Parę dni temu pojawiły się doniesienia o rzekomym zaangażowaniu rosyjskich służb specjalnych w wykradzeniu maili i dokumentów z CRU. Między innymi napisał o tym Telegraph.
Różnica między informacjami podanymi na portalu Telegraphu a informacjami na ten temat z innych źródeł MSM polega na tym, że Tele, jako jeden z niewielu, zadał sobie trud przedstawienia autorów tych “rewelacji”, łącznie z ich cytowaniem.
I oto mamy:
Pan Jean-Pascal van Ypersele, vice szef IPCC, który jest przekonany, że nie była to robota “amatora-sceptyka” a nadto po prostu wie, że rosyjscy hakerzy mają w zwyczaju brać za to forsę i to dlatego byli oni. Znaczy co? – inni nie biorą?
Pan Achim Steiner, dyrektor United Nations Environment Programme (UNEP) idzie jeszcze dalej. Dla niego to oczywiste, że pliki z CRU wykradły ruskie, bo… sposób w jaki je ukradziono jest podobny do tego w jaki wylazła na światło dzienne afera Watergate!
Znaczy co? – Watergate to też efekt roboty rosyjskich służb specjalnych?!
Następnie ten sam pan obwieszcza tryumfalnie Urbi et Orbi: to nie jest Climatgate, to jest Hackergate! i dodaje, że media winny się skoncentrować na tym właśnie aspekcie.
Pycha!
Jak tak dalej pójdzie, to NKWD-GRU-FSB zostaną wkrótce oskarżone o wywołanie wojen punickich. ROTFL
Ja rozumiem, że można genetycznie nienawidzić Rosji, Putina i wszystkiego innego, co się z nimi wiąże. Ale do cholery jasnej! To nikogo nie powinno zwalniać od szukania informacji i myślenia! Tymczasem całe stada ogłupiałych z nienawiści ślepców łykają tę bzdurę, jak gęsi kluski.
Pokrótce:
1) 9 października prezenter pogody z BBC, Paul Hudson, pisze tekst podważający “naukowe” dowody na antropogeniczne ocieplenie klimatu. Jak na politpoprawną BBC to spora niespodzianka.
2) 12 października dostaje na swoją skrzynkę mailową dokumenty z CRU, identyczne z tymi, które zostały potem upublicznione. Sam napisał o tym na swoim blogu
3) Mijają tygodnie. Paul Hudson nie podejmuje żadnej akcji w związku z otrzymanymi materiałami.
4) Cierpliwość autora WYCIEKU (o wiele więcej wskazuje na wewnętrzny wyciek, niż na robotę hakerów) się kończy i po 5 tygodniach wyczekiwania materiały zostają upublicznione.
Nieszczęście polega na tym, że pierwsze (publiczne!) miejsce znalazły na rosyjskim serwerze. Dzięki temu Barany czy inne Gęsi nie bardzo przejmują się zawartością tychże materiałów, za to wiedzą, że to robota “ruskich służb specjalnych.” To im wystarcza.
No dobra…
A teraz niech się jedna z drugą Gęsią ustawią na miejscu jakiegoś szpiona z FSB i pomyślą. Jeśli to ostatnie jest w ogóle możliwe…
Chcę skompromitować Ich Nieskazitelności, czyli kilku guru od “globalnego ocipienia” oraz rozwalić “powszechnie” panujący konsensus klimatyczny, jeszcze przed szczytem w Kopenhadze.
Mam na to kasę i możliwości wynajęcia paru misiów z talentem hakerskim.
Oni robią swoje a ja im płacę.
I teraz co? Wysyłam cały zestaw Angolowi z BBC i cierpliwie czekam 5 tygodni aż coś z tym zrobi?
I potem co robię? Wypuszczam publice cały materiał na własnym serwerze?
Że niby co?
Bo kasy mi nagle zabrakło na wrzutę kilkudziesięciu mega po kompresji na inny serwer?
Bo postanowiłem sobie samemu dołek wykopać?
Dołek tym głębszy i bardziej oczywisty, bo przecież wiadomym jest wszem i wobec, że Rosja jest wyjątkowo niechętna tłamszeniu własnego przemysłu wydobywczego.
Bez problemu mogę to wrzucić na serwer amerykański (wiem, że jest tam duża opozycja przeciw carbon tax, a cały protokół z Kyoto mieli w dupie) albo na australijski (Australia to największy eksporter węgla na świecie). I co? Nie robię tego tylko strzelam sobie we własne kolano?
Ja rozumiem, że rosyjskie służby specjalne niektóre Gęsi i Barany mogą uważać za skończonych durniów. Ale do tego stopnia? Historia raczej tego typu poglądom przeczy; vide dowody na konszachty Jaruzela przed wprowadzeniem stanu wojennego wylazły dopiero teraz. I nagle co? Mam uwierzyć, że FSB wyłożyła się na takim mydle?
Wolne żarty, szanowne Gęsi i Barany. Wolne żarty.
Wierzta w co chceta, ale przynajmniej się nie ośmieszajcie.
