o tym, tam, no… o, już wiem: o hip-hopie pisał nie będę. Nie chcę się kompromitować.
Ale z tym buntem to jest coś dziwnego.
Bo przecież nie chodzi o trukanie i, jak to Pani ładnie ujęła, darcie ryja. Bunt jest ciągłym upieraniem się przy swoim.
Ja po latach doszedłem do tego, że mi nie zależy na tym, żeby było widać, że to ja się upieram. Zależy mi na tym, żeby było tak, jak chcę. A jeśli inni przypiszą sobie zasługę, to mniejsza z nimi.
Ale jest jeszcze druga strona buntu: jego kontekst społeczny. Może to trochę paradoksalne, ale bunt łączy samotników. Tego mi trochę brakuje, mimo wszystko. Prostej więzi negatywnej. Prostej orientacji, w którą stronę trzeba rzucać kamienie.
Mój świat się z biegiem lat skomplikował i zszarzał.
Obawiam się, że to nie jest dobrze. Ale nie mam pewności i to jest chyba jeszcze gorsze.
Pani Gretchen,
o tym, tam, no… o, już wiem: o hip-hopie pisał nie będę. Nie chcę się kompromitować.
Ale z tym buntem to jest coś dziwnego.
Bo przecież nie chodzi o trukanie i, jak to Pani ładnie ujęła, darcie ryja. Bunt jest ciągłym upieraniem się przy swoim.
Ja po latach doszedłem do tego, że mi nie zależy na tym, żeby było widać, że to ja się upieram. Zależy mi na tym, żeby było tak, jak chcę. A jeśli inni przypiszą sobie zasługę, to mniejsza z nimi.
Ale jest jeszcze druga strona buntu: jego kontekst społeczny. Może to trochę paradoksalne, ale bunt łączy samotników. Tego mi trochę brakuje, mimo wszystko. Prostej więzi negatywnej. Prostej orientacji, w którą stronę trzeba rzucać kamienie.
Mój świat się z biegiem lat skomplikował i zszarzał.
Obawiam się, że to nie jest dobrze. Ale nie mam pewności i to jest chyba jeszcze gorsze.
Pozdrawiam, dziękując za dobre słowa
yayco -- 11.06.2008 - 22:20