Wszystko pięknie, ale nie wszędzie łatwo o te “małe, ukryte wśród pół kaplice, czy drewniane kościółki w środku lasu. Bez tłumów, świadków i napuszonej oprawy”. W mojej okolicy, jednej z większych warszawskich sypialni, takich nie ma. A nie, przepraszam, jest jeden. Tyle, że ten “brak tłumów” się nie zgadza, jest ciasno i duszno.
Mam mieszane uczucia do Świątyni Opatrzności z tych względów, o których Jarecki wyżej pisał. Nie cierpiałam jej jako pomnika stawianego sobie przez prymasa Glempa, za kombinacje przy konkursie architektonicznym, za przymusowy pochówek ks. Twardowskiego etc.
Arcybp. Nycz został postawiony w sytuacji rozgrzebanej budowy, wielkich planów, z których teraz jakoś musi wyjść. I musi mieć za co. Nie wydaje mi się, żeby w jego wykonaniu było to równoznaczne z zaniechaniem działalności charytatywnej Kościoła. Ale czekam z ciekawością, co na temat będzie miał do napisania Odys.
Jolko
Wszystko pięknie, ale nie wszędzie łatwo o te “małe, ukryte wśród pół kaplice, czy drewniane kościółki w środku lasu. Bez tłumów, świadków i napuszonej oprawy”. W mojej okolicy, jednej z większych warszawskich sypialni, takich nie ma. A nie, przepraszam, jest jeden. Tyle, że ten “brak tłumów” się nie zgadza, jest ciasno i duszno.
Mam mieszane uczucia do Świątyni Opatrzności z tych względów, o których Jarecki wyżej pisał. Nie cierpiałam jej jako pomnika stawianego sobie przez prymasa Glempa, za kombinacje przy konkursie architektonicznym, za przymusowy pochówek ks. Twardowskiego etc.
Arcybp. Nycz został postawiony w sytuacji rozgrzebanej budowy, wielkich planów, z których teraz jakoś musi wyjść. I musi mieć za co. Nie wydaje mi się, żeby w jego wykonaniu było to równoznaczne z zaniechaniem działalności charytatywnej Kościoła. Ale czekam z ciekawością, co na temat będzie miał do napisania Odys.
julll -- 02.06.2008 - 15:16