Proszę nie odnosić wszystkiego do swoich doświadczeń.
Każdy ma inne.
Każdy ma w plecach inne wychowanie.
Różnimy się (nie Pan i ja, ale ludzie, w ogólności) temperamentem.
Nikt Pana nie potępia.
To jest kwestia zasad aspirowanych.
Przecież zapewne przyzna Pan, że fajnie byłoby nie dawać klapsów, prawda?
Ja też dawałem. A potem przestałem.
I tyle.
Nikt nie twierdzi, że sankcje negatywne są zbędne. Mogą być różne. Czasami te następcze są jedynymi dostępnymi. Każdy musi sobie odpowiedzieć, czy tak jest, jeśli chodzi o dzieci.
Pan pytał o tradycję, ja o tradycji odpowiedziałem. I jestem daleki od zgryźliwości. Ja bardzo cenię tradycję i uważam, że stanowi ona jeden z podstawowym motorów zachowań społecznych. To nie znaczy, że muszę akceptować wszystko, co dawne. Więcej, niektóre tradycje uważam za złe. Niech Pan zauważy, jaki opór społeczny wywołują proboszczowie, wymuszający przystępowanie do I Komunii Świętej w identycznych i tanich (względnie) albach. Bo tradycja się zdegenerowała i ze święta duchowego zrobiła materialne. Nie każda tradycja jest OK.
Co do różnic między kobietami a dziećmi, to będę się upierał, że nie są one jakościowe, a ilościowe. Ale to drobiazg. Ale różnice są i Pan je widzi. Dobrze. Ale wnioski wyciąga pan dziwne.
Proszę Pana. Każdy sobie radzi jak może. Ja nie kupiłem mieszkania, bo okna były za nisko. Kontakty były zabezpieczona, tak długo, że dziecko się zdziwiło, że się je w końcu odbezpieczyło. Jeżeli dziecko nie myśli, to rodzice powinni myśleć w dwójnasób. Przed, nie zaś po.
Może być, że to dlatego, że ja jestem geriatryczny ojciec. Miałem czas, żeby się zastanawiać. Ale będę się upierał, że jeśli dziecko wychodzi na balkon, to nie jest to wina dziecka. Jeśli już, to nie ono powinno dostać klapsa.
Co do odpowiedzialności, to na szczęście się Pan myli. Jak dziecko ukradnie, to nie będzie Pan sadzony. Wystarczy oddać rzecz skradzioną. Naprawić szkodę. Odpowiedzialność karna jest za czyny własne. Cywilna także za cudze. Ma pan obowiązki, to jasne, nic nie ma za darmo. Ale, znowu, czy jest Pan pewien, że jeśli pana dziecko zabierze koledze zabawkę, to jedyne co mu się od pana należy to klaps? A będzie wiedziało za co?
Czy to uzasadnia karanie tych, wobec których ma Pan obowiązki? Jeśli tak, to pana zdaniem przywrócenie zwierzchności prawnej mężczyzny nad kobietą, całkiem niedawno przecież zarzuconej, oznaczałoby również powrót prawa do wymierzania kar fizycznych? Naprawdę?
A przykład z żoną był właśnie dlatego, że Pan widzi różnicę. Całkiem niedawno, jak wspominałem, bywał tu taki, co przypisywał bezmyślność i niefrasobliwość kobietom. Ma to ogromną tradycję.
Bardzo łatwo jest się usprawiedliwiać słabościami innych.
Ja nie twierdzę, że Pan tak robi. Ja w ogóle Pana nie znam i daleki jestem od osądzania. Co najwyżej staram się opisać pewne mechanizmy, rządzące ludzkimi działaniami. Tak jak je rozumiem i wedle mojej wiedzy. Takie mechanizmy nie są uniwersalne, bo ludzie nie są z pod jednej sztancy. Coś, co jest statystyczną regułą, nie musi się stosować do konkretnych ludzi.
Na pytania odpowiadam z dobrą wolą, zwłaszcza, jeśli odpowiadam ludziom, których darzę sympatią.
Panie Odysie,
Pan zadawał pytania, a ja odpowiadałem.
