moi dziadkowie (z obu stron) sa z okolic Tarnopola i ta nalewianka stamtąd przyjechała własnie. I myśmy to najpierw z kuzynem podprowadzali babci z piwniczki i spozywali nielegalnie w lasku za stodołą, a jak nam sie podrosło, to zaczęliśmy sami robić. Z tym, że mój kuzyn trochę sie stoczył- nie wiem, czy to od tej produkcji domowej, czy w ogóle miał w tym kierunku jakiś szczególny talent. O to mniejsza w sumie. Strasznie mi go żal, bo z nim mam najlepsze wspomnienia z dzieciństwa jak polowaliśmy w lasach przy pomocy karabina zrobionego z ramy rowera simson, gumek od weków, sprężyny od łóżka, gwoździa i własnoręcznie robionej amunicji. Ech, łza sie w oku kręci.
Wracając do nalewianek- polecam. Przepis podałem dosyć skrótowo, ale jak twoja babcia robi wina i nalewki, to poradzi sobie koncertowo.
Generalnie pasują do tego wszelkie owoce. Osobiście uwielbiam gruszki, morele, wiśnie i porzeczki.
Zresztą wisnie i porzeczki to u mnie standard, bo ja co roku robie osobno wino porzeczkowe i osobno wiśnowe i zawsze wiśnia wychodzi mi ciut słodka a porzaczka wytrawna do wykręcenia mordy. Stąd kupazuję obydwa trunki i uzyskuję winko idealne pod kazdym względem. No ale to już dopiero wtedy, gdy dojrzeje.
Idzie wiosna, więc polecam tez gruszkówkę, która do zrobienia jest banalnie prosta. Wystarczy butelke po wódce zawiesić na gruszy nakładając szyjke na zawiązek gruszkowego owocu i przyklejając gafą. Gruszka rośnie wtedy w butelce jak w szklarni- śliczna, slodka i soczysta. W odpowiednim momencie wystarczy odłamac ogonek i zalać butelkę spirytusem . Ale tu juz nie polecam wlasnoróbki tylko kupny rektyfikowany. Następnie butelke zakrecasz i stawiasz na półke na dłuższy czas, żeby sie przegryzło. Gruszka puści soczek, słodycz. Słowem cudo. I wyglada wyjatkowo.
Mozna spiryt rozrobic delikatnie z woda, jak ktos woli lżejsze woltaże. Ale ja nie polecam.
No i miody pitne! Mój pierwszy półtorak będzie w przyszłym (2010) roku do spozycia.
Pino
moi dziadkowie (z obu stron) sa z okolic Tarnopola i ta nalewianka stamtąd przyjechała własnie. I myśmy to najpierw z kuzynem podprowadzali babci z piwniczki i spozywali nielegalnie w lasku za stodołą, a jak nam sie podrosło, to zaczęliśmy sami robić. Z tym, że mój kuzyn trochę sie stoczył- nie wiem, czy to od tej produkcji domowej, czy w ogóle miał w tym kierunku jakiś szczególny talent. O to mniejsza w sumie. Strasznie mi go żal, bo z nim mam najlepsze wspomnienia z dzieciństwa jak polowaliśmy w lasach przy pomocy karabina zrobionego z ramy rowera simson, gumek od weków, sprężyny od łóżka, gwoździa i własnoręcznie robionej amunicji. Ech, łza sie w oku kręci.
Wracając do nalewianek- polecam. Przepis podałem dosyć skrótowo, ale jak twoja babcia robi wina i nalewki, to poradzi sobie koncertowo.
Generalnie pasują do tego wszelkie owoce. Osobiście uwielbiam gruszki, morele, wiśnie i porzeczki.
Zresztą wisnie i porzeczki to u mnie standard, bo ja co roku robie osobno wino porzeczkowe i osobno wiśnowe i zawsze wiśnia wychodzi mi ciut słodka a porzaczka wytrawna do wykręcenia mordy. Stąd kupazuję obydwa trunki i uzyskuję winko idealne pod kazdym względem. No ale to już dopiero wtedy, gdy dojrzeje.
Idzie wiosna, więc polecam tez gruszkówkę, która do zrobienia jest banalnie prosta. Wystarczy butelke po wódce zawiesić na gruszy nakładając szyjke na zawiązek gruszkowego owocu i przyklejając gafą. Gruszka rośnie wtedy w butelce jak w szklarni- śliczna, slodka i soczysta. W odpowiednim momencie wystarczy odłamac ogonek i zalać butelkę spirytusem . Ale tu juz nie polecam wlasnoróbki tylko kupny rektyfikowany. Następnie butelke zakrecasz i stawiasz na półke na dłuższy czas, żeby sie przegryzło. Gruszka puści soczek, słodycz. Słowem cudo. I wyglada wyjatkowo.
Mozna spiryt rozrobic delikatnie z woda, jak ktos woli lżejsze woltaże. Ale ja nie polecam.
No i miody pitne! Mój pierwszy półtorak będzie w przyszłym (2010) roku do spozycia.
Zdrówko!
Artur M. Nicpoń -- 30.12.2008 - 13:45