Pamietnik 14.03.09

Nie ma jak pobudka o 6:50 w sobotę. Dziś poszliśmy z moim kumplem na kurs do pracy. Praca ogólnie jest trochę podła,bo telemarketing. Jednak trochę się naśmiałem. Obdzwoniłem chyba 50 ludzi oferując zaproszenie na pokaz. Myślałem,ze ludzie będą mniej przyjaźni jednak okazali się niektorzy bardzo przyjemni. Też lubią chyba z kimś pogadać. Potem wróciłem na obiadek. Nie było czasu na siestę,bo umówiłem się z pewną panią,ze pomoge jej w przeprowadzce. Okazało się,ze toreb nie było tak dużo i uwinelismy sie w 15 minut. Podróź trwała dłuzej bo godzine. Jednak Ci ludzie są tak rozchichotani i pozytywnie nastawieni,ze aż miło było ich zobaczyć. Po drodzę nawet było trochę dłuższych wymian spojrzeń z lachonami. Muszę się jakoś nauczyć jak tu na luzie zagadywać na ulicy. Wróciłem do domu,zjadłem deser,pograłem w gierce i sruu na basenik. Dziś jedna dziewucha narzuciła takie tempo,ze przyprawiła mnie prawie o zawał serca. Ale jej nie odpuściłem i na koniec znów ją wyprzedziłem. Na koniec jeszcze sprincik zeby dziewczynom oczy zbielały(mam nadzieje,ze tak było,ale głowy sobie uciąć nie dam)i do domu. Kanapeczki,telewizorek.zaraz sobie jeszcze obejrze jakis filmorek ,książencja o podświadomości i spać. Kurcze,ostatnio coś weekendy są trochę dołujące. Niby coś się robi,ale lachona brak. W mojej nowej pracy nawet są dwie dziewczyny nawet nawet.Może się z kumplem za nie weźmiemy:)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

czytam i

faktycznie przydałyby się trochę akapitów i
mini słownik ;)

pozdrawiam


Brrrr....

ale takie okropne słowa jak “lachony”?
Przecież tego nawet żartobliwie nie godzi się używać...

pzdr


Subskrybuj zawartość