Proszę nie odnosić wszystkiego do swoich doświadczeń.
Każdy ma inne.
Każdy ma w plecach inne wychowanie.
Różnimy się (nie Pan i ja, ale ludzie, w ogólności) temperamentem.
Nikt Pana nie potępia.
To jest kwestia zasad aspirowanych.
Przecież zapewne przyzna Pan, że fajnie byłoby nie dawać klapsów, prawda?
Ja też dawałem. A potem przestałem.
I tyle.
Nikt nie twierdzi, że sankcje negatywne są zbędne. Mogą być różne. Czasami te następcze są jedynymi dostępnymi. Każdy musi sobie odpowiedzieć, czy tak jest, jeśli chodzi o dzieci.
Pan pytał o tradycję, ja o tradycji odpowiedziałem. I jestem daleki od zgryźliwości. Ja bardzo cenię tradycję i uważam, że stanowi ona jeden z podstawowym motorów zachowań społecznych. To nie znaczy, że muszę akceptować wszystko, co dawne. Więcej, niektóre tradycje uważam za złe. Niech Pan zauważy, jaki opór społeczny wywołują proboszczowie, wymuszający przystępowanie do I Komunii Świętej w identycznych i tanich (względnie) albach. Bo tradycja się zdegenerowała i ze święta duchowego zrobiła materialne. Nie każda tradycja jest OK.
Co do różnic między kobietami a dziećmi, to będę się upierał, że nie są one jakościowe, a ilościowe. Ale to drobiazg. Ale różnice są i Pan je widzi. Dobrze. Ale wnioski wyciąga pan dziwne.
Proszę Pana. Każdy sobie radzi jak może. Ja nie kupiłem mieszkania, bo okna były za nisko. Kontakty były zabezpieczona, tak długo, że dziecko się zdziwiło, że się je w końcu odbezpieczyło. Jeżeli dziecko nie myśli, to rodzice powinni myśleć w dwójnasób. Przed, nie zaś po.
Może być, że to dlatego, że ja jestem geriatryczny ojciec. Miałem czas, żeby się zastanawiać. Ale będę się upierał, że jeśli dziecko wychodzi na balkon, to nie jest to wina dziecka. Jeśli już, to nie ono powinno dostać klapsa.
Co do odpowiedzialności, to na szczęście się Pan myli. Jak dziecko ukradnie, to nie będzie Pan sadzony. Wystarczy oddać rzecz skradzioną. Naprawić szkodę. Odpowiedzialność karna jest za czyny własne. Cywilna także za cudze. Ma pan obowiązki, to jasne, nic nie ma za darmo. Ale, znowu, czy jest Pan pewien, że jeśli pana dziecko zabierze koledze zabawkę, to jedyne co mu się od pana należy to klaps? A będzie wiedziało za co?
Czy to uzasadnia karanie tych, wobec których ma Pan obowiązki? Jeśli tak, to pana zdaniem przywrócenie zwierzchności prawnej mężczyzny nad kobietą, całkiem niedawno przecież zarzuconej, oznaczałoby również powrót prawa do wymierzania kar fizycznych? Naprawdę?
A przykład z żoną był właśnie dlatego, że Pan widzi różnicę. Całkiem niedawno, jak wspominałem, bywał tu taki, co przypisywał bezmyślność i niefrasobliwość kobietom. Ma to ogromną tradycję.
Bardzo łatwo jest się usprawiedliwiać słabościami innych.
Ja nie twierdzę, że Pan tak robi. Ja w ogóle Pana nie znam i daleki jestem od osądzania. Co najwyżej staram się opisać pewne mechanizmy, rządzące ludzkimi działaniami. Tak jak je rozumiem i wedle mojej wiedzy. Takie mechanizmy nie są uniwersalne, bo ludzie nie są z pod jednej sztancy. Coś, co jest statystyczną regułą, nie musi się stosować do konkretnych ludzi.
Na pytania odpowiadam z dobrą wolą, zwłaszcza, jeśli odpowiadam ludziom, których darzę sympatią.
Pozdrawiam Pana i rodzinę Jego
yayco -- 05.06.2008 - 23:42