Potrwałoby to pewnie trochę dłużej, niż by Pan chciał, ale by się dało. To dwa.
A polityków takich nie ma i wiary nie ma, że jak się coś zrobi, to posłowie nie zepsują. To trzy.
Znam kilka osób, co są prawdziwymi autorami projektów (rządowych, poselskich, rozmaicie). Piszą je za pieniądze, ale potem niechętnie się przyznają, bo to co z Sejmu wychodzi nie bardzo ich projekty przypomina.
Będziesz się Pan śmiał, ale ostatnia taka próba, to była zabawna próba stworzenia dość wyjątkowej Konstytucji przez Lecha Wałęsę.
Jak wszyscy wiedzą, obecny utwór tworzono długo i kiepsko.
I niejaki Lech Wałęsa działając w zmowie i porozumieniu ze świętej pamięci Leszkiem Falandyszem i kilkoma innymi osobami, wykombinował (to figura retoryczna, nie on kombinował), że jak się nie da jednorodnej konstytucji ułożyć, to się ją będzie po kawałku robić.
Bo wtedy to faktycznie obowiązywała konstytucja bierutowska, przykryta czapeczką Małej Konstytucji.
Mała Konstytucja określała podstawowe kwestie ustrojowe. Takie tam: organy, wzajemne zależności i kompetencje. Więc Panowie (mogę się mylić, ale mam wrażenie, że Pań w tym gronie nie było) wymyślili sobie, że zrobią konstytucję złożoną z trzech odrębnych aktów prawnych.
Niestety, zdążyli zrobić tylko jeden: Kartę Praw i Wolności. Nie wiem, czy to idzie gdzieś wygooglać, mój egzemplarz gdzieś się zagubił, ale pamiętam, że to bardzo niezła Karta była. Nie żadne tam obiecanki i cuda na kiju (jak mamy teraz) tylko solidny, nowoczesny katalog praw i wolności. Dobrze zagwarantowany i należycie strzeżony.
Złożono to w 1993 roku w Sejmie, jako Ustawę Konstytucyjną, czyli niby ustawę, ale o randze równej Konstytucji. Z zamiarem, żeby zastąpiło kolejny fragment bierutowskiego monstrum.
Ale przepadła w Sejmie. Lewica i Demokraci to sprawili.
Prace nad trzecią ustawą, regulującą kwestie sądów i organów ochrony prawnej zostały zatrzymane, a Komisja Konstytucyjna opanowana przez SLD przepchnęła swój projekt.
Panie Igło,
ludzie by się znaleźli. To raz.
Potrwałoby to pewnie trochę dłużej, niż by Pan chciał, ale by się dało. To dwa.
A polityków takich nie ma i wiary nie ma, że jak się coś zrobi, to posłowie nie zepsują. To trzy.
Znam kilka osób, co są prawdziwymi autorami projektów (rządowych, poselskich, rozmaicie). Piszą je za pieniądze, ale potem niechętnie się przyznają, bo to co z Sejmu wychodzi nie bardzo ich projekty przypomina.
Będziesz się Pan śmiał, ale ostatnia taka próba, to była zabawna próba stworzenia dość wyjątkowej Konstytucji przez Lecha Wałęsę.
Jak wszyscy wiedzą, obecny utwór tworzono długo i kiepsko.
I niejaki Lech Wałęsa działając w zmowie i porozumieniu ze świętej pamięci Leszkiem Falandyszem i kilkoma innymi osobami, wykombinował (to figura retoryczna, nie on kombinował), że jak się nie da jednorodnej konstytucji ułożyć, to się ją będzie po kawałku robić.
Bo wtedy to faktycznie obowiązywała konstytucja bierutowska, przykryta czapeczką Małej Konstytucji.
Mała Konstytucja określała podstawowe kwestie ustrojowe. Takie tam: organy, wzajemne zależności i kompetencje. Więc Panowie (mogę się mylić, ale mam wrażenie, że Pań w tym gronie nie było) wymyślili sobie, że zrobią konstytucję złożoną z trzech odrębnych aktów prawnych.
Niestety, zdążyli zrobić tylko jeden: Kartę Praw i Wolności. Nie wiem, czy to idzie gdzieś wygooglać, mój egzemplarz gdzieś się zagubił, ale pamiętam, że to bardzo niezła Karta była. Nie żadne tam obiecanki i cuda na kiju (jak mamy teraz) tylko solidny, nowoczesny katalog praw i wolności. Dobrze zagwarantowany i należycie strzeżony.
Złożono to w 1993 roku w Sejmie, jako Ustawę Konstytucyjną, czyli niby ustawę, ale o randze równej Konstytucji. Z zamiarem, żeby zastąpiło kolejny fragment bierutowskiego monstrum.
Ale przepadła w Sejmie. Lewica i Demokraci to sprawili.
Prace nad trzecią ustawą, regulującą kwestie sądów i organów ochrony prawnej zostały zatrzymane, a Komisja Konstytucyjna opanowana przez SLD przepchnęła swój projekt.
Ja do dziś tego żałuję, musze przyznać.
yayco -- 26.02.2008 - 15:03