jak zauważyłeś, już dawno przestałem traktować blogosferę poważnie.
Nie ma się co oszukiwać; jak na razie to domena nawiedzeńców i frustratów
usiłujących coś tam odreagować.
Bez myśli i rozwagi. O dystansie, poczuciu humoru i lekkości nawet nie ma co
wspominać.
Najlepszym przykładem jest przywoływana tu, jako ideał bloga –
klinika dla kuracjuszy z symptomami przewlekłego syndromu sztokholmskiego im. dr
Kuczyńskiego.
Sam Pan Ordynator zakręcił się już tak, że najchętniej wybudowałby pomnik swemu niegdysiejszemu ciemiężycielowi.:)
Kiedyś nawet próbowałem się tam odezwać, bynajmniej nie w formie żalącego się
Ziggiego; bez tej łysej pouczającej pały.
5 minut wisiałem.:)
Zwróć uwagę na ostatnią wirtualną aferę Kataryny.
Według Torlina, entuzjasty UD, Kataryna to:
“guru skrajnej prawicy, prawicówy korzennej (roots) lub pierwotnej, zajadłej,
nietolerancyjnej, impregnowanej na wszelkie argumenty…”
Same inwektywy.
Żadnych konkretów – czysta emocja.
A kim jest to straszne grające monstrum?
Z tego co wiemy, ex członkinią UD, angażującą się w kampanie wyborczą Tadeusza Mazowieckiego.
Wierzącą, że jego magiczna moc zmieniła Polskę w normalny, demokratyczny kraj.
Jest też, jak sam Torlin uczciwie przyznaje, piekielnie inteligentna.
A ta jej piekielna inteligencja na czym niby polega?
Ano na tym tylko, że jej przeszło. Bo Kataryna potrafi czytać ze zrozumieniem.
Czyta więc i pyta. Swe teksty opiera na ogólnie dostępnych wiadomościach. Ostatnio na Newsweeku.
I patrz, młody Czuma nie czepia się źródła( Newsweeka), a niszowej, anonimowej
blogerki?
Żąda jej ujawnienia w całkowicie dętej sprawie. W 100 procentach w sądzie przez
nią wygranej.
Nie chodzi tu o żadną odpowiedzialność i sprawiedliwość. Tylko o przytarcie nosa,
nie chcącej się ujawniać blogerce.
Jej chęci zachowania anonimowości wcale się nie dziwię. Pewnie ma swoje powody.
Mnie też nie na rękę byłoby występowanie pod własnym imieniem i nazwiskiem.
Z prostego powodu. W moim środowisku blogowanie jest, jeśli nie obciachem, to co najmniej dziwactwem.
W związku z tym, na lansie mi zupełnie nie zależy:).
Próbował zdemaskować Katarynę, Sadurski, próbowała pani Renata, to spróbował i
Czuma. Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby się okazało, że koleś produkuje się zajadle
w salonie. Anonimowo.:)
A gdy napisałem mniej więcej, to co wyżej, to odezwał się nasz bystry
socjolog zarzucając mi jednostronność i sugerując rozważenie sprawy w aspekcie
astralnym.
Bowiem on obejrzał rzeczoną maszynkę do świerkania, z każdej strony, rozkręcił jej
wszystkie śrubki, podjął znój dogłębnej analizy, poczem doszedł do odkrywczej i
zdumiewającej konkluzji; wobec prawa wszyscy winni być równi.:)
Można traktować to poważnie?
Poważnie to ja mogę traktować Jurka Cypryjczyka, który uważa, że AK to banda
terrorystów z brudną bombą.
Pewnie wychodząc z warszawskiego ratusza (gdzie podobno pracował)
nie zauważał wiszących wokół tablic upamiętniających rozstrzelanych cywilów.
Nie słyszał pewnie o Palmirach, Pawiaku, Gęsiówce, ul Skaryszewskiej, Wawrze i łapankach.
Że odniosę się tylko do miejsc mu bliskich.
Bo 6 milionów, to tylko niezweryfikowane dane liczbowe.
A na lekcji o obozach koncentracyjnych mógł mieć wizytę u dentysty.
Zatem poważnie, to mogę obawiać się tylko o jego kondycję psychiczną.
Pozdrawki
Ps.
A komentarze w których dominują literki; p o p i s, przewijam nie czytając…
Grzesiu,
jak zauważyłeś, już dawno przestałem traktować blogosferę poważnie.
