Jasne, że może być i kozik albo inny tasak, jeśli cokolwiek z tego arsenału miałeś na myśli. Ale ja naprawdę tego mniej się obawiam. Psia reakcja (szczególnie po treningu) jest znacznie szybsza niż machnięcie uzbrojoną łapą człowieczą.
za to znam takich kilku, którym wystarczy jedno machnięcie, i to nie tylko do pieska…
(inna sprawa, że ja się do tej grupy nie zaliczam)
magia
Nie tylko amstaffy mają taką opinię. Każda rasa wpisana do rejestru ma ją zszarganą, dzięki ludzkim debilom. Ale urzędniczy kretyni nawet nie pomyśleli o mieszankach, które produkują _odpowiedzialni hodowcy.
Amstaff to zwierzę miłe i wesołe, dobrze wychowane nie stanowi zagrożenia.
Bliski kontakt miałem dwa razy. W Anglii i Gruzji. Monty (6 mies.) mnie uwielbiał, na spacerach puszczałem luzem, wszelkie murzyństwo trzymało sie z dala (co na Brixton miało swoje plusy) :P
Jessie (5 lat) “umnaja diewuszka, no żriot, bljad, kak korowa”, że zacytuje właścicielkę. Jessie była kochana i towarzyska, nie rozumiała niestety po rosyjsku, więc tylko po gruzińsku szlo ją przywołać do porządku.
A dzisiaj na Kazimierzu spotkałem szczeniaka goldena :) :) :) To jest najpiękniejsza rzecz, jaka chodzi po ziemi na czterech łapkach, i tego się trzymam. O !
hau
Czy przypadkiem akapity się nie popieprzyły? :)
o bljaaad, ale wtopa :D oczywiście w drugim :)
Jasne, że może być i kozik albo inny tasak, jeśli cokolwiek z tego arsenału miałeś na myśli. Ale ja naprawdę tego mniej się obawiam. Psia reakcja (szczególnie po treningu) jest znacznie szybsza niż machnięcie uzbrojoną łapą człowieczą.
za to znam takich kilku, którym wystarczy jedno machnięcie, i to nie tylko do pieska…
(inna sprawa, że ja się do tej grupy nie zaliczam)
Nie tylko amstaffy mają taką opinię. Każda rasa wpisana do rejestru ma ją zszarganą, dzięki ludzkim debilom. Ale urzędniczy kretyni nawet nie pomyśleli o mieszankach, które produkują _odpowiedzialni hodowcy.
Amstaff to zwierzę miłe i wesołe, dobrze wychowane nie stanowi zagrożenia.
Bliski kontakt miałem dwa razy. W Anglii i Gruzji. Monty (6 mies.) mnie uwielbiał, na spacerach puszczałem luzem, wszelkie murzyństwo trzymało sie z dala (co na Brixton miało swoje plusy) :P
Jessie (5 lat) “umnaja diewuszka, no żriot, bljad, kak korowa”, że zacytuje właścicielkę. Jessie była kochana i towarzyska, nie rozumiała niestety po rosyjsku, więc tylko po gruzińsku szlo ją przywołać do porządku.
A dzisiaj na Kazimierzu spotkałem szczeniaka goldena :) :) :) To jest najpiękniejsza rzecz, jaka chodzi po ziemi na czterech łapkach, i tego się trzymam. O !
MAW -- 15.02.2010 - 23:16