Hej, inaczej kiedyś się działo wokół Wawelskiego Wzgórza! Tu, gdzie teraz dumnie dźwigają się w górę wieże Katedry, dawnymi czasy stało niezgrabne dworzyszcze. Na kamiennym podmurowaniu belki na zrąb złączone, kryły izby sypialne i paradne. Od kmiecych chałup ze trzy razy większe było. Bez klepiska , a za to z kamienną posadzką , a drewnianą tu i ówdzie!
W wielkim hallu zarówno ogromne palenisko obmurowane wapiennymi głazami, jak i belki stropu i zastrzały dymników pokrywał czarny kopeć. Kupcy, którzy do swoich krain wieści o owej krainie zanosili, nie inaczej nazywali siedzibę, jak wyjątkowo pokraczną.
Krak wylazł z barłogu, przeciągnął się i narzuciwszy baranicę, zwyczajowo wdrapał się, jak co dzień, na otaczającą stołb palisadę. Starzec, mimo przekroczonej czterdziestki wciąż czuł się krzepko. Te kilka zębów, co mu w gębie zostały, pozwalały jeszcze cieszyć się rozkoszami stołu. Wyjąwszy szanowną małżonkę, popaśnice wciąż umilały mu noce. Z dzieci żyjących, dwóch synów mu pozostało, niestety durnowatych, i córeczka Wanda, niegłupia, ale chutliwa nad miarę.
Dokąd wzrokiem sięgnąć leżały ziemie, co nad nimi miał kontrolę. Inni wodzowie z podobnych pagórków też tak uważali i często te same polanki, czy laski widzieli, i stąd przychodziło do scysji. Ale z umiarem, bo lud niegwałtowny to był, a pospolite zabójstwa wcale co dzień się nie zdarzały.
Kmiecie pracowicie ogniem i siekierą pozyskiwali grunta pod uprawę, a jak ziemia jałowiała, brali się za kolejny wyręb. Kiedyś, z zachodu przybył jakiś człek i gadał z cudzoziemska o sposobie trójpolowym upraw, ale szybko mu gębę zatkano i w świętym gaju złożono na ofiarę Perkunowi. Nowinek dziwacznych nikt tu nigdy nie lubił, takoż i pouczania przez obcych.
Pod Wawelskim Wzgórzem, po północnej stronie parę chałup rzemieślników otaczała palisada podobna dworcowej. Gdy kupcom obcym tłumaczono, że to gród, to wielkie ze zdumienia wywalali gały.
Nad Wisłą zaś, w jamie pod Wzgórzem, siedziało Coś, co dla Kraka (i włościan też, a jakże) zarówno było powodem do dumy, jak i irytacji.
Niewątpliwie żaden z wodzów okolicznych Smoka u siebie pod dworzyszczem nie miał!
Skąd się bydlę wzięło, nie wiadomo. Musi co, zawsze tam siedział. Może spał długo, a Wiślanie niepiśmienni kronik przecie nie mieli, to nikt nie pamiętał, czy w bajaniu starców coś o gadzinie wspominano. Był i już. Pazerny. Głodny ciągle.
Dopiero Żerdca odkrył, że sroży się, bo z rajdów po chałupach może ino jakiś drobiazg od czujnych kmiotków złowić, a jak mu dać raz ,a dobrze żreć, to na dupsku będzie siedział, trawiąc i przesypiając. Raz o miesiącu pełnym chuda krowa, czy wyrośnięty baran w zupełności starczał. Gadzisko konsumpcję odprawiwszy, chrapał całymi dniami, aż się Wawelskie Wzgórze trzęsło.
Jakoś szło, ale się ukichało. Nowinki od południa i zachodu zaczęły trafiać nad Wisłę, i nieobyczajność zaczęła się szerzyć. Dziewki dziwnym modom ulegały, i nie chciały wieczorami zwyczajowo nad rzekę wyłazić, ani nawet do prania. Doszło do tego że i Święto Wiosny opuszczały, a niektóre to i w Kupałę nie chciały wianków puszczać, ino w latach już podrosłe, cięgiem z onymi na głowach chodziły!
