ja nawet nie wiem, co to jest zideologizowana moralność. Szybko sprawdziłem w pięciu, dostępnych mi w tej chwili, książkach z zakresu socjologii moralności i nie znalazłem. Coś o tym pisał bodaj czy nie Marks, ale tego nie mam w domu, bo mi miejsca na półkach szkoda. Nota bene, czy zastanawiał się Pan kiedyś, na ile język, którym się Pan posługuje jest zideologizowany.
Sowiecki (bo bolszewizm, proszę wybaczyć, to tylko epizod i posługiwanie się tym pojęciem jest niedostatecznie deskryptywne*) sposób traktowania prawa był jedynie skrajną postacią charakterystycznego dla rosyjskiej kultury prawnej upolitycznienia prawa.
Czy uważa Pan, że artysta, to człowiek, który może pleść duby smalone tylko, dlatego, że jest artystą?
Jeśli tak, to rzeczywiście może Pan pisać, co Pan chce. Przepraszam, że przeszkodziłem. Już nie będę.
*)Jakby się upierać przy słowach, to trzeba zauważyć, że akurat bolszewicy (lata 1917 – 1922) odrzucali prawo, jako takie, w skali w czasach nowożytnych niespotykanej.
Panie Szeryfie,
ja nawet nie wiem, co to jest zideologizowana moralność. Szybko sprawdziłem w pięciu, dostępnych mi w tej chwili, książkach z zakresu socjologii moralności i nie znalazłem. Coś o tym pisał bodaj czy nie Marks, ale tego nie mam w domu, bo mi miejsca na półkach szkoda. Nota bene, czy zastanawiał się Pan kiedyś, na ile język, którym się Pan posługuje jest zideologizowany.
Sowiecki (bo bolszewizm, proszę wybaczyć, to tylko epizod i posługiwanie się tym pojęciem jest niedostatecznie deskryptywne*) sposób traktowania prawa był jedynie skrajną postacią charakterystycznego dla rosyjskiej kultury prawnej upolitycznienia prawa.
Czy uważa Pan, że artysta, to człowiek, który może pleść duby smalone tylko, dlatego, że jest artystą?
Jeśli tak, to rzeczywiście może Pan pisać, co Pan chce. Przepraszam, że przeszkodziłem. Już nie będę.
*)Jakby się upierać przy słowach, to trzeba zauważyć, że akurat bolszewicy (lata 1917 – 1922) odrzucali prawo, jako takie, w skali w czasach nowożytnych niespotykanej.
yayco -- 28.01.2008 - 14:29