Nie ma się co oszukiwać; jak na razie to domena nawiedzeńców i frustratów
usiłujących coś tam odreagować.
Bez myśli i rozwagi. O dystansie, poczuciu humoru i lekkości nawet nie ma co
wspominać.
Najlepszym przykładem jest przywoływana tu, jako ideał bloga –
klinika dla kuracjuszy z symptomami przewlekłego syndromu sztokholmskiego im. dr
Kuczyńskiego.
Sam Pan Ordynator zakręcił się już tak, że najchętniej wybudowałby pomnik swemu niegdysiejszemu ciemiężycielowi.:)
Kiedyś nawet próbowałem się tam odezwać, bynajmniej nie w formie żalącego się
Ziggiego; bez tej łysej pouczającej pały.
5 minut wisiałem.:)
Zwróć uwagę na ostatnią wirtualną aferę Kataryny.
Według Torlina, entuzjasty UD, Kataryna to:
“guru skrajnej prawicy, prawicówy korzennej (roots) lub pierwotnej, zajadłej,
nietolerancyjnej, impregnowanej na wszelkie argumenty…”
Same inwektywy.
Żadnych konkretów – czysta emocja.
A kim jest to straszne grające monstrum?
Z tego co wiemy, ex członkinią UD, angażującą się w kampanie wyborczą Tadeusza Mazowieckiego.
Wierzącą, że jego magiczna moc zmieniła Polskę w normalny, demokratyczny kraj.
Jest też, jak sam Torlin uczciwie przyznaje, piekielnie inteligentna.
A ta jej piekielna inteligencja na czym niby polega?
Ano na tym tylko, że jej przeszło. Bo Kataryna potrafi czytać ze zrozumieniem.
Czyta więc i pyta. Swe teksty opiera na ogólnie dostępnych wiadomościach. Ostatnio na Newsweeku.
I patrz, młody Czuma nie czepia się źródła( Newsweeka), a niszowej, anonimowej
blogerki?
Żąda jej ujawnienia w całkowicie dętej sprawie. W 100 procentach w sądzie przez
nią wygranej.
Nie chodzi tu o żadną odpowiedzialność i sprawiedliwość. Tylko o przytarcie nosa,
nie chcącej się ujawniać blogerce.
Jej chęci zachowania anonimowości wcale się nie dziwię. Pewnie ma swoje powody.
Mnie też nie na rękę byłoby występowanie pod własnym imieniem i nazwiskiem.
Z prostego powodu. W moim środowisku blogowanie jest, jeśli nie obciachem, to co najmniej dziwactwem.
W związku z tym, na lansie mi zupełnie nie zależy:).
Próbował zdemaskować Katarynę, Sadurski, próbowała pani Renata, to spróbował i
Czuma. Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby się okazało, że koleś produkuje się zajadle
w salonie. Anonimowo.:)
A gdy napisałem mniej więcej, to co wyżej, to odezwał się nasz bystry
socjolog zarzucając mi jednostronność i sugerując rozważenie sprawy w aspekcie
astralnym.
Bowiem on obejrzał rzeczoną maszynkę do świerkania, z każdej strony, rozkręcił jej
wszystkie śrubki, podjął znój dogłębnej analizy, poczem doszedł do odkrywczej i
zdumiewającej konkluzji; wobec prawa wszyscy winni być równi.:)
Można traktować to poważnie?
Poważnie to ja mogę traktować Jurka Cypryjczyka, który uważa, że AK to banda
terrorystów z brudną bombą.
Pewnie wychodząc z warszawskiego ratusza (gdzie podobno pracował)
nie zauważał wiszących wokół tablic upamiętniających rozstrzelanych cywilów.
Nie słyszał pewnie o Palmirach, Pawiaku, Gęsiówce, ul Skaryszewskiej, Wawrze i łapankach.
Że odniosę się tylko do miejsc mu bliskich.
Bo 6 milionów, to tylko niezweryfikowane dane liczbowe.
A na lekcji o obozach koncentracyjnych mógł mieć wizytę u dentysty.
Zatem poważnie, to mogę obawiać się tylko o jego kondycję psychiczną.
Pozdrawki
Ps.
yassa, (gość) -- 20.05.2009 - 21:32A komentarze w których dominują literki; p o p i s, przewijam nie czytając…