Trza było szybko biedzie zaradzić.
Kapłani się zebrali i ustalili co by do Smoka wysłać kapłana boga Prenuta, Myszkę, bo bóstwo najbardziej właściwe, a kapłan w całym bractwie najgłupszy, to i szkoda będzie niewielka, jak się gadzisko zeźli. Ustalili zawczasu o co mają Bestię zapytać, i jaka ma być odpowiedź. Sprawa jak widać, była polityczna. Myszko polazł na miękkich nogach do groty, mocno się ociągając, i przylazł po paru makuszych pacierzach.
Otóż oficjalną wieść przyniósł, że od następnej pełni, Smok łaskawie zmienia jadłospis, i miast łykowatej krowy, czy barana chce teraz cyklicznie koniecznie dziewicę!
Ludność odetchnęła z ulgą! Matki, co nijak dotąd córek na Jare Gody, czy Kupałę wypchać nie mogły, teraz pewne były, że obyczajniej, chociaż ze strachu żyć zaczną.
Takoż i było, ale niektóre wielce były zatwardziałe w uporze. To i smok miał co jeść, a i kapłani zadowoleni, że zrządzeniem bóstw obyczajność się poprawi.
Póki dziewic, póty spokoju. Nikomu do łba nie przyszło pytanie, czy jak się szkodliwe nowinki wypleni, to Pan Smok bez turbacji wróci do krów, czy baranów.
Myślenie perspektywiczne nie zostało jeszcze wynalezione. Na razie znowu jakoś szło. I niech tak na razie zostanie….
Relacja Ibrahima ibn Jakub z Tortosy-965 n.e.
‘…Kobiety ich, dopiero kiedy wyjdą za mąż, statkują się, i nie popełniają cudzołóstwa; ale jak panna kiedy pokocha mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja u niego swoja żądzę. (…….)
Takoż dzieweczki zwyczajnie to czynią w Święta ważne, w gajach, co u nich (Słowian) są specjalnie czczone. Wianki puszczają rzeką, a mężczyzna, co by taki wyłowił, żądzę z nią zaspokaja….’
A kiedy małżonek poślubi (dziewczynę) i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: ‘Gdyby było w tobie coś dobrego, byliby cię pożądali mężczyźni, i z pewnością byś sobie wybrała kogoś, kto by wziął twoje dziewictwo’. Potem ją odsyła i uwalnia się od niej’
komentarze
Meine Hochachtung, Panie Sąsiedzie,
jakby z pewnością rzekł Tajny Radca Dworu. Podjął się Pan ciężkiego, a jakże odpowiedzialnego zadania. W końcu taki Instytut Pamięci Smoczej to nie w kij dmuchał.
A jak się pozna Prawdziwą Historię, to i łatwiej będzie zrozumieć współczesne poczynania Smoka W., Szewca Skuby i ich przyjaciela Królika Wawelskiego.
Pozdrawiam z rana (?) serdecznie
Pański Sąsiad
Lorenzo -- 04.11.2008 - 10:54Drogi Panie Sasiedzie!
Myśl powołania instytucji na kształt Instytutu wymienionego z dawna chodziła mi po glowie. Wreszcie trzeba dać odpór ckliwym, acz wydumanym bajędom, które Pan Makuszyński nie tylko dziatwie, ale i doroslym zaszczepił.
Obawiam sie tylko, że nikomu poza Krakusami róznicy to żadnej nie będzie stanowić. Ale coż:
Cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos
Serdecznie pozdrawiam!
P.S.Niepokoi mnie ten Królik! Kto on zacz, i dlaczego nigdy o nim nie słyszałem?!
tarantula
tarantula -- 04.11.2008 - 11:59Królik Wawelski, Panie Tarantulo,
jest wynalazkiem Pana Artura bodaj, któren to wynalazł (doszedł do wniosku?), że on to ci jest zamurowany w ścianach wawelskiego dworzyszcza w charakterze czakramu. Wniosek ten był ogłosił w komentarzach do gaduł Skuby i Smoka W. cz.2.
