Gdzieżbym ja z Pana ćwoka i dziwnie nawiedzonego robiła, ja rozumiem o co Panu chodzi – widzi Pan proboszcza, który rozbija się super bryką, piętnuje z ambony tych, co nie dali na budowę nowego kościoła, albo nie posprzątali przed świętami w kościele. Widzi Pan biedne domki i bogate kościoły. Widzi Pan księdza, który sprzedaje wino ze swoim portretem, widzi Pan księdza, który doi na prawo i lewo naiwne staruszki rozbijając się limuzynami. I denerwuje to Pana. Widzi Pan służbę zdrowia, która sobie nie radzi. Widzi Pan biednych, co nie mają się za co leczyć. Widzi Pan głodne dzieci. I wszystko to Panu nie gra.
I ja też to widzę i też mi się nie podoba, też wolałabym, żeby księża dawali wiernym przykład. Żeby więcej ich takich było.
Mam natomiast wrażenie, że Pan-katolik, mniej pozytywów od Grzesia-niewierzącego dostrzega, że Pan nie widzi:
Że, jak napisał Jarecki, ludzie są dumni że dali na budowę Lichenia, bo Licheń im się podoba, a do tego, że to oni się przyłożyli do funkcjonowania tego świetnego kolosa, że w ten sposób coś wspaniałego po nich zostanie.
Że ludzie chcą mieć ładny kościół, ba, ładniejszy niż w miasteczku obok.
Że często kościół, właśnie w małych społecznościach, gdzie mało co się dzieje, ma ważną także pozytywną rolę, którą realizuje lepiej, albo gorzej, zależy od księdza.
Że Kościół robi coś więcej, niż buduje nowe kościoły, także sporo działalności charytatywnej w tym się mieści.
Zresztą – pewnie oboje widzimy to samo. Tylko na różne rzeczy kładziemy akcenty.
Panie Zenku Szanowny
Gdzieżbym ja z Pana ćwoka i dziwnie nawiedzonego robiła, ja rozumiem o co Panu chodzi – widzi Pan proboszcza, który rozbija się super bryką, piętnuje z ambony tych, co nie dali na budowę nowego kościoła, albo nie posprzątali przed świętami w kościele. Widzi Pan biedne domki i bogate kościoły. Widzi Pan księdza, który sprzedaje wino ze swoim portretem, widzi Pan księdza, który doi na prawo i lewo naiwne staruszki rozbijając się limuzynami. I denerwuje to Pana. Widzi Pan służbę zdrowia, która sobie nie radzi. Widzi Pan biednych, co nie mają się za co leczyć. Widzi Pan głodne dzieci. I wszystko to Panu nie gra.
I ja też to widzę i też mi się nie podoba, też wolałabym, żeby księża dawali wiernym przykład. Żeby więcej ich takich było.
Mam natomiast wrażenie, że Pan-katolik, mniej pozytywów od Grzesia-niewierzącego dostrzega, że Pan nie widzi:
Że, jak napisał Jarecki, ludzie są dumni że dali na budowę Lichenia, bo Licheń im się podoba, a do tego, że to oni się przyłożyli do funkcjonowania tego świetnego kolosa, że w ten sposób coś wspaniałego po nich zostanie.
Że ludzie chcą mieć ładny kościół, ba, ładniejszy niż w miasteczku obok.
Że często kościół, właśnie w małych społecznościach, gdzie mało co się dzieje, ma ważną także pozytywną rolę, którą realizuje lepiej, albo gorzej, zależy od księdza.
Że Kościół robi coś więcej, niż buduje nowe kościoły, także sporo działalności charytatywnej w tym się mieści.
Zresztą – pewnie oboje widzimy to samo. Tylko na różne rzeczy kładziemy akcenty.
julll -- 02.06.2008 - 18:18