Nie chce mi sie dziś gadać, ale dla Ciebie jak zwykle zrobię wyjątek.
Zastanawiałam się gdzie wpisać ten komentarz, bo w sumie będzie raczej offtopicowo i kameralnie.
Obserwuję Twoje blogowe poczynania juz grubo ponad rok, może nawet około dwóch lat? Nie pamiętam.
Myślę, że coś tam już o Tobie wiem. O Tobie, nie o grzesiowym awatarze.
Jedna rzecz mnie intryguje, ale o niej będzie na końcu :)
Zatem – obserwuję, czytam Twoje notki, czytam komentarze które wpisujesz innym, czasem sama z Tobą rozmawiam. Z reguły dość blisko mi do Twoich poglądow, choć oczywiście w niektórych kwestiach różnimy się diametralnie.
Zabrzmi to pewnie nieznośnie patetycznie – uważam, że jesteś klasycznym przykładem człowieka dialogu .
Rozmawiasz ze wszystkimi, zarówno z tymi, którzy odczuwają i odbierają rzeczywistość na tych samych falach, jak też z ludźmi ktorzy budują swój swiat wokół całkiem innych wartości.
Niejednokrotnie widziałam, jak rzucałeś się w wir bardzo ostrych dyskusji, broniąc zażarcie spraw, które uznałeś słuszne i dobre. I bardzo często obrywało Ci się od ludzi stojących po drugiej stronie barykady. Często atakowali Cę w bardzo niewyszukany i brutalny lub nawet nikczemny sposób.
Myślę, że większość osób na Twoim miejscu bardzo szybko odpuściłaby sobie wszelkie próby rozmowy z ludźmi, ktorzy nie mają bladego pojęcia czym jest dialog, za to swietnie wiedzą na czym polega walenie się po łbach, obrzucanie błotem i inne tego typu wyczyny.
Ale nie Ty… :)
Niezmordowanie włączasz się w dyskusje, których klimat i uczestnicy jako żywo przywodzą na myśl jakąś “knajpę morderców”. Usiłujesz rozmawiać, tłumaczyć, czasem wchodzisz w rolę mediatora między zwaśnionymi stronami.
Zauważyłam również, że rozmawiasz z ludźmi, z którymi nie rozmawia cała reszta “towarzystwa”.
Jestem pod wrażeniem:)
Napisałam to wszystko w jednym celu – aby zadać Ci podstawowe pytanie:
>Grzesiu
Nie chce mi sie dziś gadać, ale dla Ciebie jak zwykle zrobię wyjątek.
Zastanawiałam się gdzie wpisać ten komentarz, bo w sumie będzie raczej offtopicowo i kameralnie.
Obserwuję Twoje blogowe poczynania juz grubo ponad rok, może nawet około dwóch lat? Nie pamiętam.
Myślę, że coś tam już o Tobie wiem. O Tobie, nie o grzesiowym awatarze.
Jedna rzecz mnie intryguje, ale o niej będzie na końcu :)
Zatem – obserwuję, czytam Twoje notki, czytam komentarze które wpisujesz innym, czasem sama z Tobą rozmawiam. Z reguły dość blisko mi do Twoich poglądow, choć oczywiście w niektórych kwestiach różnimy się diametralnie.
Zabrzmi to pewnie nieznośnie patetycznie – uważam, że jesteś klasycznym przykładem człowieka dialogu .
Rozmawiasz ze wszystkimi, zarówno z tymi, którzy odczuwają i odbierają rzeczywistość na tych samych falach, jak też z ludźmi ktorzy budują swój swiat wokół całkiem innych wartości.
Niejednokrotnie widziałam, jak rzucałeś się w wir bardzo ostrych dyskusji, broniąc zażarcie spraw, które uznałeś słuszne i dobre. I bardzo często obrywało Ci się od ludzi stojących po drugiej stronie barykady. Często atakowali Cę w bardzo niewyszukany i brutalny lub nawet nikczemny sposób.
Myślę, że większość osób na Twoim miejscu bardzo szybko odpuściłaby sobie wszelkie próby rozmowy z ludźmi, ktorzy nie mają bladego pojęcia czym jest dialog, za to swietnie wiedzą na czym polega walenie się po łbach, obrzucanie błotem i inne tego typu wyczyny.
Ale nie Ty… :)
Niezmordowanie włączasz się w dyskusje, których klimat i uczestnicy jako żywo przywodzą na myśl jakąś “knajpę morderców”. Usiłujesz rozmawiać, tłumaczyć, czasem wchodzisz w rolę mediatora między zwaśnionymi stronami.
Zauważyłam również, że rozmawiasz z ludźmi, z którymi nie rozmawia cała reszta “towarzystwa”.
Jestem pod wrażeniem:)
Napisałam to wszystko w jednym celu – aby zadać Ci podstawowe pytanie:
Grzesiu, z czego Ty jesteś zrobiony???? :)
Delilah -- 26.08.2008 - 20:45