Nie powinno być takiej możliwości, żeby psiaka skazywać na eutanazję za grzechy jego właściciela. Zawsze w ostatecznym, rozrachunku, winny jest człowiek.
Jak ten palant, o którym pisałeś.
trzy zdania, same mądre, żadnych teorii spiskowych … ktoś się podszywa pod Magię :D
A teraz uważaj. :) Bardziej na przyszłość.
Istnieją sposoby, żeby psiaki, tak jak i ludzi, uodpornić (w pewnym zakresie) na oddziaływanie np. gazu pieprzowego czy innego łzawiącego.
To naprawdę da się zrobić. Bierz na to poprawkę.
Istnieją, zgadza się, też się o tym niestety przekonałem (na szczęście nie na Hucie)
Istnieją też bardziej bezpośrednie sposoby, żeby pieska uspokoić na trwale. Ale to już nie ja. Ja sobie obiecałem, żelazo tylko i wyłącznie w kuchni i do grzybów.
Młody gniewny z blokowiska nie był jedyny, grzechów młodości mam więcej, w tym jeden szczurek znany z gazet … ale temat jakby nie o tym :)
W kwestii berneńczyków, to nic mi nie mów. Do tej pory nie mogę odżałować Kaspra, który opuścił nas 8 miesięcy temu.
Sobaczki niesamowite ! Piekne, przyjazne (zwłaszcza do dzieci), przy tym usłuchane. Rosną, prawda, jak pieron. Ale to kwestia lokalu i spacerów (one potrzebują miejsca i ruchu) ... Fuga mojej sąsiadki to jest moje wielkie (i odwzajemnione) uczucie.
A najbardziej zabawne przygody miałem z pieskami typu amstaff. Ale już nie rozmywam.
EDIT : veto. Moja przygoda to jedno, statystyki to drugie. Była właśnie na Nowej Hucie taka durna moda “trzymam rottweilera = jestem grrrroźny mafioso”. Na prostego studenciaka nie wystarczył (patrz powyżej), wystarczyły za to na cały szereg kilkuletnich dzieci, zagryzionych przez te bydlęta. Żeby było “śmieszniej” – dzieci najczęściej z rodziny lub sąsiedztwa owych głupków.
ano właśnie
Nie powinno być takiej możliwości, żeby psiaka skazywać na eutanazję za grzechy jego właściciela. Zawsze w ostatecznym, rozrachunku, winny jest człowiek.
Jak ten palant, o którym pisałeś.
trzy zdania, same mądre, żadnych teorii spiskowych … ktoś się podszywa pod Magię :D
A teraz uważaj. :) Bardziej na przyszłość.
Istnieją sposoby, żeby psiaki, tak jak i ludzi, uodpornić (w pewnym zakresie) na oddziaływanie np. gazu pieprzowego czy innego łzawiącego.
To naprawdę da się zrobić. Bierz na to poprawkę.
Istnieją, zgadza się, też się o tym niestety przekonałem (na szczęście nie na Hucie)
Istnieją też bardziej bezpośrednie sposoby, żeby pieska uspokoić na trwale. Ale to już nie ja. Ja sobie obiecałem, żelazo tylko i wyłącznie w kuchni i do grzybów.
Młody gniewny z blokowiska nie był jedyny, grzechów młodości mam więcej, w tym jeden szczurek znany z gazet … ale temat jakby nie o tym :)
W kwestii berneńczyków, to nic mi nie mów. Do tej pory nie mogę odżałować Kaspra, który opuścił nas 8 miesięcy temu.
Sobaczki niesamowite ! Piekne, przyjazne (zwłaszcza do dzieci), przy tym usłuchane. Rosną, prawda, jak pieron. Ale to kwestia lokalu i spacerów (one potrzebują miejsca i ruchu) ... Fuga mojej sąsiadki to jest moje wielkie (i odwzajemnione) uczucie.
A najbardziej zabawne przygody miałem z pieskami typu amstaff. Ale już nie rozmywam.
EDIT : veto. Moja przygoda to jedno, statystyki to drugie. Była właśnie na Nowej Hucie taka durna moda “trzymam rottweilera = jestem grrrroźny mafioso”. Na prostego studenciaka nie wystarczył (patrz powyżej), wystarczyły za to na cały szereg kilkuletnich dzieci, zagryzionych przez te bydlęta. Żeby było “śmieszniej” – dzieci najczęściej z rodziny lub sąsiedztwa owych głupków.
MAW -- 15.02.2010 - 17:32