to jest pytanie kluczowe. Zaraz do niego wrócę, tylko jedną załatwię sprawę.
Otóż, jak raz jeszcze Pani napisze, że marudzi, to przyznam Pani rację. Czy ten Paniny ideał nie mógłby coś zrobić dla ogólnego Paninego samopoczucia?
A w kwestiach zmiany Konstytucji w pełni podzielam Pani intuicje.
Uważam, że najlepszą, choć najtrudniejszą i najmniej prawdopodobną metodą, byłoby stworzenie całkiem nowej Konstytucji przez ciało, które byłoby maksymalnie odpolitycznione. Tak się robi czasem, zazwyczaj powołując w wyborach (a jakże) Konstytuantę, której jedynym zadaniem jest stworzenie Konstytucji.
Nie będę pisał jak sobie wymarzam takie wybory, bo to czysta już utopia, a sam się tutaj od utopi odżegnuję, jak mogę.
Kobiecie ciekawej nauczony jestem nie odmawiać, jednakże.
Tyle powiem, że partie by nie były podmiotami. I że 100 osób bym wybrał.
I że referendum bym potem rozpisał na trzeciego maja.
Niech Pani pomysli do jakiego stopnia zmarnowaną okazją było nieuchwalenie Konstytucji (dowolnej) 3 maja 1991 roku.
Natomiast nie rezygnowałbym a priori ze zmian stopniowych (absolutnie nie wyrzekając się całkowitych). Pan Max ma trochę racji. Lepiej zmienić cokolwiek na lepsze, niż czekać na Święto Lasu i Dni Morza naraz.
Ale ze stopniowych zmian nie czyniłbym naczelnego hasła. Przenigdy.
Pani Magio,
to jest pytanie kluczowe. Zaraz do niego wrócę, tylko jedną załatwię sprawę.
Otóż, jak raz jeszcze Pani napisze, że marudzi, to przyznam Pani rację. Czy ten Paniny ideał nie mógłby coś zrobić dla ogólnego Paninego samopoczucia?
A w kwestiach zmiany Konstytucji w pełni podzielam Pani intuicje.
Uważam, że najlepszą, choć najtrudniejszą i najmniej prawdopodobną metodą, byłoby stworzenie całkiem nowej Konstytucji przez ciało, które byłoby maksymalnie odpolitycznione. Tak się robi czasem, zazwyczaj powołując w wyborach (a jakże) Konstytuantę, której jedynym zadaniem jest stworzenie Konstytucji.
Nie będę pisał jak sobie wymarzam takie wybory, bo to czysta już utopia, a sam się tutaj od utopi odżegnuję, jak mogę.
Kobiecie ciekawej nauczony jestem nie odmawiać, jednakże.
Tyle powiem, że partie by nie były podmiotami. I że 100 osób bym wybrał.
I że referendum bym potem rozpisał na trzeciego maja.
Niech Pani pomysli do jakiego stopnia zmarnowaną okazją było nieuchwalenie Konstytucji (dowolnej) 3 maja 1991 roku.
Natomiast nie rezygnowałbym a priori ze zmian stopniowych (absolutnie nie wyrzekając się całkowitych). Pan Max ma trochę racji. Lepiej zmienić cokolwiek na lepsze, niż czekać na Święto Lasu i Dni Morza naraz.
Ale ze stopniowych zmian nie czyniłbym naczelnego hasła. Przenigdy.
yayco -- 26.02.2008 - 22:43