Jest takie miejsce nieopodal Grybowa, na wschód od Nowego Sącza, o krok od Bobowej, gdzie przed wojną znajdował się ważny ośrodek Chasydów.
Urocza samotnia, wśród lasów, gdzie jeszcze taki lud mieszka, że chałupy się przed obcymi nie zamyka, a każdego witają życzliwie.
Uciekam tam, kiedy tylko mogę......
Gdy wyjdę rano na taras…..
Okolica z okien domostwa…
Urocza chałupka, prawda?
Józio, weekendowy Pan na włościach:
Żal do cywilizacji wrócić. Czasem łapię sie na tym, że chciałbym już mieć te 65 lat, i osiąść tu na dobre. Ale Kraków też sentymentalną dlonią trzyma mnie za serce i puścić nie chce. Niedzisiejsze rozterki..
komentarze
Szanowny Panie Tarantulo
to są śliczności;chałupki i okolica.
Słowem cud malina ino pozazdrościć.
Pozdrawiam serdecznie ciutkę zazdroszcząć
Zenek -- 15.05.2008 - 08:32Cudowne,
hm, góry, kot, piekna okolic, dom swój, kurde, jeszcze tylko wymarzona druga połowa + pies, plus sterta książek i płyt i mógłbym już na emeryturę niedługo czyli tak np przed 30 przejść:)
Tylko trza by wygrać w totka, no by problem z kasą był.
A Józio świetny.
grześ -- 15.05.2008 - 10:00Zazdrość mnie żre, Drogi Sąsiedzie,
gdy oglądam te zdjęcia. A to z dwóch co najmniej powodów. Pierwszy to ich jakość, a drugi, że ma Pan czas tam jeżdzić.
Pozdrawiam więc zazdrośnie
Lorenzo -- 15.05.2008 - 10:06Grzesiu!
Wszystko, oprócz psa, tam juz jest, ale nie wiem, czy nie oddałbym tego (poza drugą połową, rzecz jasna!), za to, żeby znowu mieć mniej niż 30 lat!
Pozdrowienia!
tarantula
tarantula -- 15.05.2008 - 12:07Lorenzo!
Drogi sąsiedzie!
Jeżeli człowiek już ma takie miejsce, to czas znajduje często nawet na przekór.
Dawniej włóczyliśmy się z żoną po świecie. Teraz przeznaczamy na to połowę dostępnego czasu. Może nawet mniej. Często wybrzeża Morza Śródziemnego przegrywają z Sądeczczyzną. Tak się porobiło!
Ukłony!
tarantula
tarantula -- 15.05.2008 - 11:20Szanowny Panie Tarantulo
Ma Pan rację. Chciałbym dodać, że niekiedy wystarczy sama świadomość tego, że jakby się chciało to tylko hop do samochodu i za 1,5 godziny jesteśmy na miejscu:-)
Z drugiej strony wycieczki zagraniczne to konieczność pakowania, przygotowań, trochę niepewności jak tam będzie etc.
Wygląda na to, że nie tylko w Krakowie jesteśmy sąsiadami:-) Bo przecież od Pana do Szczawnicy to rzut beretem: Limanowa-Kamienica, Zabrzeż, Krościenko i już jesteśmy w Szczawnicy. Można też via N. Sącz.
Pozdrawiam po sąsiedzku
Lorenzo -- 15.05.2008 - 11:29tarantula, Lorenzo
ja tak lubię te Wasze okolice że normalnie zazdrość zżrea:)
toż to moje najulubieńsze strony, jako młody szczygiełek na rajdy ze szkoły jeżdziłem, na wakacje pod namiot…
pięknie, pięknie
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 15.05.2008 - 11:47Lorenzo
Na Szczawnicę jeżdżę przez Stary Sącz i Łącko na Zabrzeż. W S.Sączu mieszka brat mojej mamy, a jego córka, moja kuzynka w Łącku. A w Jazowsku ma gabinet dentystyczny. Jej sąsiad robi ze śliwek takie coś, co można by spokojnie ladować do baku bolida Kubicy.
A te durne władze nie chcą tego uznać za produkt regionalny, chociaż w takim, na ten przykład Schwarzwaldzie, to tylko trzeba licencje wykupić i w Osrodku Regionalnym pobrać butelki i etykiety.
I region ma jeszcze wpływy z podatków. U nas i tak się to rozchodzi na lewo, ale za to wskaźnik przstępczości mamy wyższy. Nielegalne pędzenie i obrót!
Wstyd!
tarantula
tarantula -- 15.05.2008 - 14:23max
Jak bym teraz pojechał pod namiot w góry, to by mnie lumbago zabiło!
Ale za to mam w środeczku tak cudnej urody kominek, że rozgrzewa zimą calą chałupę, A na nasze atawistyczne jestestwa tak działa, że się nań gapimy w zastępstwie telewizora!
Zdróweczka!
tarantula
tarantula -- 15.05.2008 - 14:27Tatantula,
miły dom i piekna okolica. ale nie zazdroszczę. Mam taki swój azyl, nie na Sądeczczyxnie wprawdzie, ale tez w gorzch, gdzie lubie uciekac przed całym swiatem. Ale najchetniej sama. I tak tez sie czasem porobi.
