tekst który napisałem, podkreślę to po raz kolejny, nie dotyczy wyłącznie prawotwórstwa. Powiedzmy, że w kwestii prawotwórstw mogę być nieco stronniczy. A staram się o takich rzeczach pisać rzadko.
Jest to tekst o rozmywaniu się przedmiotu kontroli i fałszywym złudzeniu, że ludzie niekompetentni, jak się zejdą, to im się cząstkowa niekompetencja zbierze w specjalistyczną kompetencję.
A chaos w prawie to my mamy już i bez tego.
Wszystko się trzyma nie na wewnętrznym uporządkowaniu, a na tezaurusach i bazach informacji. Być może to jest nowy ład. Ja się jeszcze powstrzymam od oceny stanowczej.
Zresztą nie wiem o co się Pan spiera nawet w kwestiach prawoznawstwa, bo do społecznościowego (jakież okropny słowotwór, swoją drogą) debugowania prawa to ja nic nie mam.
Więcej nawet, chętnie bym to rozszerzył na orzecznictwo.
I jeszcze o matematyce troszeczkę. A ściślej o dużych liczbach, przy których rośnie prawdopodobieństwo. Jednym z dawnych założeń porządkujących system prawa, było dążenie do minimalizowania prawdopodobieństwa występowania sprzeczności i luk w prawie. Obawiam się, że jeśli nawet suma chaosów nie czyni chaosu, to raczej pomaga tym sprzecznościomm i lukom. Czyni je bardziej prawdopodobnymi.
Co z tego że ludzie sami będą kontrolować i uczestniczyć nawet w procesach prawotwórczych, skoro w efekcie nie powstanie lepsze prawo?
Panie Oszuście,
tekst który napisałem, podkreślę to po raz kolejny, nie dotyczy wyłącznie prawotwórstwa. Powiedzmy, że w kwestii prawotwórstw mogę być nieco stronniczy. A staram się o takich rzeczach pisać rzadko.
Jest to tekst o rozmywaniu się przedmiotu kontroli i fałszywym złudzeniu, że ludzie niekompetentni, jak się zejdą, to im się cząstkowa niekompetencja zbierze w specjalistyczną kompetencję.
A chaos w prawie to my mamy już i bez tego.
Wszystko się trzyma nie na wewnętrznym uporządkowaniu, a na tezaurusach i bazach informacji. Być może to jest nowy ład. Ja się jeszcze powstrzymam od oceny stanowczej.
Zresztą nie wiem o co się Pan spiera nawet w kwestiach prawoznawstwa, bo do społecznościowego (jakież okropny słowotwór, swoją drogą) debugowania prawa to ja nic nie mam.
Więcej nawet, chętnie bym to rozszerzył na orzecznictwo.
I jeszcze o matematyce troszeczkę. A ściślej o dużych liczbach, przy których rośnie prawdopodobieństwo. Jednym z dawnych założeń porządkujących system prawa, było dążenie do minimalizowania prawdopodobieństwa występowania sprzeczności i luk w prawie. Obawiam się, że jeśli nawet suma chaosów nie czyni chaosu, to raczej pomaga tym sprzecznościomm i lukom. Czyni je bardziej prawdopodobnymi.
Co z tego że ludzie sami będą kontrolować i uczestniczyć nawet w procesach prawotwórczych, skoro w efekcie nie powstanie lepsze prawo?
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 23.09.2008 - 08:07