W sprawie Matek Polek to ja kompetentna nie jestem, ale w naszej Służbie trochę ich jest. To tak dla pokrzepienia Pańskiego serca zatroskanego.
Lunch? Wiem od znajomych, że on się zaczyna od wyjścia z pracy, pójścia gdzieś, zjedzenia czegoś smacznego niekoniecznie z majezonem, a kończy po około godzinie powrotem do pracy.
Jedzenie w pędzie czegokolwiek to nie jest lunch.
Ja ostatnio to głównie śliwki i jabłka, niekiedy tekturkę z pomidorem, jak mam czas pokroić pomidora. Dzisiaj, na przykład weźmy, miałam.
Panie Igło
W sprawie Matek Polek to ja kompetentna nie jestem, ale w naszej Służbie trochę ich jest. To tak dla pokrzepienia Pańskiego serca zatroskanego.
Lunch? Wiem od znajomych, że on się zaczyna od wyjścia z pracy, pójścia gdzieś, zjedzenia czegoś smacznego niekoniecznie z majezonem, a kończy po około godzinie powrotem do pracy.
Jedzenie w pędzie czegokolwiek to nie jest lunch.
Ja ostatnio to głównie śliwki i jabłka, niekiedy tekturkę z pomidorem, jak mam czas pokroić pomidora. Dzisiaj, na przykład weźmy, miałam.
Same dobre wiadomości…
Gretchen -- 30.10.2008 - 16:40