po pracach polowych, umyła, ale jeszcze nie wypachniła.
Fajnie…
A co do rzeczy samej, to na tym ten pic polega. Tylko pod takim warunkiem mona użyć dekretów do poprawiania jakości prawa.
Natomiast, to że potem sobie mogą poprawiać, to jest inna sprawa. To taki sam akt prawny jak ustawa.
Zresztą ten co wydaje dekrety, też może.
Oczywiście, można posunąć rzecz dalej, jak we Francji, gdzie prezydent ma większe uprawnienia prawodawcze niż parlament i parlamentowi od jego kompetencji wara. W ogóle nie mogą nic czynić i już.
To już się Pani, znaczy,
po pracach polowych, umyła, ale jeszcze nie wypachniła.
Fajnie…
A co do rzeczy samej, to na tym ten pic polega. Tylko pod takim warunkiem mona użyć dekretów do poprawiania jakości prawa.
Natomiast, to że potem sobie mogą poprawiać, to jest inna sprawa. To taki sam akt prawny jak ustawa.
Zresztą ten co wydaje dekrety, też może.
Oczywiście, można posunąć rzecz dalej, jak we Francji, gdzie prezydent ma większe uprawnienia prawodawcze niż parlament i parlamentowi od jego kompetencji wara. W ogóle nie mogą nic czynić i już.
Ale tego to bym się trochę bał, jednakże.
yayco -- 26.02.2008 - 15:55