Spodobała mi się ta postać ze względu na a) zębce przednie duże (bo w ogóle królik jest krolem ze względu na rozmiary) oraz b) skoki tylne, którymi tupie mocno, gdy zdenerwowany.
Poza tym Smok W. i Skuba powinni mieć jakiegoś przyjaciela patrzącego na rzeczywistość (?) z trzeciej strony. Tak sądzę.
A zresztą – zobaczymy, co czas przyniesie.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Czy ja wiem, czy Kraków nikogo obchodzić nie będzie? Skończmy z mitami; np. Pan Mad Dog skutecznie lansuje Lubin, a Pani Pino na ten przykład przeniosła się do Krakowa i na ulicy Mazowieckiej rezyduje. Pan Yayco niebawem tytuł Zamiejscowego Radcy Tajnego Dworu Krakowsko-Wiedeńskiego otrzymać może. Poza tym z Krakowa do Widnia bliżej, a i do innych stolic Abendlandu także. Acha, I Pan Igła też przecież na Dębnikach czas spory spędził; do dzisiaj go kibice Cracovii wdzięcznie wspominają.
Lorenzo -- 04.11.2008 - 12:21Szanowni Panowie,
a czy takowe tytuły sa nadawane in absetnia perpetua? Bo jak tak, to chętnie.
Pozdrawiam
yayco -- 04.11.2008 - 13:04Moim zdaniem tak, Panie Yayco,
na co wskazywałyby zamiejscowy i tajny. A jak taki raz choćby do miejsca zjedzie, to Pan sobie możesz wyobrazić, co się w grodzie dzieje. To stąd owe zamiłowanie, a i perfekcja wielka do świętowania różnych jubileuszy, zjazdów, wjazdów, doktoraty honoris, na pogrzebach skończywszy.
Najbardziej zaś cenimy tych, co w grodzie naszym nigdy nie byli. Z wiadomych względów.
A chęć coraz większa, czego dowodem ostatnim obchody rocznicy Wiktorii Wiedeńskiej na łąkach zwanych Błoniami. W perspektywie mamy jubileusz zwycięstwa pod Grunwaldem. Niebawem będziemy budować kanał wielki, przecinający zakole Wisły, by kiedyś upamiętnić rocznicę bitwy pod Trafalgarem.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 04.11.2008 - 13:23A czy móglbym się jeszcze ubiegać o to,
żebym był do specjalnych poruczeń.
Bo to już nie te lata, żeby się cały dzień w tajność zamiejscową bawić.
Ale od czasu, do czasu? Czemu nie.
Tym kanałem, to mnie Pan wyjaśnil jedną z zagadek, co mnie jadła od kilku lat.
Otóż, powiem Panu, że ubodło mnie nikłe zainteresowanie szerokiej publiczności niedawną, a okrągłą rocznicą sławnej bitwy pod Cuszimą.
A to po prostu kanał był nie wykopany…
No tak.
Pozdrawiam, układając sobie wszystko jeszcze raz
yayco -- 04.11.2008 - 14:01Panie Yayco!
Radny miejski, co forsował grunwaldzka rocznicę, nazywany jest w Magistracie przez kolegów kresowiakiem. Ponoć na wsiach ruskich “dotknięci palcem bożym” (w Królestwie nazywani mniej wzniośle, głupkami wsiowymi) zażywali niezwykłej estymy, i bardzo byli szanowani.
Podobno remont i poglębienie Zalewu w Krzesławicach, nieopodal Kombinatu Metalurgicznego nie mialo służyć przywróceniu terenów rekreacyjnych mieszikańcom, a jest to kolejny etap przygotowań do uroczystości rocznicowych. Tym razem chodzi o bitwę pod Akcjum!
Powiedz Pan! Jest gdzieś drugie takie miasto?
