przez Himalaje też ciężko się przedrzeć. Funkcjonariusze “nowych, demokratycznych Chin” zwykli uciekinierom strzelać w plecy:
30 września 2006 roku na oczach setek zachodnich himalaistów, którzy natychmiast przekazali tę informację przez telefony satelitarne, funkcjonariusze wujing, paramilitarnej Ludowej Policji Zbrojnej (LPZ), otworzyli ogień do grupy kilkudziesięciu uchodźców na granicznej przełęczy Nangpa-la, zabijając co najmniej dwie osoby. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych bezzwłocznie doniesienia te zdementowało. Kiedy kilka dni później okazało się, że wspinacze zrobili zdjęcia zwłok kilkunastoletniej mniszki i aresztowanych dzieci, Pekin oświadczył wtedy, że zaatakowani przez „przestępców” żołnierze strzelali w obronie własnej. Wkrótce potem ujawniono film, na którym widać, jak funkcjonariusze przyjmują pozycje strzeleckie, spokojnie mierzą i strzelają z karabinów szturmowych w plecy bezbronnych, oddalonych od nich o ponad sto metrów kobiet i dzieci. Tym razem władze chińskie odmówiły komentarza, informując zagranicznych dyplomatów, że była to po prostu „normalna procedura strzeżenia granicy”. Z pewnością obowiązuje ona nadal, ponieważ nie ukarano winnych tamtego zabójstwa, a LPZ strzelała do tybetańskich uchodźców również w październiku 2007 roku.
Docent
przez Himalaje też ciężko się przedrzeć. Funkcjonariusze “nowych, demokratycznych Chin” zwykli uciekinierom strzelać w plecy:
30 września 2006 roku na oczach setek zachodnich himalaistów, którzy natychmiast przekazali tę informację przez telefony satelitarne, funkcjonariusze wujing, paramilitarnej Ludowej Policji Zbrojnej (LPZ), otworzyli ogień do grupy kilkudziesięciu uchodźców na granicznej przełęczy Nangpa-la, zabijając co najmniej dwie osoby. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych bezzwłocznie doniesienia te zdementowało. Kiedy kilka dni później okazało się, że wspinacze zrobili zdjęcia zwłok kilkunastoletniej mniszki i aresztowanych dzieci, Pekin oświadczył wtedy, że zaatakowani przez „przestępców” żołnierze strzelali w obronie własnej. Wkrótce potem ujawniono film, na którym widać, jak funkcjonariusze przyjmują pozycje strzeleckie, spokojnie mierzą i strzelają z karabinów szturmowych w plecy bezbronnych, oddalonych od nich o ponad sto metrów kobiet i dzieci. Tym razem władze chińskie odmówiły komentarza, informując zagranicznych dyplomatów, że była to po prostu „normalna procedura strzeżenia granicy”. Z pewnością obowiązuje ona nadal, ponieważ nie ukarano winnych tamtego zabójstwa, a LPZ strzelała do tybetańskich uchodźców również w październiku 2007 roku.
źródłó: http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/
Magia -- 24.03.2008 - 16:38