Moja opinia o TXT jest dość złożona. I w żadnym przypadku nie da się jej jednoznacznie odnieść do wszystkiego, co z TXT się łączy.
Swego czasu, ZAPROSZONATUTAJ, włożyłam sporo serca w to miejsce – dziś wiem, że niepotrzebnie.
Ale i wtedy a także i jeszcze dziś byli tu ludzie, których słowa, sądy, opinie, ceniłam.
Niewielu już tu zostało.
I ja i Pan wiemy dlaczego.
TXT przestało mnie interesować jako MOJE miejsce.
I stało się tak nie z mojej inicjatywy.
To także powinien Pan wiedzieć.
Słusznie porusza Pan kwestię intencji – bowiem właśnie w tych intencjach zawiera się istota tych nerwowych ruchów adminów wobec użytkowników TXT.
Pamięta Pan nazwę: konfederaci?
Bo ja pamiętam.
Ale to przeszłość.
I to także wiemy oboje.
Zdaję sobie sprawę z rozterki, jaka jest Pana udziałem, by nie tracąc panowania politycznego nad TXT równocześnie nie dopuścić do jego zapaści i martwoty. Rozumiem tę nieustanna krzątaninę nad problemami technicznymi, które usprawiedliwiają posunięcia personalne. Ten nieustanny nadzór nad wszystkim i wszystkimi.
Wiem nawet dlaczego dziś jest Pan nawet dla mnie taki miły, wszak nie bez odrobiny uszczypliwości.
Czas ożywionych dyskusji, sporów politycznych, wymiany poglądów – to tutaj też już przeszłość. Zadbał Pan o to, by pozbyć się konkurencji politycznej. Potrzebuje Pan ludzi ślicznie piszących słodkie historyjki o zwierzątkach, kwiatkach, muzyce lub sentymentalnych wspomnień. Oczekuje Pan ulotnych i błyskotliwych rozmówek, takich merlotowych, nawet zapychania blogów “jutubkami” – bo tym chce Pan stworzy odpowiedni klimat intelektualny.
Ale politycznie stworzył Pan tu getto. “Jednowyznaniowe”.
Stwierdzam jedynie fakt.
Mam tu swój blog.
Nie czuję się tu obco.
Ale wyczuwam dziwna lękliwość, brak otwartości, pewien fałszywy ton, niejasno wypowiadane dość jasne INTENCJE.
Admin - chwila szczerości
Moja opinia o TXT jest dość złożona. I w żadnym przypadku nie da się jej jednoznacznie odnieść do wszystkiego, co z TXT się łączy.
Swego czasu, ZAPROSZONA TUTAJ, włożyłam sporo serca w to miejsce – dziś wiem, że niepotrzebnie.
Ale i wtedy a także i jeszcze dziś byli tu ludzie, których słowa, sądy, opinie, ceniłam.
Niewielu już tu zostało.
I ja i Pan wiemy dlaczego.
TXT przestało mnie interesować jako MOJE miejsce.
I stało się tak nie z mojej inicjatywy.
To także powinien Pan wiedzieć.
Słusznie porusza Pan kwestię intencji – bowiem właśnie w tych intencjach zawiera się istota tych nerwowych ruchów adminów wobec użytkowników TXT.
Pamięta Pan nazwę: konfederaci?
Bo ja pamiętam.
Ale to przeszłość.
I to także wiemy oboje.
Zdaję sobie sprawę z rozterki, jaka jest Pana udziałem, by nie tracąc panowania politycznego nad TXT równocześnie nie dopuścić do jego zapaści i martwoty. Rozumiem tę nieustanna krzątaninę nad problemami technicznymi, które usprawiedliwiają posunięcia personalne. Ten nieustanny nadzór nad wszystkim i wszystkimi.
Wiem nawet dlaczego dziś jest Pan nawet dla mnie taki miły, wszak nie bez odrobiny uszczypliwości.
Czas ożywionych dyskusji, sporów politycznych, wymiany poglądów – to tutaj też już przeszłość. Zadbał Pan o to, by pozbyć się konkurencji politycznej. Potrzebuje Pan ludzi ślicznie piszących słodkie historyjki o zwierzątkach, kwiatkach, muzyce lub sentymentalnych wspomnień. Oczekuje Pan ulotnych i błyskotliwych rozmówek, takich merlotowych, nawet zapychania blogów “jutubkami” – bo tym chce Pan stworzy odpowiedni klimat intelektualny.
Ale politycznie stworzył Pan tu getto. “Jednowyznaniowe”.
Stwierdzam jedynie fakt.
Mam tu swój blog.
Nie czuję się tu obco.
Ale wyczuwam dziwna lękliwość, brak otwartości, pewien fałszywy ton, niejasno wypowiadane dość jasne INTENCJE.
Przyglądam się.
Czasem coś piszę.
Sądzę, że doceni Pan moją szczerość.
RRK -- 23.02.2010 - 22:33Pozdrawiam