Pozdrawiam serdecznie!
tarantula
tarantula -- 04.11.2008 - 14:45Proszę Pana Tarantuli,
odpowiem ściśle: to zależy wedle jakiego kryterium szukać.
Względem głupków jurodliwych? To takich miast znam wiele. U nas, dla przykładu, jest obyczaj, aby najwyższe im stanowiska miejskie przeznaczać.
Zwłaszcza w komunikacyjnym oddziele.
Do dziś nie mogę się otrząsnąć, jak przypomnę sobie wstrząs, który wywołał u mnie powrót do Warszawy, po wakacjach, jakiś czas temu. Nie w tym roku.
Nie było mnie raptem trzy tygodnie, a jak wróciłem zastałem drogowskazy z dumną nazwą Obwodnica. Przez chwilę się nawet zastanawiałem, czy za pomocą Zrządzenia Pańskiego, faktycznie w trzy tygodnie zbudowali.
Ale okazało się, że nie. Jeden gość po prostu na pomysł wpadł genialny i prosty. Drogi nieprzejezdne nazwał Obwodnicą. I już.
Więc w walce na jurodliwych nie jesteśmy na przegranej pozycji.
Co zaś do rocznic, to faktycznie, nic mi pamięć nie nasuwa.
Genius loci waszego grodu jednak jest specyficzne. Czy cóś.
Pozdrowienia
yayco -- 04.11.2008 - 14:37Panie Yayco Szanowny
Wyjaśnić muszę, bo Pan jeszcze w szczególach dworu cesarsko-krakowskiego nie bywały. Otóż samo sformułowanie Tajny Radca Zamiejscowy oznacza, że jest on do specjalnyc poruczeń. Czy generalnie rzecz traktując: gdzie losy rzucą, tam straszy. Na rzecz Dworu naszego oczywiście. Odpowiednie konwenanse naturalnie zachowując.
By je Panu przybliżyć – scenka z kawiarni “Europejska” przy Rynku. Trzech nobliwych panów: Mecenas, Profesor, Tajny Radca, zastanawia się nad zamówieniem (godzina wczesna, tak koło 10-tej). Kawa – to naturalne, rogaliki – również.
- A może koniaczek, Profesorze? – pyta Mecenas.
- Koniaczek? O 9-tej rano? Ależ oczywiście.
I w tym sensie Pana pozdrawiam
Lorenzo -- 04.11.2008 - 16:14Ale musi Pan przyznać, Drogi Sąsiedzie,
że propozycja, by patronem nowego festiwalu literackiego w Krakowie (po “wyprowadzce” Miłosza) został Tadeusz Boy-Żeleński jest doskonały. Bo jak nie u nas, w Krakowie, to gdzie?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 04.11.2008 - 16:17A czy to czasem, Panie Lorenzo,
nie będzie festiwal kreatywnego tłumaczenia?
Bo tak się zastanowiłem,
pozdrawiając
PS U nas, to jednak specjalne poruczenia, trochę wyżęj stały, od tajności. Ale niech tam…
yayco -- 04.11.2008 - 16:23Co do kreatywnego tłumaczenia, Panie Yayco,
scenka z biura tłumaczeń, lat temu ze dwadzieścia. Której byłem świadkiem.
Wchodzi dobrze odziany pan w wieku średnim i pyta, czy to biuro tłumaczeń. Wszyscy obecni zgodnie potwierdzają.
– To kto z Państwa podejmie sie wytłumaczyć mojej żonie, że ja jej nie mogę kupić tego futra?
Zaś co do specjalnych poruczeń to spróbuj Pan je realizować bez odpowiedniej dozy tajności, hę? Niekiedy – w terminologii i praktyce urzędów cesarsko-królewskich – tajność była wartością (a takźe i zajęciem) samą w sobie, którą co poniektórzy i dzisiaj praktykują.
Pozdrawiam dyplomatycznie zaznaczając, że nieodzowny tużurek w ramach owej tajności, może pozostać w garderobie
Lorenzo -- 04.11.2008 - 16:34Szanowni Panowie!
