I jeszcze taki maly dodatek. Lubie czasami czytywać SF, bo kanony literackie lamie i wyobraźnią sie odznacza. A niekiedy pewne pomysly się w rzeczywistość zamieniają. Ograniczona jest tylko językiem, zasobem slów. Zreszta nie tylko SF. Bylo więc takie opowiadanie, nie pamietam juz czyjego autorstwa. Nazywalo się “10 000 imion Boga”.
Mnisi w pewnym klasztorze buddyjskim zajmowali sie od setek lat poznawaniem imion Boga. Gdy poznali ostatnie, to dziesieciotysięczne, nastapilo wielkie DUP. Czarna dziura. Warto bylo? Może należy zatrzymać się na 9 999-tym i wprosić się na imprezę do Szalonego Piesa, albo samemu kolację przy świecach zorganizowac? I przy tym zostać?
Tylko po drodze nie należy przesadzać, bo szaleństwo zawsze prowadzilo do nieszczęścia, a ludzie o zlej konstrukcji wykorzystywali innych. Ale o tym już bylo.
Szanowna Magio
I jeszcze taki maly dodatek. Lubie czasami czytywać SF, bo kanony literackie lamie i wyobraźnią sie odznacza. A niekiedy pewne pomysly się w rzeczywistość zamieniają. Ograniczona jest tylko językiem, zasobem slów. Zreszta nie tylko SF. Bylo więc takie opowiadanie, nie pamietam juz czyjego autorstwa. Nazywalo się “10 000 imion Boga”.
Mnisi w pewnym klasztorze buddyjskim zajmowali sie od setek lat poznawaniem imion Boga. Gdy poznali ostatnie, to dziesieciotysięczne, nastapilo wielkie DUP. Czarna dziura. Warto bylo? Może należy zatrzymać się na 9 999-tym i wprosić się na imprezę do Szalonego Piesa, albo samemu kolację przy świecach zorganizowac? I przy tym zostać?
Tylko po drodze nie należy przesadzać, bo szaleństwo zawsze prowadzilo do nieszczęścia, a ludzie o zlej konstrukcji wykorzystywali innych. Ale o tym już bylo.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 02.01.2008 - 22:14