Addendum, czyli o pchaniu kamieni pod górę
Parę dni temu pojawiły się doniesienia o rzekomym zaangażowaniu rosyjskich służb specjalnych w wykradzeniu maili i dokumentów z CRU. Między innymi napisał o tym Telegraph.
Różnica między informacjami podanymi na portalu Telegraphu a informacjami na ten temat z innych źródeł MSM polega na tym, że Tele, jako jeden z niewielu, zadał sobie trud przedstawienia autorów tych “rewelacji”, łącznie z ich cytowaniem.
I oto mamy:
Pan Jean-Pascal van Ypersele, vice szef IPCC, który jest przekonany, że nie była to robota “amatora-sceptyka” a nadto po prostu wie, że rosyjscy hakerzy mają w zwyczaju brać za to forsę i to dlatego byli oni. Znaczy co? – inni nie biorą?
Pan Achim Steiner, dyrektor United Nations Environment Programme (UNEP) idzie jeszcze dalej. Dla niego to oczywiste, że pliki z CRU wykradły ruskie, bo… sposób w jaki je ukradziono jest podobny do tego w jaki wylazła na światło dzienne afera Watergate!
Znaczy co? – Watergate to też efekt roboty rosyjskich służb specjalnych?!
Następnie ten sam pan obwieszcza tryumfalnie Urbi et Orbi: to nie jest Climatgate, to jest Hackergate! i dodaje, że media winny się skoncentrować na tym właśnie aspekcie.
Pycha!
Jak tak dalej pójdzie, to NKWD-GRU-FSB zostaną wkrótce oskarżone o wywołanie wojen punickich.
ROTFL
Ja rozumiem, że można genetycznie nienawidzić Rosji, Putina i wszystkiego innego, co się z nimi wiąże. Ale do cholery jasnej! To nikogo nie powinno zwalniać od szukania informacji i myślenia! Tymczasem całe stada ogłupiałych z nienawiści ślepców łykają tę bzdurę, jak gęsi kluski.
Pokrótce:
1) 9 października prezenter pogody z BBC, Paul Hudson, pisze tekst podważający “naukowe” dowody na antropogeniczne ocieplenie klimatu. Jak na politpoprawną BBC to spora niespodzianka.
2) 12 października dostaje na swoją skrzynkę mailową dokumenty z CRU, identyczne z tymi, które zostały potem upublicznione. Sam napisał o tym na swoim blogu
3) Mijają tygodnie. Paul Hudson nie podejmuje żadnej akcji w związku z otrzymanymi materiałami.
4) Cierpliwość autora WYCIEKU (o wiele więcej wskazuje na wewnętrzny wyciek, niż na robotę hakerów) się kończy i po 5 tygodniach wyczekiwania materiały zostają upublicznione.
Nieszczęście polega na tym, że pierwsze (publiczne!) miejsce znalazły na rosyjskim serwerze. Dzięki temu Barany czy inne Gęsi nie bardzo przejmują się zawartością tychże materiałów, za to wiedzą, że to robota “ruskich służb specjalnych.” To im wystarcza.
No dobra…
A teraz niech się jedna z drugą Gęsią ustawią na miejscu jakiegoś szpiona z FSB i pomyślą. Jeśli to ostatnie jest w ogóle możliwe…
Chcę skompromitować Ich Nieskazitelności, czyli kilku guru od “globalnego ocipienia” oraz rozwalić “powszechnie” panujący konsensus klimatyczny, jeszcze przed szczytem w Kopenhadze.
Mam na to kasę i możliwości wynajęcia paru misiów z talentem hakerskim.
Oni robią swoje a ja im płacę.
I teraz co? Wysyłam cały zestaw Angolowi z BBC i cierpliwie czekam 5 tygodni aż coś z tym zrobi?
I potem co robię? Wypuszczam publice cały materiał na własnym serwerze?
Że niby co?
Bo kasy mi nagle zabrakło na wrzutę kilkudziesięciu mega po kompresji na inny serwer?
Bo postanowiłem sobie samemu dołek wykopać?
Dołek tym głębszy i bardziej oczywisty, bo przecież wiadomym jest wszem i wobec, że Rosja jest wyjątkowo niechętna tłamszeniu własnego przemysłu wydobywczego.
Bez problemu mogę to wrzucić na serwer amerykański (wiem, że jest tam duża opozycja przeciw carbon tax, a cały protokół z Kyoto mieli w dupie) albo na australijski (Australia to największy eksporter węgla na świecie). I co? Nie robię tego tylko strzelam sobie we własne kolano?
Ja rozumiem, że rosyjskie służby specjalne niektóre Gęsi i Barany mogą uważać za skończonych durniów. Ale do tego stopnia? Historia raczej tego typu poglądom przeczy; vide dowody na konszachty Jaruzela przed wprowadzeniem stanu wojennego wylazły dopiero teraz. I nagle co? Mam uwierzyć, że FSB wyłożyła się na takim mydle?
Wolne żarty, szanowne Gęsi i Barany. Wolne żarty.
Wierzta w co chceta, ale przynajmniej się nie ośmieszajcie.
Magia -- 08.12.2009 - 18:15