Nikt jakoś nie zwrócił uwagi na moją próbę rehabilitacji Smoka, który od czasów Wincentego Kadłubka oceniany był niesprawiedliwie, i przypisywano mu premedytację w osobliwych upodobaniach kulinarnych. A tu rzecz miała sie zgoła inaczej: otóż biedne smoczysko padlo ofiarą rewolucji moralnej, i zmuszone zostalo do zamiany solidnej diety opartej na zwierzętach hodowlanych, na inną. Mdłą i etycznie dwuznaczną.
Winę za to ponosi ówczesny kler, który za cenę utrzymania wpływów i odsunięcia grozy nadciągajacego chrześcijaństwa, posłużył sie dobroduszną gadziną.
A odium całe owego makabrycznego karmienia spadło na wygłodzonego biedaka.
Do tego wszystkiego wkrótce na biedne zwierzę czyniono zamachy za to tylko, że wszystkie panny zaczęły się zachowywać przykładnie wedle ówczesnych standardów, a sąsiedni wodzowie swoich dziewic nie zamierzali poświęcać dla Kraka.
tarantula
tarantula -- 04.11.2008 - 16:54Ależ Panie Tarantulo
widzę, że dzisiaj dzień nieporozumień. Otóż rozpoczynając transmisję z Gaduł... przyjąłem, że dotychczasowe traktowanie Smoka W. jest zdecydowanie niesprawiedliwe. Podobnie jak i Skuby.
Obaj (+ Królik Wawelski) są niczym chór grecki w sztuce pisanej dziejami dawnymi i współczesna rzeczywistością. A tym samym i głosem rozsądku. Jak Głos Rozsądku, Panie Tarantulo, karmić sie może wyłącznie dziewicami? No jak?
A jak Pan wie, wszelkie Głosy Rozsądku, przez adwersarzy rozlicznych sprzeczek traktowane są w sposób co najmniej dwuznaczny. Bo każdy z adwersarzy chciałby mieć rację na swój wyłączny użytek. I po cholerę mu jakiś GR!
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 04.11.2008 - 17:08Ha
Feministki się wściekną. Dewotki też. A ohydne pomówienia jakichś muzułmańskich oczajduszów znajdą odpór prawomyślnych historyków.
Bo przecież każde dziecko wie, że słowo obyczajność zupełnie co innego powinno znaczyć.
Zakomite.
Pozdrawiam serdecznie.
Stary -- 04.11.2008 - 17:51Stary
Moralność wynika z kontekstu kulturowego. A przejawem pychy byłoby uzurpować sobie wyższość jednej koncepcji etycznej nad inną, w oparciu wyłącznie o dogmat. Ludzkość takie zderzenia przeżywała w swej historii nieraz.
Na maleńką skalę mieliśmy to przez dwa lata.
Dziękuję za uznanie!
Pozdrawiam serdecznie!
tarantula
tarantula -- 04.11.2008 - 19:34Smokowite
:)
nie ma to jak porządnie udokumentowany kawał historii
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 04.11.2008 - 20:18maksie!
Zamyśliłem wpisać “cz 1” jako figurę retoryczną, ale może i ciąg dalszy dopiszę, chociaż już tak interesujący może nie być!
Serdecznie pozdrawiam!
tarantula
tarantula -- 04.11.2008 - 20:40Będzie, będzie, Panie Sąsiedzie,
proszę nie kokietować obcokrajowców i potraktować kolejne części jak obowiązek wobec naszego grodu :-)
Pzodrawiam wieczornie
Lorenzo -- 04.11.2008 - 21:27Lorenzo
taki ze mnie obcokrajowiec jak z Ciebie…no nie wiem, narodowiec ???
:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 04.11.2008 - 21:27Ty, Maxie,
jednak się do Galicjan zaliczasz:-)
I czego mi zaglądasz przez ramię, jak piszę?
:-)
Lorenzo -- 04.11.2008 - 21:29Lorezno
a co ja Ci poradze że tak na widoku piszesz:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 04.11.2008 - 21:52