czy ten bunt to rzeczywiście tylko upieranie się przy swoim. Czy nie jest to sprzeciw wobec glupoty, ktorą ze względu na wiek i związane z nim doświadczenie jestesmy w stanie zidentyfikować i nie zgadzać się na nią.
Zazdroszczę Panu (serio, bez zlosliwości), że upiera sie Pan przy swoim, bo to oznacza, że Pan wie. A ja nie wiem często, tylko czuję, że coś jest nie tak. Może jestem jednak jeszcze za mlody, za malo doświadczony.
A co do samotności, to zauważylem, że w miarę uplywu lat coraz mnie we mnie entuzjazmu, by slowem wyrażać swoje opinie. Wolę milczeć i przeżuwać je w sobie (teraz możecie Panstwo wyobrazic sobie, jaki bylem gadatliwy). Czasami tylko sie nieco denerwuję.
Internet spelnia przy tym rolę swojego rodzaju bezpiecznika; mogę w nim też cwiczyć formulowanie zdań, bo (znowu) w miarę uplywu czasu bywa z tym niekiedy coraz gorzej.
Na samotność jestesmy skazani od chwili, gdy przestaliśmy wspólnie z rodziną jadać kolacje, śniadania i obiady. Czyli od czasu, gdy Ford stworzyl pierwszą stolówkę pracowniczą. I szlag trafil więzy spoleczne. Za komuny rządzący starali sie nam nie tylko zorganizowac pracę, ale i maksymalnie wydlużyć podróż do domu (a wcześniej do pracy), żebyśmy czasem w ścislym kręgu rodzinnym nie wpadali na glupie pomysly. I jeszcze o nich mówili.
I zaczeliśmy się starzeć. A dzieci zaczęly rosnąć. I wyjeżdżać na studia za granicę. I zaczęlo być nas coraz mniej w naszych coraz większych domach.
Nie wiem, Panie Yayco,
czy ten bunt to rzeczywiście tylko upieranie się przy swoim. Czy nie jest to sprzeciw wobec glupoty, ktorą ze względu na wiek i związane z nim doświadczenie jestesmy w stanie zidentyfikować i nie zgadzać się na nią.
Zazdroszczę Panu (serio, bez zlosliwości), że upiera sie Pan przy swoim, bo to oznacza, że Pan wie. A ja nie wiem często, tylko czuję, że coś jest nie tak. Może jestem jednak jeszcze za mlody, za malo doświadczony.
A co do samotności, to zauważylem, że w miarę uplywu lat coraz mnie we mnie entuzjazmu, by slowem wyrażać swoje opinie. Wolę milczeć i przeżuwać je w sobie (teraz możecie Panstwo wyobrazic sobie, jaki bylem gadatliwy). Czasami tylko sie nieco denerwuję.
Internet spelnia przy tym rolę swojego rodzaju bezpiecznika; mogę w nim też cwiczyć formulowanie zdań, bo (znowu) w miarę uplywu czasu bywa z tym niekiedy coraz gorzej.
Na samotność jestesmy skazani od chwili, gdy przestaliśmy wspólnie z rodziną jadać kolacje, śniadania i obiady. Czyli od czasu, gdy Ford stworzyl pierwszą stolówkę pracowniczą. I szlag trafil więzy spoleczne. Za komuny rządzący starali sie nam nie tylko zorganizowac pracę, ale i maksymalnie wydlużyć podróż do domu (a wcześniej do pracy), żebyśmy czasem w ścislym kręgu rodzinnym nie wpadali na glupie pomysly. I jeszcze o nich mówili.
I zaczeliśmy się starzeć. A dzieci zaczęly rosnąć. I wyjeżdżać na studia za granicę. I zaczęlo być nas coraz mniej w naszych coraz większych domach.
Pozdrawiam pólnocnie
Lorenzo -- 11.06.2008 - 23:15