Z tymi celami, to jest sprawa oczywiście subiektywna. Mnie się wydawało, że TXT powstało jako rodzaj reakcji na saloniactwo – czyli na formę rozmowy o sprawach ważnych, a nie na jej intelektualną istotę, która, przynajmniej we wstępnych założeniach, wielce pozytwistyczna i konstruktywna być miała.
Cele, w moim pojęciu są dwa. Jeden, żebyśmy gadając i sprzeczając się bezustannie, choćby o nanometr dziennie nasz dyliżans do przodu popychali i drugi, żeby w zacnym gronie, dla odpoczynku od tego pchania pod panaLorencową drabiną, w Magicznym klimacie, przy wtórze Jareckiej poezji wątróbkę konsumowali. Z perspektywą wernisażu posterów i znaczków pocztowych pod wieczór.
Ale jak ten dyliżans pchamy, jedni z przodu, drudzy z tyłu, konie precz pognawszy, to nie możemy w końcu nie zauważyć, że się urabiamy po pachy, a buda w miejscu jak stała, tak stoi. I tylko się coraz bardziej na bok przechyla.
Dla mnie oba te cele są ważne. Jeden w makro-, a drugi w mikroskali.
Panie Griszequ
Z tymi celami, to jest sprawa oczywiście subiektywna. Mnie się wydawało, że TXT powstało jako rodzaj reakcji na saloniactwo – czyli na formę rozmowy o sprawach ważnych, a nie na jej intelektualną istotę, która, przynajmniej we wstępnych założeniach, wielce pozytwistyczna i konstruktywna być miała.
Cele, w moim pojęciu są dwa. Jeden, żebyśmy gadając i sprzeczając się bezustannie, choćby o nanometr dziennie nasz dyliżans do przodu popychali i drugi, żeby w zacnym gronie, dla odpoczynku od tego pchania pod panaLorencową drabiną, w Magicznym klimacie, przy wtórze Jareckiej poezji wątróbkę konsumowali. Z perspektywą wernisażu posterów i znaczków pocztowych pod wieczór.
Ale jak ten dyliżans pchamy, jedni z przodu, drudzy z tyłu, konie precz pognawszy, to nie możemy w końcu nie zauważyć, że się urabiamy po pachy, a buda w miejscu jak stała, tak stoi. I tylko się coraz bardziej na bok przechyla.
Dla mnie oba te cele są ważne. Jeden w makro-, a drugi w mikroskali.
merlot
merlot -- 04.03.2008 - 16:23