A zresztą – co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, bo jutro może być za póżno.
Oto pod koniec bodaj lat 60-tych ktoś doszedł do wniosku, ze tak wielki teren w centrum miasta, i na dodatek niezabudowany, to czyste marnotrawstwo. Zaczęto więc myśleć, a nawet projektować olbrzymie blokowisko. Rzecz przedostala się do prasy oraz tzw. opinii publicznej, czyli po prostu zaczęto o tym gadac na Rynku.
Po kilku dniach w magistracie pojawila się delegacja „strasznych” mieszczan, wsparta historykami i prawnikami z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ci koszmarni wstecznicy przedłożyli przewodniczącemu rady historyczne dokumenty królewskie, z których wynikalo, że król oddaje po wsze czasy krakowskim mieszczanom owe ląki, Bloniami zwane, jako teren wypasu bydla. I nikt nie będzie im mógl tego zabronić, ani przeznaczyc laki na inny cel, jak dlugo te krakowskie krowy będą tam pasly.
Proszę sobie wyobrazić, że po wizycie owej delegacji na Bloniach niemal natychmiast pojawily się krowy. A magistrat (a tym samym wladze partyjne) się ugiąl i plany wybudowania osiedla poszly do kosza. Powiedz mi Pan, Panie Yayco, w którym z miast polskich (a podejrzewam, że nie tylko polskich) w sposób tak twórczy potraktowano by historię i tradycję? I gdzie uznano by w naszych czasach królewskie edykty za ważne? I to za komuny?
Szanowny Panie Yayco
A zresztą – co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, bo jutro może być za póżno.
Oto pod koniec bodaj lat 60-tych ktoś doszedł do wniosku, ze tak wielki teren w centrum miasta, i na dodatek niezabudowany, to czyste marnotrawstwo. Zaczęto więc myśleć, a nawet projektować olbrzymie blokowisko. Rzecz przedostala się do prasy oraz tzw. opinii publicznej, czyli po prostu zaczęto o tym gadac na Rynku.
Po kilku dniach w magistracie pojawila się delegacja „strasznych” mieszczan, wsparta historykami i prawnikami z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ci koszmarni wstecznicy przedłożyli przewodniczącemu rady historyczne dokumenty królewskie, z których wynikalo, że król oddaje po wsze czasy krakowskim mieszczanom owe ląki, Bloniami zwane, jako teren wypasu bydla. I nikt nie będzie im mógl tego zabronić, ani przeznaczyc laki na inny cel, jak dlugo te krakowskie krowy będą tam pasly.
Proszę sobie wyobrazić, że po wizycie owej delegacji na Bloniach niemal natychmiast pojawily się krowy. A magistrat (a tym samym wladze partyjne) się ugiąl i plany wybudowania osiedla poszly do kosza. Powiedz mi Pan, Panie Yayco, w którym z miast polskich (a podejrzewam, że nie tylko polskich) w sposób tak twórczy potraktowano by historię i tradycję? I gdzie uznano by w naszych czasach królewskie edykty za ważne? I to za komuny?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 10.01.2008 - 22:46