była na robotach, potem los rzucił ją do Anglii i w końcu Kanady, gdzie poślubiła Ukraińca. Gdyby jeszcze żyła, na pewno wiele miałaby do opowiedzenia.
Jej siostra – rodzeństwo było b. liczne – wspominała o domu, który po wojnie 1920 roku otrzymał na Kresach za zasługi najstarszy brat. Przespał wedle jej słów kilka nocy z karabinem pod poduszką i wrócił do domu – na podkarpacką marną ziemię.
Nasłuchałam się podczas zwiedzania Ukrainy o ekshumacjach w kościołach – gdzie warstwy ciał przesypywano ziemią i wapnem, czytałam sporo lata temu literatury obozowej i łagrowej.
I częściowo podzielam Twoją wściekłość – bo tak naprawdę dlaczego na mnie – a jestem pewna, że większość n-li tak postępuje – spada obowiązek reagowania na głupawe żarty zahaczające tematykę wojenną? Dlaczego dziesięcioletni chłopak potrafi w szkole “dla jaj” wyrzucić wyprostowaną w charakterystyczny sposób rękę i wypowiedzieć hitlerowskie pozdrowienie? Takie zachowania nie powinny mieć miejsca.
Jakąś minimalną wiedzę powinno się wynieść z domu, wiedzieć, co wypada, a co nie i dlaczego.
Niby piszę o marginesie, bo takie zachowania są naprawdę sporadyczne, jednak widzę po rekcjach dzieci, że nie mają pojęcia o tym, o czym ja wiedziałam. O okrucieństwie wojny, o potrzebie poznania historii, o tym, że to my wygraliśmy wojnę, a po tylu latach mnóstwo ludzi wyjeżdża za zachodnią granicę, bo tamten kraj jest bogatszy.
Pisząc zaś o reakcjach dzieci, miałam przede wszystkim na myśli to, że kiedy używałam nazw faszysta czy hitlerowiec, nie dostrzegałam tych spojrzeń, jakie wywołała nazwa “Niemiec”.
Ciotka mojego ojca
była na robotach, potem los rzucił ją do Anglii i w końcu Kanady, gdzie poślubiła Ukraińca. Gdyby jeszcze żyła, na pewno wiele miałaby do opowiedzenia.
Jej siostra – rodzeństwo było b. liczne – wspominała o domu, który po wojnie 1920 roku otrzymał na Kresach za zasługi najstarszy brat. Przespał wedle jej słów kilka nocy z karabinem pod poduszką i wrócił do domu – na podkarpacką marną ziemię.
Nasłuchałam się podczas zwiedzania Ukrainy o ekshumacjach w kościołach – gdzie warstwy ciał przesypywano ziemią i wapnem, czytałam sporo lata temu literatury obozowej i łagrowej.
I częściowo podzielam Twoją wściekłość – bo tak naprawdę dlaczego na mnie – a jestem pewna, że większość n-li tak postępuje – spada obowiązek reagowania na głupawe żarty zahaczające tematykę wojenną? Dlaczego dziesięcioletni chłopak potrafi w szkole “dla jaj” wyrzucić wyprostowaną w charakterystyczny sposób rękę i wypowiedzieć hitlerowskie pozdrowienie? Takie zachowania nie powinny mieć miejsca.
Jakąś minimalną wiedzę powinno się wynieść z domu, wiedzieć, co wypada, a co nie i dlaczego.
Niby piszę o marginesie, bo takie zachowania są naprawdę sporadyczne, jednak widzę po rekcjach dzieci, że nie mają pojęcia o tym, o czym ja wiedziałam. O okrucieństwie wojny, o potrzebie poznania historii, o tym, że to my wygraliśmy wojnę, a po tylu latach mnóstwo ludzi wyjeżdża za zachodnią granicę, bo tamten kraj jest bogatszy.
Pisząc zaś o reakcjach dzieci, miałam przede wszystkim na myśli to, że kiedy używałam nazw faszysta czy hitlerowiec, nie dostrzegałam tych spojrzeń, jakie wywołała nazwa “Niemiec”.
Agnieszka -- 06.01.2008 - 11:46