojsko w celu ochrony przed ewentualnym atakiem UPA, jak również przed ucieczką tych, którzy „mogą w źle rozumianym interesie własnym próbować odłączyć się od transportu, narażając się na niebezpieczeństwo ze strony band”[19]. Niekiedy odległości od punktu zbornego były znaczące – dochodziły do 60-70 km (średnio 30-40 km).
W punktach zbornych przesłuchiwano wszystkich, przydzielając odpowiednią kategorię zagrożenia (od A do C, A – najwyższa). W punktach tych ludność pozostawała aż do skierowania do odpowiedniej stacji załadowczej i podstawienia wagonów (czasem nawet do miesiąca).
Pozostawione mienie [edytuj]
Instrukcja przewidywała 2 godziny na spakowanie się i opuszczenie domów. W tym czasie niemożliwością było spakowanie dorobku swego życia, ograniczeniem były też przepisy, nakazujące zmieszczenie całego dobytku maksymalnie na 2 wozach konnych. Nie pozwalało to na załadowanie większych narzędzi, mebli, zapasów ziemniaków i zboża. Z konieczności zostawiano też część zwierząt hodowlanych.
Pozostawione mienie wykorzystywały wojskowe służby kwatermistrzowskie, wysyłając zapasy pozostawione przez przesiedleńców do aprowizacji jednostek wojskowych w centralnej Polsce. Korzystały z nich również oddziały GO „Wisła”.
Aby zapobiec marnotrawstwu reszty zapasów, władze zatrudniały osoby, transportujące na stację mienie, w zamian za 40% jego ilości20. W ten sposób sankcjonowano rozporządzanie cudzą własnością bez zgody prawowitych właścicieli.
Mienie trwałe miało być zabezpieczone przy pomocy LWP i przekazane lokalnym władzom, a następnie komitetom osiedleńczym lub Samopomocy Chłopskiej. Zgodnie z ustaleniami wojsko i administracja lokalna mieli jednocześnie przystępować do zabezpieczania mienia, ale administrację powiadamiano niezbyt często. Skutkowało to ogałacaniem gospodarstw przez pozostałą ludność polską, tak że przybyła komisja inwentaryzacyjna nie miał czego spisywać. Liczne były przypadki rozdzielania mienia pomiędzy ludność polską oraz dowódców oddziałów wojskowych operujących w terenie.
Przejęty sprzęt wykorzystywano, wynajmując go miejscowym rolnikom do robót polowych, powierzano na przechowanie z prawem użytkowania, lub magazynowano z przeznaczeniem na pomoc przyszłym osadnikom.
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
Punkty zborne [edytuj] Na
Punkty zborne [edytuj]
Na terenie działania każdego pułku tworzono 1-2 pułkowe punkty zborne. Lokalizowano je, uwzględniając odległość od stacji załadowczej, sieć dróg oraz położenie względem wysiedlanych wsi.
O świcie wojsko otaczało wieś, aby nie dopuścić do ucieczki ludności do lasu. Gromadzono wszystkich mieszkańców w jednym miejscu i ogłaszano podjęcia akcji wysiedleńczej i jej warunki18.
Odległość od wsi do punktu zbornego ludność musiała przebyć pieszo lub własnym transportem (ze wsi wyruszano najpóźniej o 11). Była oczywiście eskortowana przez wojsko w celu ochrony przed ewentualnym atakiem UPA, jak również przed ucieczką tych, którzy „mogą w źle rozumianym interesie własnym próbować odłączyć się od transportu, narażając się na niebezpieczeństwo ze strony band”[19]. Niekiedy odległości od punktu zbornego były znaczące – dochodziły do 60-70 km (średnio 30-40 km).
W punktach zbornych przesłuchiwano wszystkich, przydzielając odpowiednią kategorię zagrożenia (od A do C, A – najwyższa). W punktach tych ludność pozostawała aż do skierowania do odpowiedniej stacji załadowczej i podstawienia wagonów (czasem nawet do miesiąca).
Pozostawione mienie [edytuj]
Instrukcja przewidywała 2 godziny na spakowanie się i opuszczenie domów. W tym czasie niemożliwością było spakowanie dorobku swego życia, ograniczeniem były też przepisy, nakazujące zmieszczenie całego dobytku maksymalnie na 2 wozach konnych. Nie pozwalało to na załadowanie większych narzędzi, mebli, zapasów ziemniaków i zboża. Z konieczności zostawiano też część zwierząt hodowlanych.
Pozostawione mienie wykorzystywały wojskowe służby kwatermistrzowskie, wysyłając zapasy pozostawione przez przesiedleńców do aprowizacji jednostek wojskowych w centralnej Polsce. Korzystały z nich również oddziały GO „Wisła”.
Aby zapobiec marnotrawstwu reszty zapasów, władze zatrudniały osoby, transportujące na stację mienie, w zamian za 40% jego ilości20. W ten sposób sankcjonowano rozporządzanie cudzą własnością bez zgody prawowitych właścicieli.
Mienie trwałe miało być zabezpieczone przy pomocy LWP i przekazane lokalnym władzom, a następnie komitetom osiedleńczym lub Samopomocy Chłopskiej. Zgodnie z ustaleniami wojsko i administracja lokalna mieli jednocześnie przystępować do zabezpieczania mienia, ale administrację powiadamiano niezbyt często. Skutkowało to ogałacaniem gospodarstw przez pozostałą ludność polską, tak że przybyła komisja inwentaryzacyjna nie miał czego spisywać. Liczne były przypadki rozdzielania mienia pomiędzy ludność polską oraz dowódców oddziałów wojskowych operujących w terenie.
Przejęty sprzęt wykorzystywano, wynajmując go miejscowym rolnikom do robót polowych, powierzano na przechowanie z prawem użytkowania, lub magazynowano z przeznaczeniem na pomoc przyszłym osadnikom.
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 17.05.2009 - 19:49