śliczna historia. Stanowczo dołączam się do namów Pana Yayco.
A ponadto uważam, że winien Pan uruchomić na swoim blogu cykl z takimi historiami! (żeby Pana Yayco z marudzeniem uprzedzić). Specjalnie, na cześć Pana i Pańskich historyjek, małżonek* otwiera paczkę Lorenzów (paluszków, znaczy się, odpowiedniej marki). Nawet, popisując się iście krakowską hojnością, wydzielił mi z owej paczki paluszki – sztuk 2.
*paskudne słowo, ale co robić? Mąż nie brzmi najlepiej, internetowy twór TŻ – jeszcze gorzej. Doprawdy, zazdroszczę Panom żon.
panie Lorenzo
śliczna historia. Stanowczo dołączam się do namów Pana Yayco.
A ponadto uważam, że winien Pan uruchomić na swoim blogu cykl z takimi historiami! (żeby Pana Yayco z marudzeniem uprzedzić). Specjalnie, na cześć Pana i Pańskich historyjek, małżonek* otwiera paczkę Lorenzów (paluszków, znaczy się, odpowiedniej marki). Nawet, popisując się iście krakowską hojnością, wydzielił mi z owej paczki paluszki – sztuk 2.
*paskudne słowo, ale co robić? Mąż nie brzmi najlepiej, internetowy twór TŻ – jeszcze gorzej. Doprawdy, zazdroszczę Panom żon.
julll -- 10.01.2008 - 23:09