Jako opowiastka z historii medycyny – byłoby do przyjęcia, lecz niestety – kładzie ją to, że jest to historyjka – a jakże – z tezą i na dodatek – wzbogacona przekłamaniami.
Dur brzuszny a dur rzekomy, to jednak dwie różne jednostki chorobowe:
Dur brzuszny (łac. typhus abdominalis), zwany dawniej tyfusem lub tyfusem brzusznym, jest ogólnoustrojową chorobą bakteryjną wywołaną Gram-ujemnymi pałeczkami z gatunku Salmonella typhi.
Dur rzekomy – przebiega podobnie jak dur brzuszny, ale łagodniej, a powikłania występują bardzo rzadko. Wywoływany jest przez bakterie Salmonella paratyphi.
Oba szczepy świetnie rozwijają się “na brudzie” i z tego wynika ich wojenna kariera – armie były szczególnie podatne, gdyż podobnie jak w przypadku cholery – łatwo o zakażenie wody gruntowej (studnie) zarazkami pochodzącymi z latryn a woda w manierkach rzadko bywała przegotowana. I nie trzeba wcale sięgać do historii sprzed ponad stu lat. W trakcie II Wojny Światowej armie dziesiątkował zarówno dur brzuszny, jak też jeszcze groźniejszy – roznoszony przez pchły i wszy tyfus (dur) plamisty wywoływany przez riketsje (małe bakterie pałeczkowate). Ze względu na wysoką śmiertelność oraz liczne powikłania tyfusu plamistego obawiano się jak dżumy – prof. Jan Weigl z uniwersytetu lwowskiego opracował skuteczną szczepionkę a prowadzony przez niego instytut był jedynym, którego Niemcy nie zamknęli po zajęciu Lwowa.
O zakaźności pałeczek z rodziny Salmonella wiemy wszyscy – co roku w Polsce ileś tam dzieci choruje ciężko na zapalenie jelit wywołane pałeczkami Salmonella enteritidis. Wystarczy zatem, że słoneczko nieco przygrzeje a warunki sanitarne nieco pogorszone i mamy gotowy kłopot.
Dziś zarówno dur brzuszny jak i plamisty oraz paradury leczy się skutecznie antybiotykami i szczepi się na te choroby w zasadzie wyłącznie osoby udające się w kraje tzw. egzotyczne, gdyż ryzyko zachorowania w warunkach normalnej higieny jest niewielkie. Niemniej jednak wciskanie tutaj ludziom jakiś przykładów “dziwnych terapii” wprowadzanych w warunkach wojennych przed wiekami jako argumentu, który ma podważyć zasadność szczepień w ogóle jest jakimś szaleństwem.
@Magia
Jako opowiastka z historii medycyny – byłoby do przyjęcia, lecz niestety – kładzie ją to, że jest to historyjka – a jakże – z tezą i na dodatek – wzbogacona przekłamaniami.
Dur brzuszny a dur rzekomy, to jednak dwie różne jednostki chorobowe:
Dur brzuszny (łac. typhus abdominalis), zwany dawniej tyfusem lub tyfusem brzusznym, jest ogólnoustrojową chorobą bakteryjną wywołaną Gram-ujemnymi pałeczkami z gatunku Salmonella typhi.
Dur rzekomy – przebiega podobnie jak dur brzuszny, ale łagodniej, a powikłania występują bardzo rzadko. Wywoływany jest przez bakterie Salmonella paratyphi.
Oba szczepy świetnie rozwijają się “na brudzie” i z tego wynika ich wojenna kariera – armie były szczególnie podatne, gdyż podobnie jak w przypadku cholery – łatwo o zakażenie wody gruntowej (studnie) zarazkami pochodzącymi z latryn a woda w manierkach rzadko bywała przegotowana. I nie trzeba wcale sięgać do historii sprzed ponad stu lat. W trakcie II Wojny Światowej armie dziesiątkował zarówno dur brzuszny, jak też jeszcze groźniejszy – roznoszony przez pchły i wszy tyfus (dur) plamisty wywoływany przez riketsje (małe bakterie pałeczkowate). Ze względu na wysoką śmiertelność oraz liczne powikłania tyfusu plamistego obawiano się jak dżumy – prof. Jan Weigl z uniwersytetu lwowskiego opracował skuteczną szczepionkę a prowadzony przez niego instytut był jedynym, którego Niemcy nie zamknęli po zajęciu Lwowa.
O zakaźności pałeczek z rodziny Salmonella wiemy wszyscy – co roku w Polsce ileś tam dzieci choruje ciężko na zapalenie jelit wywołane pałeczkami Salmonella enteritidis. Wystarczy zatem, że słoneczko nieco przygrzeje a warunki sanitarne nieco pogorszone i mamy gotowy kłopot.
Dziś zarówno dur brzuszny jak i plamisty oraz paradury leczy się skutecznie antybiotykami i szczepi się na te choroby w zasadzie wyłącznie osoby udające się w kraje tzw. egzotyczne, gdyż ryzyko zachorowania w warunkach normalnej higieny jest niewielkie. Niemniej jednak wciskanie tutaj ludziom jakiś przykładów “dziwnych terapii” wprowadzanych w warunkach wojennych przed wiekami jako argumentu, który ma podważyć zasadność szczepień w ogóle jest jakimś szaleństwem.
Zbigniew P. Szczęsny -- 03.07.2009 - 18:39