A co to koza, Panie Yayco, to ja wiem. To takie urządzenie samobieżne do utylizacji, czteronożne, z bródką i rózkami dwoma jedynie.
I nie wiedzieć czemu, jak to samobieżne urządzenie utylizacyjne opisuję, to postać pewna przed oczyma mi staje, z dalekich wschodnich krain się wywodząca.
Jak Pan konterfekt takiego Tatrzyna albo Kozaka obaczysz, to oni też takie bródki i różki mieli. I za Jancychrystów robili, zdaniem mnichów pobożnych naród cny w Polszcze nauczajacy o tym, jaka koza jest. Co każdy przecież widzi…
Faktycznie, Panie Yayco, _nieco_ tylko
A co to koza, Panie Yayco, to ja wiem. To takie urządzenie samobieżne do utylizacji, czteronożne, z bródką i rózkami dwoma jedynie.
I nie wiedzieć czemu, jak to samobieżne urządzenie utylizacyjne opisuję, to postać pewna przed oczyma mi staje, z dalekich wschodnich krain się wywodząca.
Jak Pan konterfekt takiego Tatrzyna albo Kozaka obaczysz, to oni też takie bródki i różki mieli. I za Jancychrystów robili, zdaniem mnichów pobożnych naród cny w Polszcze nauczajacy o tym, jaka koza jest. Co każdy przecież widzi…
Lorenzo -- 22.04.2008 - 20:46