chyba rozumiem – trochę.
Wiesz, ja piszę z Polski południowo-wschodniej, nie mam więc praktycznie żadnych kontaktów z Niemcami. Opowieści wojenne moich dziadków dotyczyły raczej Rosjan.
Kiedy pisałam tę notkę (teraz się zastanawiam, czy potrzebnie), przemknęła mi myśl o Kresach. O ruinach pałacu Gołuchowskich w Skale nad Zbruczem, o dawnej granicy, o tym, co minęło i z czym pogodzić się niełatwo. Moja wycieczka zatrzymała się tam na dłużej, bo jechała z nami pani, która poszła na tamtejszy cmentarz, by odwiedzić groby bliskich – tych, których opuściła przed wojną. To doświadczenie bardzo cenię.
Nie zawsze warto sięgać po nóż, gdy płyną słowa – ale czasem trzeba.
Dziękuję,
chyba rozumiem – trochę.
Wiesz, ja piszę z Polski południowo-wschodniej, nie mam więc praktycznie żadnych kontaktów z Niemcami. Opowieści wojenne moich dziadków dotyczyły raczej Rosjan.
Kiedy pisałam tę notkę (teraz się zastanawiam, czy potrzebnie), przemknęła mi myśl o Kresach. O ruinach pałacu Gołuchowskich w Skale nad Zbruczem, o dawnej granicy, o tym, co minęło i z czym pogodzić się niełatwo. Moja wycieczka zatrzymała się tam na dłużej, bo jechała z nami pani, która poszła na tamtejszy cmentarz, by odwiedzić groby bliskich – tych, których opuściła przed wojną. To doświadczenie bardzo cenię.
Nie zawsze warto sięgać po nóż, gdy płyną słowa – ale czasem trzeba.
Mam o czym myśleć. Obym zasnęła.
Dobranoc.
Pozdrawiam.
Agnieszka -- 06.01.2008 - 00:05