i wychodzi mi, że Artur miał na poczatku rację. Nałóg = słaba wola, czyli uzależnienie psychiczne, któremu można przeciwstawić silną wolę.
Natomiast nie traktowałbym osób szukających pomocy u terapeuty jako mazgai.
Troszkę mi to przypomina sytuację z nauka języka obcego, którego mozna się nauczyć samemu, ale z korepetytorem jest łatwiej, bo podsuwa wskazówki, motywuje, umacnia i zapędza do systematycznej pracy.
Można samemu, ale samemu można zrobić wiele rzeczy, a mimo to korzystamy z pomocy fachowców.
Jeśli jednak nadużywamy tej pomocy to jest to problem, tylko gdzie wytyczyć granicę??
Poczytałem
i wychodzi mi, że Artur miał na poczatku rację. Nałóg = słaba wola, czyli uzależnienie psychiczne, któremu można przeciwstawić silną wolę.
Natomiast nie traktowałbym osób szukających pomocy u terapeuty jako mazgai.
Troszkę mi to przypomina sytuację z nauka języka obcego, którego mozna się nauczyć samemu, ale z korepetytorem jest łatwiej, bo podsuwa wskazówki, motywuje, umacnia i zapędza do systematycznej pracy.
Można samemu, ale samemu można zrobić wiele rzeczy, a mimo to korzystamy z pomocy fachowców.
sajonara -- 21.05.2008 - 19:41Jeśli jednak nadużywamy tej pomocy to jest to problem, tylko gdzie wytyczyć granicę??