opuszczając niebezpieczne grunta damskie, powiem Panu, kiedy był najszczęśliwszy dzień w życiu N.
Otóż wtedy, kiedy pierwszy raz kupował nowy samochód. Tej marki, co to do dzisiaj nią jeździ.
Wziął kluczyki, otworzył maskę i nerwowym tonem zapytał pana sprzedającego, gdzie się uzupełnia olej i co jest co. Nie najlepsze miał doświadczenia.
A ten ów pan sprzedający spojrzał na N jak na żabę (tak to on opisuje), pokazał niebieski korek i powiedział:
-Tu się wlewa płyn do spryskiwacza.
I zatrzasnął maskę.
I faktycznie, wierz mi Pan, żadna więcej wiedza już mu nigdy nie była potrzebna.
Dodam tylko, z rzetelności sprawozdawczej, że mimo to, i tak potrafił coś zepsuć. Niewiele i nieszkodliwie, ale za to śmiesznie. Już dwa miesiące później, mianowicie, udało mu się, temu sprytnemu N, wlać do spryskiwacza płyn do chłodnic. Musiał zrezygnować z dobrej stacji benzynowej, bo sobie jego palcami, śmiejąc się, pokazywali.
Cny Panie Lorenzo,
opuszczając niebezpieczne grunta damskie, powiem Panu, kiedy był najszczęśliwszy dzień w życiu N.
Otóż wtedy, kiedy pierwszy raz kupował nowy samochód. Tej marki, co to do dzisiaj nią jeździ.
Wziął kluczyki, otworzył maskę i nerwowym tonem zapytał pana sprzedającego, gdzie się uzupełnia olej i co jest co. Nie najlepsze miał doświadczenia.
A ten ów pan sprzedający spojrzał na N jak na żabę (tak to on opisuje), pokazał niebieski korek i powiedział:
-Tu się wlewa płyn do spryskiwacza.
I zatrzasnął maskę.
I faktycznie, wierz mi Pan, żadna więcej wiedza już mu nigdy nie była potrzebna.
Dodam tylko, z rzetelności sprawozdawczej, że mimo to, i tak potrafił coś zepsuć. Niewiele i nieszkodliwie, ale za to śmiesznie. Już dwa miesiące później, mianowicie, udało mu się, temu sprytnemu N, wlać do spryskiwacza płyn do chłodnic. Musiał zrezygnować z dobrej stacji benzynowej, bo sobie jego palcami, śmiejąc się, pokazywali.
yayco -- 22.04.2008 - 15:05