Mówisz o piciu dobrego wina na tarasie. Koneser rozkoszuje się trunkiem, jest dla niego dopełnieniem życia. Pijak lubi wypić, może nawet odczuwać smak. Chociaz nie zawsze. Ale sama czynność nie jest mu przykra.
Ja mówię o smutnym przypadku cięzkiego uzależnienia, Gdzie coraz to większe dawki, wynikają z jedynie z konieczności uśmierzenia bólu. Przyjemności nie w tym już żadnej. Jest konieczność powtarzania tych samych czynności nalogowca. Bez mozliwości wyrugowania cierpienia.
Ej, Grzesiu!
Mówisz o piciu dobrego wina na tarasie. Koneser rozkoszuje się trunkiem, jest dla niego dopełnieniem życia. Pijak lubi wypić, może nawet odczuwać smak. Chociaz nie zawsze. Ale sama czynność nie jest mu przykra.
Ja mówię o smutnym przypadku cięzkiego uzależnienia, Gdzie coraz to większe dawki, wynikają z jedynie z konieczności uśmierzenia bólu. Przyjemności nie w tym już żadnej. Jest konieczność powtarzania tych samych czynności nalogowca. Bez mozliwości wyrugowania cierpienia.
Pozdrowienia!
tarantula
tarantula -- 19.08.2008 - 18:37