wiadomo, co to lufa. Tu kłótni nie ma. A nalewianka to jest takie coś:
1. Robisz sobie winko własnej roboty np. wiśniowe (bo pyszne).
2. Jak juz winko zabuzuje to się je odlewa, to czyste do osobnego baniaka, tę gnojówke z dna do kibla, ale już to winko niezbyt czyste puszcza sie przez destylarnię i uzyskuje szpiryt. I czynnośc te powtarza się mniej wiecej przez rok uzyskując wino coraz bardziej klarowne i coraz większe ilości szpiryty wiśniowej (osobno trzymanej).
3. Po mniej wiecej roku tą szpirytą zalewa się drylowane wiśnie z cukrem i robi klasyczną nalewkę.
4. Po kolejnym roku (juz drugim) tą nalewką nasyca sie wino i uzyskuje nalewianke o mocy ca 30 wolt. Taka nalewianka musi sobie jeszcze z roczek polezeć, żeby sie przegryźć.
Uzyskuje sie w ten sposób napój o idealnej mocy, niepopijalny, winno- nalewkowy- pyszny. I nie psujący sie nigdy ze względu na dużą zawartośc alkoholu. Po 3 latach napój sie butelkuje, korkuje, lakuje i kładzie na półki.
Do uzytku wewnętrznego.
Na kobiety działa wyjątkowo. Ściaganie majtek przez głowę w standardzie ;))
No i zdrowe w ryj- błonniki, witaminki i te sprawy. Brak efektu dnia następnego. Ale to byc może tylko u mnie, bo ja w ogóle nie miewam kaca, więc tu nie moge być miarodajny.
Słowem- cudo. polecam i zachecam. Majtki mozna zawsze przyspawać, czy coś, żeby nie doszło do zgorszenia.
Pino
wiadomo, co to lufa. Tu kłótni nie ma. A nalewianka to jest takie coś:
1. Robisz sobie winko własnej roboty np. wiśniowe (bo pyszne).
2. Jak juz winko zabuzuje to się je odlewa, to czyste do osobnego baniaka, tę gnojówke z dna do kibla, ale już to winko niezbyt czyste puszcza sie przez destylarnię i uzyskuje szpiryt. I czynnośc te powtarza się mniej wiecej przez rok uzyskując wino coraz bardziej klarowne i coraz większe ilości szpiryty wiśniowej (osobno trzymanej).
3. Po mniej wiecej roku tą szpirytą zalewa się drylowane wiśnie z cukrem i robi klasyczną nalewkę.
4. Po kolejnym roku (juz drugim) tą nalewką nasyca sie wino i uzyskuje nalewianke o mocy ca 30 wolt. Taka nalewianka musi sobie jeszcze z roczek polezeć, żeby sie przegryźć.
Uzyskuje sie w ten sposób napój o idealnej mocy, niepopijalny, winno- nalewkowy- pyszny. I nie psujący sie nigdy ze względu na dużą zawartośc alkoholu. Po 3 latach napój sie butelkuje, korkuje, lakuje i kładzie na półki.
Do uzytku wewnętrznego.
Na kobiety działa wyjątkowo. Ściaganie majtek przez głowę w standardzie ;))
No i zdrowe w ryj- błonniki, witaminki i te sprawy. Brak efektu dnia następnego. Ale to byc może tylko u mnie, bo ja w ogóle nie miewam kaca, więc tu nie moge być miarodajny.
Słowem- cudo. polecam i zachecam. Majtki mozna zawsze przyspawać, czy coś, żeby nie doszło do zgorszenia.
No to co, siup!
Artur M. Nicpoń -- 30.12.2008 - 13:15