jak ktoś mówi, pisze, że jest wolny, to wzbudza we mnie podejrzenia.
Nie będę się wpychał z żadną, za przeproszeniem, oversocialized wizją czlowieka, bo moja socjologia jest jednak zanadto uwikłana w psychologizm, ale w tą wolność zwykle mało wierzący jestem.
I nie mówię teraz o Pani, tylko w ogolności.
Bo co to jest wolność? Proszę wybaczyć banalne pytanie. Albo i niepytanie, bo jakaż to dla mnie róznica, czy Pani mi odpowie Kantem czy Lordem Actonem, Świętym Pawłem czy Engelsem?
Dla mnie wolność, to wolna wola. Ale jednocześnie wolność to pochodna wiedzy: mojej zdolności do odczytania uwarunkowań, wpływających na moją wolną wolę.
Powiedzmy, że wiedzę je lepiej niż przeciętny człowiek. Nie dlatego, żem zdolniejszy, albo lepszy jakoś. Nie. Zawód taki. Pani widzi zapewne jeszcze więcej i trochę inaczej. Zawód taki, jak się wydaje.
Ale czy widzimy wszystko? Nie wydaje mi się.
Co to za wolność, która nie widzi wszystkich sznurków? Choćby na tyle, żeby się z nimi pogodzić.
Nie mam w sobie takiej siły, żeby powiedzieć, że jestem wolny. Staram się. Na miarę swoich skromnych sił.
Ja wiem, że staranie się, to nie jest najlepsze podejście. KIedy Lońka Cohen śpiewał piosenkę o tym, że się staral, to były to piękne kłamstwa. Dlatego wolę starego, owdowiałego, Johnny’ego Casha. Ja ostatnio, w ogólności, wolę starego Johnny’ego Casha…
No chyba, że Pani pisała o jakiejś innej, immanentnej wolności, której ja po prostu nie rozumiem.
Może tak być.
Jeszcze się nie zgodzę w jednym. Odnośnie samotności i Boga osobowego. Mnie się to akurat nie wydaje zanadto związane jedno z drugim. Wszechobecność i Miłość nie jest pochodną figuratywności. Tak mi się wydaje.
Pani Gretchen,
jak ktoś mówi, pisze, że jest wolny, to wzbudza we mnie podejrzenia.
Nie będę się wpychał z żadną, za przeproszeniem, oversocialized wizją czlowieka, bo moja socjologia jest jednak zanadto uwikłana w psychologizm, ale w tą wolność zwykle mało wierzący jestem.
I nie mówię teraz o Pani, tylko w ogolności.
Bo co to jest wolność? Proszę wybaczyć banalne pytanie. Albo i niepytanie, bo jakaż to dla mnie róznica, czy Pani mi odpowie Kantem czy Lordem Actonem, Świętym Pawłem czy Engelsem?
Dla mnie wolność, to wolna wola. Ale jednocześnie wolność to pochodna wiedzy: mojej zdolności do odczytania uwarunkowań, wpływających na moją wolną wolę.
Powiedzmy, że wiedzę je lepiej niż przeciętny człowiek. Nie dlatego, żem zdolniejszy, albo lepszy jakoś. Nie. Zawód taki. Pani widzi zapewne jeszcze więcej i trochę inaczej. Zawód taki, jak się wydaje.
Ale czy widzimy wszystko? Nie wydaje mi się.
Co to za wolność, która nie widzi wszystkich sznurków? Choćby na tyle, żeby się z nimi pogodzić.
Nie mam w sobie takiej siły, żeby powiedzieć, że jestem wolny. Staram się. Na miarę swoich skromnych sił.
Ja wiem, że staranie się, to nie jest najlepsze podejście. KIedy Lońka Cohen śpiewał piosenkę o tym, że się staral, to były to piękne kłamstwa. Dlatego wolę starego, owdowiałego, Johnny’ego Casha. Ja ostatnio, w ogólności, wolę starego Johnny’ego Casha…
No chyba, że Pani pisała o jakiejś innej, immanentnej wolności, której ja po prostu nie rozumiem.
Może tak być.
Jeszcze się nie zgodzę w jednym. Odnośnie samotności i Boga osobowego. Mnie się to akurat nie wydaje zanadto związane jedno z drugim. Wszechobecność i Miłość nie jest pochodną figuratywności. Tak mi się wydaje.
Pozdrawiam z rana
yayco -- 12.06.2008 - 07:16