nie znam się na tym, ale przecież pomyslmy, jeżeli partie niektóre sa za parytetami, to zwyczajnie niech wprowadzają na listy 50% a nawet i 70% kobiet, po co do tego specjalna ustawa?
A Pan, Panie Grzegorzu, zdaje się sądzić, że chodzi w tym przypadku o to, żeby świat był lepszy, a ludziom żyło się dostatniej. Nic bardziej mylnego. Chodzi o coś innego, mianowicie – o uchwalenie ustawy. Bez ustawy nie ma zainteresowania mediów, wywiadów premiera i opozycji, artykułów Warzechy, polemik salonowego Kawalera z felietonami Wildsteina, mądrości życiowych Leskiego, dotacji z UE dla organizacji pozarządowych na walkę z dyskryminacją, wreszcie – nie powoła się Rzecznika do spraw Kobiet. A że partie by mogły promować panie, prawda, pewnie że by mogły, no, może z wyjątkiem tych, które by nie mogły, bo zrzeszają homofobicznych katolickich damskich bokserów i nikogo więcej.
-->Grześ
nie znam się na tym, ale przecież pomyslmy, jeżeli partie niektóre sa za parytetami, to zwyczajnie niech wprowadzają na listy 50% a nawet i 70% kobiet, po co do tego specjalna ustawa?
A Pan, Panie Grzegorzu, zdaje się sądzić, że chodzi w tym przypadku o to, żeby świat był lepszy, a ludziom żyło się dostatniej. Nic bardziej mylnego. Chodzi o coś innego, mianowicie – o uchwalenie ustawy. Bez ustawy nie ma zainteresowania mediów, wywiadów premiera i opozycji, artykułów Warzechy, polemik salonowego Kawalera z felietonami Wildsteina, mądrości życiowych Leskiego, dotacji z UE dla organizacji pozarządowych na walkę z dyskryminacją, wreszcie – nie powoła się Rzecznika do spraw Kobiet. A że partie by mogły promować panie, prawda, pewnie że by mogły, no, może z wyjątkiem tych, które by nie mogły, bo zrzeszają homofobicznych katolickich damskich bokserów i nikogo więcej.
referent Bulzacki -- 30.07.2009 - 13:23