Pana dziwi ten powolny rytm zycia w Krakowie, oczywiście w porównaniu do Warszawy i paru innych miasteczek-molochów.
Dla wyjasnienia rysuneczek Leszka Biernackiego, który – niestety – w latach 70-tych wyjechal, jak to mieli w zwyczaju krakowscy artysci, do Paryża. I chyba nie wrócil.
Oto pod wielkim baobabem czy też sekwoją siedzi dwóch neandertalczyków. W tle zarysy wielkiego miasta, wiezowce i takie tam. I podpis – “Aleśmy sie zagadali!”
Sam Pan przyzna, że taki numer to tylko w Krakowie jest mozliwy:)))
Pozdrawiam
PS. A te felietony krakowskie… hm.. Jutro, a raczej w sobotę, bo moje wizyty w Warszawie sa niemal zawsze męczące (to serio – cisnienie mi dokucza), opisze Panu tę ciekawą i pouczającą historię o Bloniach w czasach jedynie slusznego reżymu.
Szanowny Panie Yayco
Pana dziwi ten powolny rytm zycia w Krakowie, oczywiście w porównaniu do Warszawy i paru innych miasteczek-molochów.
Dla wyjasnienia rysuneczek Leszka Biernackiego, który – niestety – w latach 70-tych wyjechal, jak to mieli w zwyczaju krakowscy artysci, do Paryża. I chyba nie wrócil.
Oto pod wielkim baobabem czy też sekwoją siedzi dwóch neandertalczyków. W tle zarysy wielkiego miasta, wiezowce i takie tam. I podpis – “Aleśmy sie zagadali!”
Sam Pan przyzna, że taki numer to tylko w Krakowie jest mozliwy:)))
Pozdrawiam
PS. A te felietony krakowskie… hm.. Jutro, a raczej w sobotę, bo moje wizyty w Warszawie sa niemal zawsze męczące (to serio – cisnienie mi dokucza), opisze Panu tę ciekawą i pouczającą historię o Bloniach w czasach jedynie slusznego reżymu.
Lorenzo -- 10.01.2008 - 22:27