grzesiu

grzesiu

To ja całkiem podobnie – jako nastolatek ze trzy razy do “Hobbita” podchodziłem. bezskutecznie. Nie umiałem zaakceptować inności (rasista byłem, znaczy). Jakoś tak ze trzy lata temu musiałem tego “Hobbita” przeczytać i okazało się, że mi się podoba. Ale dopiero po jakichś 50-70 stronach.

Akurat jakoś w tym samym czasie pojawiły się filmy Jacksona i porównałem sobie wizualną stronę własnych i jego wyobrażeń. Okazały się bardzo zbieżne. Ale gdybym tego “Hobbita” nie przemęczył, pewnie bym filmów nie tknął. No tak już mam.

Pozdr.


Znów By: popisowiec (25 komentarzy) 16 marzec, 2008 - 23:18