O ile mogę się z tobą zgodzić w przypadku Leppera, Giertycha, Millera, bo to faktycznie populiści pełną gębą i w ich przypadku pójście wbrew tabloidalnym modelu uprawiania polityki byłoby zaprzeczeniem ich stylu, to jednak Kaczyński (ponoć jako mąż stanu, który daleko swym umem sięga), czy Tusk (który ponoć, jako mąż stanu daleko swym umem sięga) MUSZĄ zrozumieć, że ich obowiązkiem jest w jakimś sensie wychowanie społeczeństwa.
Prowadzić niejako za rączkę ludzi, którzy żyją nie tylko na przełomie wieków, ale i ustrojów.
Gdzie człowiek przyzwyczajony do “tamtych” mechanizmów nagle otrzymuje nowe. I mu się zwyczajnie pierdoli.
I co wtedy?
Powstaje jakaś hybryda pełna patologii. Cwaniactwa.
Wtedy łatwo pójść na skróty. W sumie nie można wszystkich za to potępiać.
Jednak politycy muszą pokazać nam, że stosowanie standardów nie tylko w polityce, ale w ogóle w stosunkach międzyludzki, choć niełatwe, to daje duże efekty.
A efekt jest taki, jak choćby ostatnie kilka dni.
Jak w soczewce widać, jak ludzie mściwi, zakompleksieni, niesieni właśnie żądaniami tłuszczy zapętlili się. Doszli do ściany.
Sam przecież z bólem byłeś (nie wiem, czy jesteś) za PiS.
Niestety zaczyna się na dole. W samorządzie.
Wiem, kwadratura koła.
To, że jakaś tam tabloidalna część społeczeństwa kocha się w nieustannych rozpierduchach, to nie powód do uprawiania stylu polityki opartego na motłochu.
Bo widzisz, motłoch tylko patrzy. Nie zastanawia się. Jemu naprawdę wszystko jedno, kto się napierdala. Ważne, że się napierdala, coś się dzieje, wiesz “ale mu przyjebał, ojacie” “No, dosrał mu przy wszystkich” “A widziałeś jak się wkurwił?”
Gdyby, powiedzmy, jakaś partia konsekwentnie odrzucała ten typ polityki i zastępowała go stosowaniem innego, jestem przekonany, że dałoby to efekt.
Bo ludzie widzą, że można inaczej. Że mordownia to sposób na życie, bo można inaczej.
Ale wiesz,
O ile mogę się z tobą zgodzić w przypadku Leppera, Giertycha, Millera, bo to faktycznie populiści pełną gębą i w ich przypadku pójście wbrew tabloidalnym modelu uprawiania polityki byłoby zaprzeczeniem ich stylu, to jednak Kaczyński (ponoć jako mąż stanu, który daleko swym umem sięga), czy Tusk (który ponoć, jako mąż stanu daleko swym umem sięga) MUSZĄ zrozumieć, że ich obowiązkiem jest w jakimś sensie wychowanie społeczeństwa.
Prowadzić niejako za rączkę ludzi, którzy żyją nie tylko na przełomie wieków, ale i ustrojów.
Gdzie człowiek przyzwyczajony do “tamtych” mechanizmów nagle otrzymuje nowe. I mu się zwyczajnie pierdoli.
I co wtedy?
Powstaje jakaś hybryda pełna patologii. Cwaniactwa.
Wtedy łatwo pójść na skróty. W sumie nie można wszystkich za to potępiać.
Jednak politycy muszą pokazać nam, że stosowanie standardów nie tylko w polityce, ale w ogóle w stosunkach międzyludzki, choć niełatwe, to daje duże efekty.
A efekt jest taki, jak choćby ostatnie kilka dni.
Jak w soczewce widać, jak ludzie mściwi, zakompleksieni, niesieni właśnie żądaniami tłuszczy zapętlili się. Doszli do ściany.
Sam przecież z bólem byłeś (nie wiem, czy jesteś) za PiS.
Niestety zaczyna się na dole. W samorządzie.
Wiem, kwadratura koła.
To, że jakaś tam tabloidalna część społeczeństwa kocha się w nieustannych rozpierduchach, to nie powód do uprawiania stylu polityki opartego na motłochu.
Bo widzisz, motłoch tylko patrzy. Nie zastanawia się. Jemu naprawdę wszystko jedno, kto się napierdala. Ważne, że się napierdala, coś się dzieje, wiesz “ale mu przyjebał, ojacie” “No, dosrał mu przy wszystkich” “A widziałeś jak się wkurwił?”
Gdyby, powiedzmy, jakaś partia konsekwentnie odrzucała ten typ polityki i zastępowała go stosowaniem innego, jestem przekonany, że dałoby to efekt.
Bo ludzie widzą, że można inaczej. Że mordownia to sposób na życie, bo można inaczej.
Ale tu już wchodzimy w kwestie wychowawcze.
www.pomocdlarenaty.pl
Mad Dog -- 18.10.2008 - 12:29