o Gdańsku napisałem incydentalnie. Aczkolwiek z premedytacją.
O Warszawie myślę i piszę gdy tylko znajdę wystarczający powód. I żeby nie było wątpliwości: ani jest to miasto niby, ani kulawe.
Ma mnóstwo wad, uciążliwości i przestrzeni, wołających o pomstę do nieba.
Buduje stadion pychy narodowej, a dwa kilometry od niego stadion–łapówkę daną w odwrotną stronę – szemranym biznesmenom od miasta.
I co z tego?
Ponad setka zespołów architektonicznych projektuje teraz zagospodarowanie bulwarów nad Wisłą (konkurs).
Coś z tego wyniknie. Raczej coś dobrego niż złego.
I tak jest codziennie. Warszawa żyje. I zmienia się.
Gretchen,
o Gdańsku napisałem incydentalnie. Aczkolwiek z premedytacją.
O Warszawie myślę i piszę gdy tylko znajdę wystarczający powód. I żeby nie było wątpliwości: ani jest to miasto niby, ani kulawe.
Ma mnóstwo wad, uciążliwości i przestrzeni, wołających o pomstę do nieba.
Buduje stadion pychy narodowej, a dwa kilometry od niego stadion–łapówkę daną w odwrotną stronę – szemranym biznesmenom od miasta.
I co z tego?
Ponad setka zespołów architektonicznych projektuje teraz zagospodarowanie bulwarów nad Wisłą (konkurs).
Coś z tego wyniknie. Raczej coś dobrego niż złego.
I tak jest codziennie. Warszawa żyje. I zmienia się.
I nie zmienia się na gorsze, w sumie.
merlot -- 31.01.2009 - 23:52