Domaganie się, By używać jednych określeń, zaś innych nie, jest walką z objawem, a nie z chorobą. Czy zauważyła Pani jak obraźliwe jest „inteligentny inaczej”? Obraźliwe nie są słowa, tylko treści, które się za nimi kryją. Winne tu są nietolerancja i głupota, a nie słowa. Ostatnio Katarzyna Kłosińska w trójce tłumaczyła, że bezsensowne jest zastępowanie słowa „murzyn” słowem „czarny”, bo w przeciwieństwie do języka angielskiego, to właśnie „czarny” ma pejoratywne zabarwienie, zaś „murzyn” jest terminem neutralnym. Zatem nie zawsze poprawność polityczna ma szansę zadziałać, nie mówiąc o tym, że zastępowanie wychowania zakłamanym językiem z nikogo nie uczyni przyzwoitego człowieka.
To co Pani pisze o konieczności brania pod uwagę odczuć innych to nie powinno być osiągane za pomocą kłamstwa, tylko taktu. Jest taki zapomniany termin. Jedni są taktowni, drudzy nie. (Ja bardzo rzadko.) Zmiana idioty na geniusza inaczej nie spowoduje, że człowiek zacznie zachowywać się taktownie…
Jeśli termin jest czytelny dla obu stron komunikacji, to może być używany. Ja nie używam terminów kretyn, debil czy idiota, bo nigdy nie pamiętam, w jakiej kolejności następują. Natomiast terminy upośledzenie w stopniu lekkim, średnim i znacznym są tak oczywiste, więc ich używam. Nie uważam, by były lepsze. Po prostu łatwiej mi się je stosuje. (Oportunizm u nonkonformisty jest rzeczą piękną.)
Ja na poprawność polityczną nie jestem skazany. Inni być może tak, ale to nie mój problem.
Pani Joanno!
Myślę, że miesza Pani pewne zagadnienia.
Domaganie się, By używać jednych określeń, zaś innych nie, jest walką z objawem, a nie z chorobą. Czy zauważyła Pani jak obraźliwe jest „inteligentny inaczej”? Obraźliwe nie są słowa, tylko treści, które się za nimi kryją. Winne tu są nietolerancja i głupota, a nie słowa. Ostatnio Katarzyna Kłosińska w trójce tłumaczyła, że bezsensowne jest zastępowanie słowa „murzyn” słowem „czarny”, bo w przeciwieństwie do języka angielskiego, to właśnie „czarny” ma pejoratywne zabarwienie, zaś „murzyn” jest terminem neutralnym. Zatem nie zawsze poprawność polityczna ma szansę zadziałać, nie mówiąc o tym, że zastępowanie wychowania zakłamanym językiem z nikogo nie uczyni przyzwoitego człowieka.
To co Pani pisze o konieczności brania pod uwagę odczuć innych to nie powinno być osiągane za pomocą kłamstwa, tylko taktu. Jest taki zapomniany termin. Jedni są taktowni, drudzy nie. (Ja bardzo rzadko.) Zmiana idioty na geniusza inaczej nie spowoduje, że człowiek zacznie zachowywać się taktownie…
Jeśli termin jest czytelny dla obu stron komunikacji, to może być używany. Ja nie używam terminów kretyn, debil czy idiota, bo nigdy nie pamiętam, w jakiej kolejności następują. Natomiast terminy upośledzenie w stopniu lekkim, średnim i znacznym są tak oczywiste, więc ich używam. Nie uważam, by były lepsze. Po prostu łatwiej mi się je stosuje. (Oportunizm u nonkonformisty jest rzeczą piękną.)
Ja na poprawność polityczną nie jestem skazany. Inni być może tak, ale to nie mój problem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 23.03.2012 - 12:43