Jolka -- 15.05.2008 - 14:38tarantula
Jezu! Cudownie….. Mam też takowe swoje miejsce na drugim krańcu Polski (Bory Tucholskie), ale…chyba klimat nie ten jak tu, widoki zdecydowanie nie te, choć jak tylko mogę tam jadę. Niestety – mogę rzadko!
A to miejsce i te zdjęcia mnie urzekły. Super.
A jak żona zobaczyła jeszcze tego kota…ehhh :)
Pozdrawiam serdecznie
Mireks -- 16.05.2008 - 23:21Tarantula
Taki azyl. I jeszcze Kraków? O kocie nie wspomnę.
Tylko gratulować.
I gratuluję.
Stary -- 17.05.2008 - 08:26Ano właśnie
Szkoda, że z Warszawki to pół dnia drogi.
Igła -- 17.05.2008 - 09:09Na wypady za daleko.
Mireks
Bo Józio jest kotem wybitnym (zobacz notkę “Dobroć na czterech łapachy), i także docenia te doraźne wyjazdy. A miejsce piękne, chociaż ja nie nauczyłem sie jeszcze poswięcenia lenistwu. Zawsze znajdę tam sobie coś do roboty.
To jest ta wieś, o ktorej czasem wspominam w notkach.
pozdrawiam!
tarantula
tarantula -- 17.05.2008 - 21:43W tych miejscach, Panie Tarantulo,
to zawsze jest coś do roboty. Jak nie trawę skosić, to mech czy inne draństwo spomiędzy bruku powyrywać trzeba. Albo ziemię pod kwiaty przywieźć. Coś tam pomalować, coś przybić. Ale pomarzyć o lenistwie zawsze Pan może:-))
Pozdrawiam rozmarzony lenistwem
Lorenzo -- 17.05.2008 - 20:02Lorenzo
Że gleba tam kamienista i teren nierówny, to w podkaszarce żyłkowej glowica się z zeszlą sobotę rozleciała, a druga podkaszarka sie spaliła. Jak mawia moja siostra wybrałem sobie kosztowne hobby. Malowania mnie czeka parę dobrych metrów kwadratowych, ale to wszystko cieszy!
Nagrodą jest cisza z dala od zgiełku, i to przekonanie, że nie muszę, a tylko chcę.
Usiąść na tarasie z Józiem na kolanach, i z książką w garści, i czasem przenieść wzrok na stoki Pogórza Grybowskiego, Popatrzyć na słońce przez szklankę złocistego Urqella.. I pomyśleć o sprawach odwiecznych, i marności tego, co nas codziennie podkręca na wysokie obroty. Musnąć dłonią skalniaczki i kiwnąc głową wronie. Uśmiechnąc się do ryjówki i poprzedrzeźniać szpaka. Pomachać bocianom, po prostu zyć.
“Bo to jest w końcu wszystko!”
tarantula
tarantula -- 17.05.2008 - 21:56A ja, Szanowny Panie Tarantulo,
jak mi się adrenalina podnosi, to zaraz przypominam sobie te górę, co mam ją naprzeciwko. Nieduża, wszystkiego z 900 m n.p.m., ale wystarczy, żeby się gatunek ludzki zastanowil nad proporcjami.
Pozdrawiam nieodmiennie
Lorenzo -- 17.05.2008 - 21:59Stary
To wszystko ma swoją cenę. Tyle lat trzeba bylo czekać. A jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych nie mieliśmy z żoną nawet wlasnego kąta. I do głowy nam nie przychodziło, i w snach najśmielszych nie przewidywaliśmy, że kiedyś będziemy z własnego tarasu oglądać takie zapierające dech w piersiach zachody słońca. Bo taras zorientowany jest na zachód tak precyzyjnie jak piramida Cheopsa.
Doczekaliśmy dobrych czasów. Mieszkamy w cudownym mieście i mamy swój kochany azyl. I gdyby się nawet wszystko zawaliło, to w pamięci zostaną nam te cudowne chwile i dadzą nam siłe by żyć dalej. Mówię tak, bo często nie możemy uwierzyć, że to wszystko się zdarzylo, i że ten realny socjalizm już przeminął, i ciągle gdzieś siedzi w nas obawa przed powrotem szarych dni. Dlatego tak cieszy nas tak każda chwila.
Od domu do domu ledwie 110 kilometrów. Już nie tak dużo jak kiedyś. I zawsze wyjazd ma posmak przygody.
tarantula
tarantula -- 17.05.2008 - 22:11Lorenzo
Wzruszyłem się Sąsiedzie na koniec dnia na Twoje miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie!
Dobrej Nocy!
tarantula
tarantula -- 17.05.2008 - 22:14Igła
Przenieś się do Krakowa!!
Pozdowienia. Dobrej Nocu Ci zyczę!
tarantula
tarantula -- 17.05.2008 - 22:15Masz rację Tatantulo,
jeszcze bliskość łąki odurzającej zapachem ziół, i nocne pohukiwanie puchacza, i wieczorny koncert drozda lub słowika, i tupot rozpędzonego jelenia. I absolutna cisza, która pozwala wyczuć i wsłuchac się rytm i głos własnego serca. “To jest w końcu wszystko”. Prawie wszystko.
Jolka -- 18.05.2008 - 19:14