Gdyby był lipiec mógłbym (w związku z 30-tą rocznicą) opisać swój pierwszy w życiu wyjazd zagranicę. Też do Chorwacji, tylko ona się wtedy jakoś inaczej nazywała, też samochodem, choć nie w podróż przedślubną, bom był po ósmej klasie szkoły podstawowej. A samochód nie był Citroenem, tylko polskim wynalazkiem (charakteryzował się m.in. silnikiem od motopompy), za to wywoływał sensację wszędzie, gdzie żeśmy się pojawili.
Magio:
Paskudna opinia o francuskich autach bierze się jeszcze z czasów socjalistycznych, gdzie nikt nie słyszał o czymś takim jak serwis, więc auto zagraniczne nie miało prawa się zepsuć. A Francuzi zawsze dużo eksperymentowali przy swoich autach, w związku z tym ich rozwiązania choć ciekawe, były awaryjne i, jak czytam, bo nigdy nie kupiłem “francuza”, nic się pod tym względem nie zmieniło.
Szkoda, że mamy sierpień
Gdyby był lipiec mógłbym (w związku z 30-tą rocznicą) opisać swój pierwszy w życiu wyjazd zagranicę. Też do Chorwacji, tylko ona się wtedy jakoś inaczej nazywała, też samochodem, choć nie w podróż przedślubną, bom był po ósmej klasie szkoły podstawowej. A samochód nie był Citroenem, tylko polskim wynalazkiem (charakteryzował się m.in. silnikiem od motopompy), za to wywoływał sensację wszędzie, gdzie żeśmy się pojawili.
Magio:
Paskudna opinia o francuskich autach bierze się jeszcze z czasów socjalistycznych, gdzie nikt nie słyszał o czymś takim jak serwis, więc auto zagraniczne nie miało prawa się zepsuć. A Francuzi zawsze dużo eksperymentowali przy swoich autach, w związku z tym ich rozwiązania choć ciekawe, były awaryjne i, jak czytam, bo nigdy nie kupiłem “francuza”, nic się pod tym względem nie zmieniło.
TNM -- 16.08.2008 - 18:36