nareszcie widzę sens Pani wyzwierzęcania się na mnie wczoraj, wieczorową porą. I gdzie się udało wtenczas Pani poczucie humoru.
Dawno się tak nie uśmiałem, proszę Pani. Dziękuję. Kiedyś jedna kobieta, co już jest babcią, powiedziała mi, że minuta śmiechu to tyle co pięć minut gimnastyki. To ja już dziś mogę leżeć do góry brzuchem. Dziękuję zatem, podwójnie, bo od wysiłku się pocę.
Merytorycznie, to chętnie się zgadzam z tym co Pani proponuje. Z postulatywnym elementem, znaczy się.
Ale ja bym poszedł dalej.
Czy Pani nie zauważyła, jak bardzo nas izolują, od innych, samochody.
Jadę ja sobie, Proszę Pani samochodem, a jakbym w innym jechal świecie.
Na głowę mi nie leci. Delikatna muzyczka mnie otacza. Zapach przyjemny dla człowieka się unosi. Oraz oczywiście drzwi mam zablokowane. Na wypadek jakby co.
I to jest izolacja, oraz ta no, jak jej tam… O już wiem : alienacja. Pani pisała , faktycznie.
Więc tak: szyby zostawiamy, ale likwidujemy wewnętrzny obieg powietrza i klimatyzację. I inhalujemy jak piesi.
Wyciszenia wszystkie na szrot i zamiast muzyki słuchamy symfonii wielkiego miasta, za przeproszeniem.
No i zamki mają być w czasie jazdy niezablokowane, żeby każdy się mógł przysiąść.
Nawiasem mówiąc, to bezpieczniej tak jest, w razie jakby co, co to nie daj Boże.
No i obowiązkowo otwarty szyberdach. Dla świeżego powietrza i opadu atmosferycznego. Tak będzie bardziej ekologicznie. Czy cóś.
Pomyśląłem nawet przez chwilę, czy to nas aby ubrania jeszcze nie alienują, ale wolę tego wątku nie kontynuować, bo po pierwsze zimno jest, a po drugie znowu mogę trafić w jakąś nadwrażliwość.
To już lepiej pójdę sobie na balkon i trochę powyję.
Proszę,
nareszcie widzę sens Pani wyzwierzęcania się na mnie wczoraj, wieczorową porą. I gdzie się udało wtenczas Pani poczucie humoru.
Dawno się tak nie uśmiałem, proszę Pani. Dziękuję. Kiedyś jedna kobieta, co już jest babcią, powiedziała mi, że minuta śmiechu to tyle co pięć minut gimnastyki. To ja już dziś mogę leżeć do góry brzuchem. Dziękuję zatem, podwójnie, bo od wysiłku się pocę.
Merytorycznie, to chętnie się zgadzam z tym co Pani proponuje. Z postulatywnym elementem, znaczy się.
Ale ja bym poszedł dalej.
Czy Pani nie zauważyła, jak bardzo nas izolują, od innych, samochody.
Jadę ja sobie, Proszę Pani samochodem, a jakbym w innym jechal świecie.
Na głowę mi nie leci. Delikatna muzyczka mnie otacza. Zapach przyjemny dla człowieka się unosi. Oraz oczywiście drzwi mam zablokowane. Na wypadek jakby co.
I to jest izolacja, oraz ta no, jak jej tam… O już wiem : alienacja. Pani pisała , faktycznie.
Więc tak: szyby zostawiamy, ale likwidujemy wewnętrzny obieg powietrza i klimatyzację. I inhalujemy jak piesi.
Wyciszenia wszystkie na szrot i zamiast muzyki słuchamy symfonii wielkiego miasta, za przeproszeniem.
No i zamki mają być w czasie jazdy niezablokowane, żeby każdy się mógł przysiąść.
Nawiasem mówiąc, to bezpieczniej tak jest, w razie jakby co, co to nie daj Boże.
No i obowiązkowo otwarty szyberdach. Dla świeżego powietrza i opadu atmosferycznego. Tak będzie bardziej ekologicznie. Czy cóś.
Pomyśląłem nawet przez chwilę, czy to nas aby ubrania jeszcze nie alienują, ale wolę tego wątku nie kontynuować, bo po pierwsze zimno jest, a po drugie znowu mogę trafić w jakąś nadwrażliwość.
To już lepiej pójdę sobie na balkon i trochę powyję.
Poranne wycie dobre na nietycie!
Pozdrawiam Panią, nie zważając na to, że Pani śpi
yayco -- 17.09.2008 - 07:52